wtorek, 30 września 2014

ROZDZIAŁ 60

Z perspektywy Mileny :

Dobra, czyli pora uporządkować parę rzeczy. A więc.. jest Michał, którego mimo wszystko wciąż kocham, ale bardzo mnie zranił i zawiódł moje zaufanie. Ale jest też Bartek, który od jakiegoś czasu nie jest mi obojętny. Można powiedzieć, że w pewien sposób zauroczył mnie a kiedy jest blisko , mój umysł i serce zaczynają wariować tocząc ze sobą niesłychaną walkę. Umysł mówi '' Uciekaj, póki jeszcze pora '' ale serce rwie się w stronę Bartka. Tylko jak temu zaradzić ? A no w bardzo prosty sposób. Porozmawiam z Kurkiem i dam mu jasno do zrozumienia, że między nami nic nie będzie. Jestem właśnie w drodze do Nysy, gdzie obecnie przebywa Bartek. Dostali teraz kilka dni wolnego od Stefana, więc pojechał zrobić porządek w swoim starym mieszkaniu. Tylko, żebym nie zrobiła nic głupiego. Wchodzę, mówię to co mam powiedzieć i wychodzę. Prosty plan - ale czy do zrealizowania ? Podjechałam pod jego blok i weszłam na górę. Zadzwoniłam dzwonkiem a po chwili otworzył mi Bartek :

- Cześć, cieszę się, że przyjechałaś. Wejdź.
- Dzięki.

Weszłam do środka a tam o dziwo była nieskazitelna czystość. Czyżby Kurek sprzątał dla mnie ? Przeszłam do salonu i usiadłam na kanapie a po chwili dołączył do mnie Bartek :

- To czego się napijesz ?
- Bartek, nie kłopocz się. Ja tylko na chwilę.
- Oj daj spokój. Kupiłem pyszne czerwone wino. Napijemy się po lampce, co ?
- Ale ja prowadzę.
- No to zostaniesz u mnie na noc.

Popatrzyłam na niego zdziwionym wzrokiem a Kurek od razu dodał :

- Wyluzuj trochę. Będę trzymał łapki przy sobie. Obiecuję.
- Zgoda. Ale tylko jedna lampka.
- Super. Pójdę po kieliszki.

Wstał i pognał do kuchni a ja w tym czasie zdjęłam sweter, bo mi się zrobiło dziwnie gorąco w jego obecności. Po chwili wrócił, usiadł obok mnie i podał mi mój kieliszek :

- To..za co pijemy ? - spytałam.
- Może za nasze spotkanie ?
- Niech będzie. Za spotkanie.

Przechyliłam kieliszek i wypiłam na raz całą jego zawartość. Chyba potrzebowałam czegoś na odwagę, jednak Bartek zbliżył się do mnie i dotknął ręką mojego ramienia, które było nagie, bo miałam tylko bluzkę na ramiączka a mnie przeszły takie ciarki po ciele, że zapomniałam w jakim celu tu przyjechałam. Zbliżył się jeszcze bardziej i zaczął muskać moją szyję mówiąc :

- Pięknie dziś wyglądasz wiesz ? Tak strasznie... pociągająco..
- Ja... dziękuję, ale przyjechałam tu w zupełnie innym celu. Musimy porozmawiać Bartek.
- Ale przecież rozmawiamy.

I znów zaczął wędrować swoimi ustami po moim ciele, tak mi było dobrze, jednak nie mogłam mu tego pokazać więc odsunęłam się od niego gwałtownie. Chciałam już coś powiedzieć, ale przerwał mi Bartek :

- Zaczekaj, zanim cokolwiek powiesz - napijemy się jeszcze lampkę, co ? Wtedy się przyjemniej rozmawia.
- Bartek.....
- No weź, jedna Ci nie zaszkodzi.
- Zgoda.

Po kilkunastu minutach z 1 lampki zrobiło się kilkanaście a ja już miałam dobrze w czubie i lekko mówiąc byłam w bardzo zabawowym nastroju. Kurek śmiał się i po chwili powiedział :

- To może teraz zagramy w prawda czy wyzwanie, co ?
- No dobra.. Czemu nie ?
- A więc zaczynasz - prawda czy wyzwanie ?
- A raz kozie śmierć... Niech będzie wyzwanie.
- Ok. no to ... zadanie dla Ciebie to... O. Już wiem. Pocałuj mnie.
- Co ? Niee, Bartek daj coś innego.
- Oj no weź.. Jeden krótki buziak.
- Ale tylko jeden.

Zbliżyłam się do niego i pocałowałam go krótko. Oderwaliśmy się od siebie i popatrzyliśmy sobie w oczy. Po chwili Bartek wpił się zachłannie w moje usta. Natychmiast zaczęłam oddawać jego pocałunki. To chyba alkohol sprawił, że straciłam racjonalne myślenie, bo nie miałam kompletnie siły ani ochoty, by to przerwać. Tak strasznie mi się to podobało. Położyłam się na kanapie a Bartek zawisł nade mną i znów zaczęliśmy się całować, kiedy nagle...........


Z perspektywy Kasi :

Zeszłam na dól, żeby się przywitać z mamą, ale ta niestety nie była w zbyt dobrym nastroju :

- Hej mamuś. Coś się stało ?
- Tak stało się. Musimy porozmawiać. Od kiedy spotykasz się z Winiarskim ? - oho, kłopoty...
- Że co ? O czym Ty mówisz ?
- Nie udawaj, wszystkie moje koleżanki w pracy plotkują o tym, że moja córka spotyka się z dziesięć lat starszym mężczyzną.
- Po pierwsze - z nikim się nie spotykam a po 2 - nawet gdybym się z nim spotykała to nie jest sprawa tych Twoich koleżanek. Mogę się spotykać z kim chcę.
- Kaśka, nie mów do mnie takim tonem.
- Bo co ? Dasz mi szlaban ? Daruj sobie.

I wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Słyszałam jeszcze jak mama mnie woła ale nie miałam ochoty z nią więcej gadać. Dobra, czyli teraz muszę sobie znaleźć jakiś nocleg, bo przez jakiś czas mamy nie chcę widzieć. Taak..do głowy przyszła mi tylko jedna osoba. Wyjęłam telefon i wybrałam jego numer :

- Jesteś w Warszawie ?
- .......
- To świetnie, będę u Ciebie za 20 minut.

Rozłączyłam się i ruszyłam w kierunku mieszkania Winiarskiego. Pora coś zmienić w swoim życiu i mam nadzieję, że to będzie zmiana na lepsze.

Z perspektywy Ani :

Obudziłam się rano z ogromnym kacem. Rozejrzałam się po pokoju... Gdzie ja jestem ? To nie moje łóżko, nie moje ściany...Powoli zaczęły do mnie docierać obrazy z dnia poprzedniego. Zbyszek, laska w ręczniku, Fabian... O mój Boszzz.. Myśmy się... Czy my.... ? Nie, nie..ja nie należę do takich lasek, co zaraz po tym jak je facet zdradzi wskakują przyjacielowi do łóżka. Nie mogłam być przecież taka głupia.. Ale ile ja wypiłam..Boże...spraw, żebym nie spała z Fabianem. Na szczęście miałam na sobie bluzkę, więc wyszłam pełna obaw do kuchni, gdzie usłyszałam wesoły śpiew Drzyzgi. Przerwał gdy mnie zobaczył :

- O wstałaś już. Dzień dobry.
- Cześć - odpowiedziałam dość niemrawo.
- Jak się spało ?
- Dobrze, Fabian ... powiedz..czy my ? No wiesz...
- Pytasz mnie czy spaliśmy ze sobą ?
- No tak.
- Spokojnie, nie wykorzystałbym Cię po pijaku. Przebrałem Cię i odprowadziłem grzecznie do łózka a sam spałem w gościnnym.
- Jezu Fabian, nie wiem jak Ci dziękować. Tyle dla mnie zrobiłeś a ja Cię jeszcze chciałam wykorzystać.
- Oj daj już spokój - i zaczął się śmiać w ten swój charakterystyczny sposób, ze mnie też już zeszło to całe ranne napięcie więc dołączyłam do niego a Fabian po chwili powiedział - Jeżeli między nami miałoby kiedykolwiek do czegoś dojść to tylko kiedy oboje będziemy tego świadomi.

Spojrzałam na niego zdziwiona a on się zaśmiał i powiedział :

- Wyluzuj, żartowałem przecież.
- To przestań sobie ze mnie tak żartować.

Po krótkich przekomarzankach przeszliśmy do jedzenia. Po kilku minutach rozdzwonił się mój telefon. Długo nie mogłam go znaleźć ale w końcu odszukałam go. Spojrzałam na wyświetlacz : ZIBI.. Odebrać czy nie ?

sobota, 20 września 2014

ROZDZIAŁ 59

Z perspektywy Mileny :

Otworzyłam drzwi a tam stał Michał z kwiatami :

- Co Ty tu robisz ? Skąd wiedziałeś gdzie ja jestem ?
- Skarbie, przyjechałem porozmawiać i na spokojnie wszystko wyjaśnić.
- Ale tu nie ma czego wyjaśniać, podjąłeś decyzję i wyjeżdżasz.
- Proszę Cię, daj mi 15 minut. Potem możesz mnie wywalić na zbity pysk.
- Ani minuty dłużej.

Wpuściłam go do środka, no bo co miałam innego zrobić ? Ech... jestem stanowczo zbyt uległa. Przeszliśmy do mojego pokoju. Panowała niezręczna cisza, zdaje się, że Michał chyba bał się zacząć rozmowę, więc spytałam :

- Przyjechałeś tu tylko po to, żeby ze mną pomilczeć ? Podobno chciałeś mi coś tłumaczyć.
- Tak tak. Tylko... nie bardzo wiem od czego zacząć... Nie powiedziałem Ci o tym kontrakcie ani o propozycji...w sumie sam nie wiem dlaczego. Bałem się. Straszliwie się bałem. Że nie będziesz chciała ze mną wyjechać, że powiesz, że związek na odległość nie ma szansy przetrwać. Tak strasznie się bałem Cię stracić, każdego dnia przychodziłem do domu z myślą, że w końcu to zrobię, że powiem Ci o wszystkim, bo przecież zaufanie i szczerość to podstawa związku a jednak nie umiałem......Wyobrażałem sobie Twoją reakcję, że złościsz się i ze mną zrywasz i nie potrafiłem tego powiedzieć a teraz i tak wydaje się, że doprowadziłem do tego czego tak strasznie się bałem, prawda ?
- Cóż.. nie da się ukryć.
- Kochanie, ja.. wiem, że Cię tak strasznie zawiodłem ale ja wszystko to robiłem dlatego, że tak strasznie mocno Cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.
- A jednak podpisałeś ten kontrakt. A wiedziałeś, że zbyt wiele rzeczy mnie tu trzyma, żebym mogła tak po prostu stąd wyjechać. Myślałeś w ogóle o mnie składając podpis ?
- Oczywiście, że tak. Brałem pod uwagę tą opcję, że ze mną nie pojedziesz ale wiedziałem, że jeśli tak się stanie, to damy też radę na odległość. Kochamy się i przezwyciężymy te trudności. Prawda ?

Przybliżył się do mnie i złapał mnie za rękę. A ja nie wiedziałam co mam zrobić, co powiedzieć. Nagle ni stąd ni z owąd w moich myślach pojawił się Bartek. Czemu akurat teraz o nim pomyślałam ?

- Michał, ja... nie potrafię Ci teraz tak po prostu od nowa zaufać. To jest jeszcze zbyt ciężkie i bolesne dla mnie.
- Ty chyba... chyba nie chcesz ze mną zerwać ?? Skarbie... proszę.. Kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.
- Ja Ciebie też kocham Michał, ale zraniłeś mnie i to mnie boli...Bardzo.
- Wiem i jest mi z tym tak strasznie źle, ale ja nie zniósłbym naszego rozstania. Proszę Cię, daj mi, nam szansę.
- Michał, ja....

Zaczął się do mnie zbliżać i mocno mnie przytulił. Wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać. Michał gładził mnie po plecach i próbował uspokoić :

- Ci skarbie, przepraszam. Tak strasznie przepraszam za to co Ci zrobiłem. Nie chciałem tego.
- Michał, proszę.. Chcę teraz zostać sama.
- Ale ja...
- Proszę.
- Dobrze, ale pamiętaj, że ja Cię kocham najbardziej na świecie i będę walczył o to, żebyś mi znowu zaufała.

Pocałował mnie czule w usta, po czym wyszedł zostawiając mnie z jeszcze większym mętlikiem w głowie niż miałam po wyjściu Bartka. To było coś strasznego, co oni ze mną zrobili. Z jednej strony Michał, który żałuje, że zataił przede mną podpisanie kontraktu ale kocha mnie i ja go też kocham. Jest jeszcze Bartek, który na pewno nie jest mi całkowicie obojętny i kiedy mnie całuje, nie potrafię mu się oprzeć. Jest w nim coś takiego, co mnie strasznie do niego ciągnie. To na pewno nie jest miłość i dlatego muszę to szybko w sobie zwalczyć, zanim sytuacja zajdzie za daleko i nie będę umiała nad tym już nijak zapanować. Bartek zasługuje na szczerość i muszę z nim to jak najszybciej wyjaśnić. Wyjaśnić, a nie mu się dać w jakiś sposób opanować.

Z perspektywy Kasi :

Leżałam długo w łóżku i płakałam, aż w końcu usłyszałam dźwięk telefonu. Nie miałam teraz ochoty z nikim rozmawiać, jednak ktoś po 2 stronie był bardzo natarczywy, więc podniosłam się i zobaczyłam zdjęcie uśmiechniętego Winiara :

- Halo ?
- Ochh.. a księżniczka co w takim złym humorze ?
- Przepraszam, miałam... ciężką rozmowę.
- A można wiedzieć z kim ?
- Z koleżanką, zresztą.. nie ważne...Co tam u Ciebie ?
- A wiesz, treningi, treningi i jeszcze raz treningi. Tylko trochę mnie martwi Igła. - czy on musiał o nim wspomnieć ?
- Igła ? A czemu ?
- Pojechał gdzieś dziś rano a wrócił wściekły, że bez kija to nie podchodź. A do mnie to się od wczoraj nie odzywa.  Nie wiem co ja mu takiego zrobiłem - ojj, ale ja wiem Winiarku.
- Wiesz co ? Nie przejmuj się. Kiedyś mu przejdzie.
- Taa... Kiedyś na pewno, ciekawe kiedy. Dobra, nie będę Ci zawracał głowy, potem zadzwonię. Całuję Cię mocno. Papa.
- No pa.

I się rozłączył a ja zaczęłam myśleć. Może już najwyższy czas zapomnieć o Igle i zacząć układać sobie życie z Winiarem ? W końcu jest wolny i coś do mnie czuje a ja do niego. Taaak..ja o Igle zapomnieć nie będę umiała, ale moje życie musi iść naprzód. Nagle usłyszałam otwieranie drzwi. Oho.. mama wróciła z pracy.

Z perspektywy Zbyszka :

Nie, nie, nie. Boże to wszystko nie tak. Ja nie mam żadnej kochanki. Ania zobaczyła moją siostrę Kaśkę. Kurcze, nie udało mi się jej już nigdzie złapać. Wróciłem zrezygnowany do domu :

- No i co ? Znalazłeś ją ? - spytała moja siostra.
- Nie, pewnie już jest w drodze do Polski.
- Zibi, ja Cię przepraszam, to wszystko moja wina.
- Przestań, to tylko paskudny zbieg okoliczności. Kasia, ale ja jej muszę wszystko wytłumaczyć. Ja ją tak bardzo kocham.
- Wiem Zibi, to widać po Tobie. Miałam nadzieję, że się poznamy w innych okolicznościach.
- Muszę coś zrobić. Tylko co ?
- A dzwoniłeś do niej ?
- Oczywiście, że tak. Z tysiąc razy chyba, ale nie odbiera.
- Zbyszek, no to pogadaj z trenerem i po meczu w niedzielę leć na jeden dzień do Polski i wyjaśnij Ani wszystko.
- Myślisz, że mi uwierzy ?
- Jestem tego pewna.
- Dzięki Kasia. Jesteś wspaniałą siostrą.

Przytuliłem ją, po czym poszedłem do drugiego pokoju zadzwonić do trenera i pogadać z nim. Jeśli tego nie wyjaśnię, nie będę umiał skupić się na siatkówce. Ania to moja miłość i muszę odzyskać jej zaufanie.

poniedziałek, 8 września 2014

ROZDZIAŁ 58

Z perspektywy Bartka :

To jest moja szansa i muszę ją wykorzystać. Michał ma u Mileny przekichane z tym wyjazdem, więc zapunktuje i postaram się krok po kroku ją do siebie przekonywać. Może w końcu mi się uda i poczuje do mnie to co ja czuję do niej. To oczywiste, że jestem w niej zakochany, musiałem przed Igła poudawać, że mi dawno przeszło. Czemu jestem z Natalią ? Chyba dlatego, że nie chcę zostać sam. Zerwę z nią wtedy, jeśli będę miał pewność, że Milena też coś do mnie czuje i że moje starania przyniosą rezultat. Michał na nią nie zasługuje, jak mógł jej coś takiego zrobić ? Przecież na tym nie opiera się związek. Zresztą, co mnie obchodzi Michał, muszę się skupić na tym co ja mam zrobić. Do wszystkiego dochodzić stopniowo, nie napalać się za bardzo. Ale co ja poradzę, że kiedy tylko ją widzę to najchętniej zamknąłbym ją w swoich ramionach i nigdy nie wypuścił ? W końcu dojechałem do domu, w którym Milena teraz przebywa. Ściemniłem Stefanowi, że mam ważne sprawy rodzinne i muszę wyjechać. Zadzwoniłem dzwonkiem. Chwilę poczekałem i po chwili otworzyła mi Milena. Była jeszcze piękniejsza niż dotychczas.

- Bartek ? Co Ty tutaj robisz ?
- Ee.. cześć. Przyjechałem się z Tobą zobaczyć, bo pomyślałem, że przyda Ci się teraz wsparcie. Mogę wejść ?
- Jasne, zapraszam.

Wszedłem do środka a Milena powiedziała :

- Chodź, pójdziemy do mojego pokoju na górę.
- Jesteś sama w domu ?
- Tak. Leon wyszedł a jego rodzice są w pracy.
- To nawet lepiej.
- Lepiej ? Czemu ?
- Będziemy mogli na spokojnie porozmawiać.

Poszliśmy na górę, Milena zamknęła pokój i po chwili usiadła koło mnie na łóżku po czym spytała :

- No więc... co Cię do mnie sprowadza ?
- Pomyślałem, że będziesz się chciała wypłakać. Przy mnie nie musisz udawać twardej. Wiem, że jest Ci z tym ciężko.
- Bartek, ja....
- Nie udawaj nic. Zaufaj mi.

Z perspektywy Mileny :

Nie wytrzymałam i rozpłakałam się. Może faktycznie jak wyrzucę to wszystko z siebie to będzie mi lżej na sercu ?

- Czemu Bartek ? Powiedz mi czemu ? Myślałam, że naprawdę jestem dla niego ważna, że nasz związek jest dla niego ważny.
- Mała, ja nie powinienem nic mówić, ale ja bym czegoś takiego w życiu nie zrobił. Jeśli kogoś kochasz, to musisz razem z nim podejmować takie decyzje. To podstawa w związku.
- No właśnie. A on mi nawet nie powiedział, że taką propozycję dostał. Może on po prostu nie chciał, żebym z nim tam poleciała.
- Jeśli mam być szczery to jest to możliwe.
- Dzięki, od razu zrobiło mi się lepiej.

Wstałam, bo już nie mogłam wysiedzieć i podeszłam do okna a Bartek momentalnie znalazł się przy mnie i mocno mnie do siebie przytulił.

- Przepraszam, nie chciałem Cię jeszcze bardziej zezłościć, po prostu.. różne opcje mi już przychodzą do głowy. Niektóre pewnie bez sensu i tak klepie, jak to ja. Nie gniewaj się na mnie.
- Nie gniewam Bartek. Wiesz, że bym nie umiała. Dziękuję Ci, że przyjechałeś, że jesteś tu ze mną. Masz rację, poczułam się trochę lepiej.

Odsunęłam się od niego, jednak niezbyt daleko, bo nie pozwolił mi na to wciąż mnie mocno trzymając. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, jednak szybko spuściłam je na dół. Nie na długo, bowiem Bartek natychmiast podniósł mój podbródek tak, żebym znów spojrzała mu w oczy. Było w nich coś takiego, co mnie uderzyło do tego stopnia, że nie potrafiłam się ruszyć i czułam jak miękną mi kolana. Dobrze, że Bartek mnie trzymał, bo pewnie bym się przewróciła. Po chwili ciszy Bartek odezwał się :

- Jesteś.... taka śliczna. - i pocałował mnie tak bardzo czule i delikatnie. Na chwilę oderwał się ode mnie a ja wtedy powiedziałam :

- Bartek... ja.....
- Ci... nic nie mów... Teraz jesteśmy tylko my.

I znów mnie pocałował a ja to odwzajemniłam, staliśmy chwilę i się całowaliśmy, nasz pocałunek stawał się z każdą chwilą coraz bardziej namiętny, jednak kiedy ręka Bartka zawędrowała pod moją bluzkę i chciała się jej pozbyć, ja odsunęłam się od niego. Przyjmujący spojrzał na mnie zdziwiony i spytał :

- Co się stało ?
- Bartek, ja nie mogę...
- Chodzi o Michała, prawda ? Tak strasznie Cię zranił a Ty wciąż o nim myślisz ?
- Ja go kocham, nie rozumiesz ?
- A my ? Co z nami ?
- Jakimi nami ? O czym Ty Bartek mówisz ?

Zbliżył się do mnie znacząco i podniósł mój podbródek do góry, tak, żebym spojrzała mu prosto w oczy :

- Przecież wiem, że coś do mnie czujesz. Gdyby tak nie było, za pierwszym razem kazałabyś mi spieprzać a Ty za każdym razem odwzajemniasz moje pocałunki. Nawet ten dzisiejszy, było w nim coś takiego...magicznego. Nie mów mi, że tego nie poczułaś, bo Ci nie uwierzę.

I znów mnie pocałował, tak czule, romantycznie. A ja głupia, oczywiście pocałunek odwzajemniłam, co jak zauważyłam Kurka bardzo ucieszyło, bo przyssał się jeszcze bardziej do moich ust. Jednak nie mogłam sobie pozwolić na nic więcej, bo czułam, że jeszcze chwila i uczucie pragnienia wzięłoby górę nad rozsądkiem a tak miałam jeszcze trochę siły, by to przerwać. Oderwałam się od Bartka i stanęłam w dalszej odległości mówiąc :

- Proszę Cię, nie rób tego więcej.
- Czemu ? Przecież też tego chciałaś, to nic złego.
- Owszem, to jest złe, bo ja nie chcę wyjść na taką, która zaraz po tym jak zranił facet ląduje w łóżku z innym. Nie jestem taka, rozumiesz ?
- Oczywiście, że nie jesteś. Jesteś wyjątkowa, tak jak i to co się między nami zrodziło.
- Nic między nami nie ma Bartek, to zwykłe.... chwile słabości.
- Które zdarzają Ci się raz za razem. Nie oszukuj i siebie i mnie. Między nami jest chemia, oboje nie potrafimy się sobie oprzeć, ciągnie nas do siebie jak magnes.

I zbliżył się do mnie po raz kolejny, po czym zaczął całować moje odsłonięte ramię :

- Czujesz to ?
- Niby co ?
- Cała drżysz, kiedy Cię całuje. Podoba Ci się to i nie próbuj mi mówić, że nie.
- To, co ja czuję, zostawię sobie a teraz proszę Cię, idź już.
- Co ? Ale...
- Idź już Bartek, chcę zostać sama.
- No dobrze, ale przemyśl to wszystko co Ci powiedziałem.

Podszedł do mnie, nachylił się i pocałował mnie w policzek, po czym wyszedł a ja zostałam z bałaganem myśli w głowie. Muszę to sobie wszystko poukładać, to co czuję przy Bartku jest dziwne...na pewno nie ma nic wspólnego z miłością, to.. zauroczenie. Ale całuje wspaniale, ma rację, nijak nie umiem mu się oprzeć. Ale dopóki nie wyjaśnię sprawy z Michałem tak definitywnie albo w jedną albo w drugą stronę, nie pójdę z nim do łóżka, niech nawet na to nie liczy. A może jemu tylko o to chodzi ? Może chce mnie zaciągnąć do łóżka a potem zostawić na lodzie ? Nie, Bartek taki nie jest, bynajmniej tak mi się wydaje.

Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Kogo tam znów niesie ? 

Z perspektywy Kasi :

Winiar posiedział ze mną do popołudnia, po czym pojechał, bo Stefan dał mu wolny tylko jeden dzień. Następnego dnia poszłam grzecznie do szkoły a kiedy wróciłam mamy oczywiście jeszcze w domu nie było. Prawie całymi dniami siedzi tylko w pracy, ktoś musi zarobić na dom, no ale ile można..Ona się w końcu wykończy biedna. Chciałam iść do siebie na górę, kiedy usłyszałam, że ktoś dobija się do drzwi wejściowych. Dziwne, o tej porze ? Poszłam więc otworzyć a tam stał.....Igła z bardzo niewyraźną miną. Spytałam zdziwiona :

- Co Ty tu robisz ?
- Mogę wejść ?
- No tak.

Wpuściłam go do środka. Przeszliśmy do salonu. Myślałam, że usiądziemy, jednak Igła stał w miejscu i patrzył na mnie z dziwną miną. Zaczęło mnie to irytować, więc spytałam :

- Powiesz mi wreszcie o co chodzi ?
- Od kiedy z nim jesteś ?
- Z nim to znaczy ?
- Z Winiarskim..
- Co ? O czym Ty do mnie mówisz ?
- Spałaś z nim ?
- Co to są w ogóle za pytania ? Co to ? Przesłuchanie jakieś ?
- Odpowiedz.
- Nie, nie spałam z nim.
- Nie wierzę Ci - ałć, zabolało mnie.
- Trudno, to Twoja sprawa. Zresztą, mam prawo do własnego życia. Ty nawet nie raczyłeś mi powiedzieć prosto w twarz, że z nami koniec, że wracasz do Iwony, że będziecie się starać o kolejne dziecko....
- Kasia, ale......
- Myślałam, że jesteś inny. Że Ci naprawdę na mnie zależy, ale się głupia przeliczyłam. Idź już Igła, tak będzie najlepiej a jeszcze lepiej jak o sobie zapomnimy. Fajna była ta przygoda, ale było jasne, że kiedyś to się skończy.
- Kasia, ale ja....
- Proszę Cię, idź.
- Dobrze. Skoro chcesz, ale wiedz, że dla mnie to nie była jakaś zwykła, jednorazowa przygoda. Nigdy o Tobie nie zapomnę.

I wyszedł a ja zostałam ze złamanym sercem. Położyłam się na kanapie i zaczęłam płakać. Straciłam go, straciłam go już na zawsze. Ale tak będzie lepiej..Dla niego, dla jego rodziny, dzieci. Ale nie dla mnie.... Ja jak zwykle będę cierpieć. Taki już mój smutny los.

Z perspektywy Fabiana :

Zabrałem Anię do siebie, żeby nabrała trochę dystansu do tej sprawy. Nie powiem, żeby mnie jakoś specjalnie zdziwiło to co mi Ania powiedziała. Zbyszek jest jaki jest i się nigdy nie zmieni. I gdyby chodziło o każdą inną laskę to miałbym to gdzieś, ale nie o Anię. Ona... stała mi się strasznie bliska. Nie umiem opisać kim dokładnie dla mnie jest, ale nie dam jej nikomu skrzywdzić, zwłaszcza Zibiemu. Weszliśmy do mojego mieszkania a ja powiedziałem :

- A o to i moja posiadłość.
- Przytulnie tu masz - odpowiedziała śmiejąc się.
- Dziękuję, po prawo pierwsze drzwi to łazienka, idź się odśwież a ja przygotuję coś pysznego na kolację.
- Bardzo Ci dziękuję Fabian. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła.
- Oj daj spokój, bo się zaczerwienię. No leć.

Po chwili zniknęła w korytarzu a ja zabrałem się za gotowanie. Może jakimś Mistrzem nie jestem, ale spaghetti przygotować potrafię. Po jakimś czasie było gotowe. Nałożyłem na talerz nam obojgu i nalałem trochę wina, tak, żeby Ania się lepiej poczuła i rozluźniła. Po chwili wyszła i usiedliśmy do kolacji. Kiedy skończyliśmy, przenieśliśmy się do salonu. Siedzieliśmy sobie na kanapie i rozmawialiśmy, popijając przy tym wino. Nie powiem, mam słabą głowę jak na faceta, że nie wspomnę o Ani, która śmiała się ze wszystkiego co powiedziałem :

- Wiesz, ja to już chyba powinnam iść do łóżeczka.
- Noo, wypadałoby chyba droga Aniu.

Wstaliśmy w tym samym momencie i tak się złożyło, że stanęliśmy do siebie twarzą w twarz. Zacząłem się do niej zbliżać, tak, że nasze twarze dzieliły już dosłownie milimetry. Co i rusz spoglądałem na jej usta, chciałem poczuć choć przez chwilę smak jej ust. Wydaje się, że ona myślała o tym samym, bo w chwili kiedy ją pocałowałem, ona to natychmiast odwzajemniła. Co sprawiło, że zaczęliśmy się całować.............

poniedziałek, 1 września 2014

ROZDZIAŁ 57

Z perspektywy Michała :

Co to niby miało znaczyć ? Co, on mi jakąś wojnę wytoczył ? O to, kto zdobędzie jej serce ? Ja mu nic udowadniać nie muszę, bo wiem, że Milena mnie kocha, tylko teraz muszę jej udowodnić, że ja ją też bardzo mocno i ten kontrakt to był jeden wielki błąd. Pytanie jak to zrobić, kiedy nawet nie wiem, gdzie ona teraz jest. Nagle usłyszałem, że dzwoni mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz i ujrzałem obcy numer. Już miałem nie odbierać, ale jednak coś mnie tknęło :

- Halo ?
- Cześć Michał, Anka z tej strony, przyjaciółka Mileny. Kojarzysz mnie ?
- Pewnie, że tak.
- Michał coś Ty najlepszego odwalił, co ? Ja już nie mogę patrzeć na to jak ona cały czas płacze przez Ciebie. Co Ty sobie myślałeś podpisując ten kontrakt, co ?
- Ale ja...
- No co Ty ? Pytam, co Ty sobie myślałeś ? Że ona z Tobą pojedzie od tak i wszystko rzuci ?
- No w sumie... Ale zaraz, Ty wiesz gdzie ona jest, prawda ?
- Ja ? Nie, a skąd Ci to niby przyszło do głowy ?
- Bo powiedziałaś, że nie możesz już patrzeć jak ona płacze. Błagam Cię, powiedz mi gdzie ona jest. Ja z nią muszę porozmawiać, wyjaśnić jej to wszystko.
- A co Ty tu chcesz wyjaśniać ? Kontrakt podpisany, słowo się rzekło.
- No tak, ale to przecież jeszcze o niczym nie świadczy, ja będę przyjeżdżał, kiedy tylko będę miał wolne, będę dzwonił, pisał. Proszę Cię, zrozum mnie. Ja zwariuję, jeśli ona mnie zostawi, będę nikim bez niej. Kocham ją całym sercem i nie mogę jej stracić.

Przez chwilę w telefonie była głucha cisza i już zacząłem tracić nadzieję, ale w końcu się odezwała :

- W porządku. Wierzę Ci. Wyślę Ci adres sms- em.
- Dziękuję, tak strasznie Ci dziękuję. Ja zaraz biorę wolne u Stefana i jadę do niej.

Rozłączyliśmy się i po chwili przyszedł sms. Była w swoim rodzinnym mieście, ale nie u siebie w domu. Dziwne, no ale coż....Porozmawiamy na spokojnie i wszystko będzie dobrze. Mam nadzieję.

Z perspektywy Kasi :

Dziwne, jak kilka słów może zburzyć człowiekowi świat. Najpierw to o Igle, a teraz to co powiedział Winiar. Nie spodziewałam się z jego strony takiego wyznania. Zaczęłam się zastanawiać co ja tak naprawdę do niego czuję. Podoba mi się, to fakt, jest szarmancki, czarujący i przede wszystkim nie jest mi obojętny. Ale to na pewno nie jest to co czuję do Igły. Ale muszę się oswoić z myślą, że on ma żonę, którą kocha i dzieci a ja byłam jedynie przelotnym romansem, taką przygodą w jego życiu. Boli, ale prawda zawsze jest bolesna. 

- Winiar, ja....
- Ci, nic nie mów.. Ja nie oczekuję od Ciebie żadnych deklaracji. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że zawsze będę przy Tobie i będę na Ciebie czekał tyle czasu ile potrzeba.
- Dziękuję Ci.

Musnęłam delikatnie jego usta a on natychmiast pocałunek odwzajemnił i czułam jak się wtedy uśmiecha. Chciałam spróbować dać mu to, co on mi daje od samego początku, czyli ciepło i miłość. Naprawdę chciałam. Tylko, że nie wiedziałam, czego się dowiem już niedługo.

Z perspektywy Ani :

Wróciłam do Polski najbliższym lotem. Prawie przez cały czas dzwonił do mnie Zbyszek, ale nie chciałam słuchać jego durnych wyjaśnień. '' Ania, bo to nie tak jak myślisz " . Jasne, czyli jestem głupia tak ? Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić a jedyna osoba, z którą chciałam teraz rozmawiać był Fabian, więc wybrałam jego numer. Odebrał po 3 sygnałach :

- No cześć Ania, co tam ?
- Mógłbyś przyjechać po mnie na lotnisko ? - powiedziałam zapłakanym głosem.
- Ania, czy Ty płakałaś ? - już chciałam odpowiedzieć, ale Fabian mówił dalej - nic nie mów, opowiesz mi wszystko na miejscu. Zaczekaj na mnie na parkingu. Będę za pół godziny.

Skierowałam się, tam gdzie kazał mi Fabian i usiadłam na swojej torbie. Po 40 minutach podjechał. Szybko wysiadł z auta i natychmiast znalazł się przy mnie, mocno tuląc mnie do siebie. Wybuchnęłam wtedy niekontrolowanym płaczem :

- Tak strasznie Cię przepraszam.
- Ty mnie ? Za co ? - spytał zdziwiony.
- Że Ci nie wierzyłam a Ty miałeś ze wszystkim rację. On się wcale nie zmienił.
- Mówisz o Zibim ?
- Tak.
- Wiedziałem, po prostu wiedziałem. Zabiję go, normalnie zmiażdżę mu tą jego buźkę. Nie płacz, bo na niego nie warto wylać tylu łez. Chodź, zabiorę Cię do siebie.
- Ale ja miałam wracać do domu.
- No chyba nie chcesz się w takim stanie pokazać rodzicom, którzy zaraz zaczną wypytywać co się stało.
- Masz rację.

Po chwili byłam już w samochodzie i jechałam w stronę apartamentu Fabiego.