Z perspektywy Mileny :
Byłam zszokowana i przerażona tym, czego dowiedziałam się od Michała, ale nie chciałam dać po sobie poznać, bo nie chciałam przysparzać mu większych zmartwień. Tylko, że ja... No nie wyobrażam sobie naszego życia, jeśli okaże się, że to Kubi jest ojcem tego dziecka. Wiem, że ono nie jest niczemu winne a ja sobie nie wyobrażam, żeby miało się wychowywać bez jednego z rodziców. Ale z 2 strony nie pozwolę, żeby moja córka nie miała taty. O nie, do tego nie dopuszczę. Po chwili usłyszałam, że ktoś puka do drzwi, poszłam otworzyć a tam stał Bartek :
- Hej, ja tylko... chciałem sprawdzić czy wszystko w porządku ?
- Tak... ja... jest ok.
- Na pewno ? Wybacz, że tak dopytuje, ale nie wyglądasz na w porządku a ja jestem Twoim przyjacielem i chciałbym Ci jakoś pomóc. Wiesz, że zawsze możesz mi się wygadać. Może akurat tego Ci teraz trzeba.
- Może masz rację. Wejdź.
Wpuściłam go do środka.Usiadł na łóżku a ja obok niego i powiedział :
- No to już, psycholog Bartek zamienia się w słuch, o co chodzi ?
- Psycholog ? Serio ? Zmieniłeś zawód ? - zaczęłam się śmiać, on to jednak wiedział jak poprawić mi humor.
- Oj no, nie psuj mi mojego planu. No, mów, słucham Cię bardzo uważnie.
- Ale tak na serio ?
- No tak, dawaj, mów.
Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam powiedzieć Bartkowi, to co mi leży na sercu, może faktycznie mi tego trzeba.
- Wiesz, że Monika jest w ciąży ?
- No, domyśliłem się, chociaż obstawiałem też taką możliwość, że przytyła z rozpaczy po tym jak ją Michał zostawił. No, ale nie ważne. No i co z tą jej ciążą ?
- Ona... ona twierdzi, że to Michał jest ojcem.
- Co ? Jak to ? Zdradził Cię ?
- Nie, jeśli ona ... jeśli to faktycznie jest jego dziecko, to stało się, zanim zaczęliśmy się ze sobą spotykać.
- Aha. I jesteś tego pewna ?
- Tak... po prostu męczy mnie coś innego.
- Co takiego ?
- Wiem, że nie powinnam, ale... To dziecko nie jest niczemu winne, a ja nie chcę mu zabierać ojca. Ale z 2 strony nie odbiorę ojca swojemu dziecku i teraz kompletnie nie wiem co robić. Boję się tego, co dalej będzie.
- A mówiłaś Michałowi o swoich obawach ? Co on na to ?
- Nie, nie mówiłam. Wiem, że on też to bardzo przeżywa. Nie chciałam mu jeszcze bardziej dowalać.
- Ale musicie ze sobą porozmawiać. On musi o tym wiedzieć. Chciałbym Ci jakoś pomóc, ale chyba niestety nie umiem.
- Wiem Bartek, ale dziękuję, że mnie wysłuchałeś. To i tak mi bardzo pomogło. Serio.
- Naprawdę ?
- Tak.
- Ee, no to ja jestem mega zdolny. Może ja powinienem zawód zmienić i zostać zawodowym psychologiem, co o tym myślisz co ?
- Nie, lepiej pozostań przy byciu siatkarzem. To Ci wychodzi najlepiej.
- No w sumie.
- Dziękuję Bartek. Naprawdę.
Przybliżyłam się do niego i przytuliłam go a Bartek powiedział :
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Na pewno. Wiem, że Michał zrobi wszystko, żebyś była szczęśliwa.
- A jak Ty sobie radzisz ?
- Ja ? - zdziwił się moim pytaniem albo tylko udawał, że nie wie o co mi chodzi.
- No wiesz...
- Wolałbym na ten temat nie rozmawiać, wiesz ? To jeszcze jest zbyt świeże, ale się staram. Naprawdę.
- Dzięki, jesteś kochany. Super jest mieć takiego przyjaciela jak Ty.
- Oj daj spokój, nie praw mi tyle komplementów, bo się jeszcze zaraz zarumienię, a facet z rumieńcami to trochę wstyd, nie ?
- Nie, dlaczego ?
Zaśmiałam się. Bartek miał rację. Będzie dobrze, musi być.
Z perspektywy Kasi :
Byłam strasznie skołowana tym, co usłyszałam. Naprawdę wierzyłam w czyste intencje intencje Michała, dlatego nie chciałam go ranić będąc tutaj. Gdybym tylko go kochała, to wszystko byłoby prostsze. Jest po rozwodzie i nie byłoby przeszkód, żebyśmy byli razem. A z Krzyśkiem, mam takie potworne wyrzuty sumienia.Nie chcę, żeby przeze mnie cierpiały jego dzieci. Nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdyby Igła je stracił . Tylko co ja w tej chwili mogę zrobić ? Muszę sobie to wszystko przemyśleć - być egoistką i myśleć o swoim szczęściu czy cierpieć ale sprawić, że dzieci będą szczęśliwe. Siedziałam sobie tak samotnie na ławce, kiedy usłyszałam, że ktoś koło mnie siada. A tym kimś okazał się powód moich rozmyślań :
- Co Ty tu robisz ? Tak samotnie...
- Rozmyślam.
- Nad czymś konkretnym ?
- Nad wszystkim.
- Skarbie, naprawdę Cię przepraszam. Wiem., że zachowałem się jak totalny kretyn, ale ja po prostu boję się.
- Ty ? A niby czego ?
- Że Cię stracę. A ja Cię naprawdę kocham.
- Krzysiek. Wiesz, co jest dla mnie najważniejsze w związku ? Zaufanie. A Ty jak widać nie ufasz mi ani trochę.
- Ufam Ci, już Ci to mówiłem.
- Ale mi tego nie okazujesz. Krzysiek. Ja....
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale on tak po prostu zbliżył się do mnie i mnie przytulił.
- Nie chcę się już nigdy więcej z Tobą kłócić.
- Ja też tego nie chcę Krzysiek.
- Obiecuję, że będę się starał nie być takim zazdrośnikiem, ale Ty też musisz mi coś obiecać.
- Co takiego ?
- Że nie zostawisz mnie dla Winiarskiego.
- Krzysiek....
- Obiecaj mi to proszę. Będę wtedy spokojny. Nie zabraniam Ci się z nim widywać czy przyjaźnić, ale....
Wiedziałam, że jest mu ciężko, dlatego postanowiłam przerwać jego męki :
- Dobrze Krzysiu, obiecuję. Bardzo Cię kocham. Naprawdę.
- Ja też .
Krzysiek uśmiechnął się do mnie i mnie pocałował. Wiedziałam, że w tych ramionach chcę spędzić resztę swojego życia. Wiem, że będzie ciężko, wiem, że jeszcze dużo burz i kryzysów przed nami, ale wierzę, że razem to przetrwamy i damy radę.
Z perspektywy Zbyszka :
To wszystko mnie zaczyna już przerastać. Nie wiedziałem, co mam robić a jeszcze przez to pokłóciłem się z Anią. Nie chciałem jej o tym mówić, choć tak naprawdę jestem niewinny. Do niczego między mną a tą panną nie doszło a czuję się jakbym popełnił jakąś zbrodnię.W sumie, gdybym powiedział Ani prawdę, to chyba skoro jesteśmy razem - to powinna mi zaufać i mi uwierzyć, chociaż w sumie, kto wie, co już Fabian jej naopowiadał. Tak czy siak jestem w potrzasku. Spojrzałem na zegarek. Już tak późno a jej nadal nie ma w domu. Zszedłem na dół a tam w kuchni była mama Ani :
- Zbyszku, a gdzie Ania ?
- A nie ma jej jeszcze ? Myślałem, że jest z Panią na dole.
- Pokłóciliście się ?
- Można tak powiedzieć, przepraszam, zadzwonię do niej.
Odszedłem na bok i wybrałem numer do mojej dziewczyny. Niestety miała wyłączony telefon, więc nagrałem się jej na pocztę. Mijały minuty, godziny a ja się coraz bardziej niepokoiłem. W końcu jednak usłyszałem otwieranie drzwi a tam pojawiła się Ania . Od razu do niej podszedłem :
- Ania, skarbie, gdzie Ty byłaś ?
- A co Cię to obchodzi ? Miałeś mnie gdzieś dzisiaj cały dzień.
- Skarbie, nie to nie tak. Ja po prostu....
- Ty po prostu co ?
- Przepraszam, ale nie mogę Ci teraz powiedzieć.
- Zbyszek, co się z Tobą dzieje ? Masz ostatnio przede mną same tajemnice. Nie ufasz mi ?
- Ufam, ale... Nie mogę.
- Daj spokój, zapomnij.
Ruszyła po schodach na górę.
- Ania, ja....
- Nie, dopóki nie powiesz mi całej prawdy, nie mamy o czym rozmawiać. Idę spać do gościnnego.
I poszła nawet się na mnie nie patrząc. A ja czułem, że cały mój świat się rozlatuje. Nie widziałem co mam zrobić. Każda opcja wydawała mi się zła.....