niedziela, 20 września 2015

ROZDZIAŁ 97

Z perspektywy Mileny :

Ocknęłam się w pokoju, jednak nie był to mój pokój. Próbowałam się trochę rozejrzeć, jednak zaraz usłyszałam głos :

- Na razie się nie ruszaj. Powolutku.

Po chwili podszedł do mnie doktor Sokal i pomógł mi podnieść się do pozycji siedzącej.

- Co się stało ?
- Straciłaś przytomność. Chłopcy się o Ciebie bardzo martwią, zwłaszcza Michał i Bartek.
- Michał ?
- No tak. Czemu się dziwisz ?
- Tak sobie, to .. to nie ważne.
- Zawołać ich tutaj ?
- Nie, jakby Pan doktor mógł to na razie nie. Chciałabym teraz odpocząć. A z nimi to mi się na pewno nie uda.
- Rozumiem. Ale coś się stało ? Może chcesz ze mną porozmawiać ? Wiem, że nie znamy się za dobrze, ale czasem lepiej jest się wyżalić obcej osobie.
- Ja się tylko trochę zdenerwowałam, bo zobaczyłam Michała z Moniką.
- Z Moniką ? Jego byłą ?
- Tak. A nie powiedział mi o tym więc sam Pan rozumie moją reakcję.
- Rozumiem, ale myślę a w zasadzie jestem pewien, że nie masz się czym przejmować. Kogo jak kogo ale Michała znam naprawdę dobrze i wiem, że naprawdę Cię bardzo kocha i nigdy by Cię nie skrzywdził.
- Tak Pan myśli ?
- No pewnie. To co ? Porozmawiasz z nim ? Zawołać go ?
- No nie wiem.
- Daj mu szansę, naprawdę.
- Dobrze, niech go Pan zawoła.
- Super, już po niego idę. Wierzę, że się na nim nie zawiedziesz. Zwłaszcza teraz.
- Dziękuję doktorze. Ja też mam taką nadzieję.

Doktor Sokal wyszedł a ja zostałam z natłokiem dręczących mnie myśli. Może ja na wszystko reaguje zbyt impulsywnie ? Może powinnam okazać Michałowi więcej zaufania ? A co jeśli Michał gra na dwa fronty i popełniam największy błąd mojego życia dając mu szansę ? Nie, to niemożliwe. Zdążyłam już poznać Michała, wiem, że nie jest taki, że nie zrobiłby mi takiego świństwa. Ale czy na pewno ?

Z perspektywy Michała :

Doktor miał tak poważną minę, że bałem się że stało się coś bardzo złego z Mileną albo nie daj Boże z dzieckiem. Ale sam bałem się zapytać a i on nie kwapił się, żeby coś powiedzieć, dlatego to Kurek przerwał tą ciszę.

- No powie Pan coś wreszcie doktorze ? Co z nią ?
- Wszystko w porządku. Za mocno się zdenerwowała a w jej stanie to absolutnie zakazane. A to Twoja wina Michał, wiesz ?
- Wiem doktorze. Nie musi mnie jeszcze Pan dobijać.
- Ja Cię nie dobijam. Staram się Ci tylko uświadomić, że jesteś teraz odpowiedzialny nie tylko za siebie, wiesz ?
- Wiem, doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale ja przysięgam, że nic złego nie zrobiłem.
- Oby, bo poręczyłem za Ciebie. Możesz do niej wejść.
- Naprawdę ?
- Tak, Milena się zgodziła.
- Dziękuję doktorze. Bardzo Panu dziękuję.

Uścisnąłem mu dłoń i bardzo szybko wszedłem do pomieszczenia, z którego kilka minut wcześniej wyszedł lekarz. Milena leżała na kozetce. Miała twarz zwróconą w stronę okna, wiedziałem, że się nad czymś zastanawia. Podszedłem bliżej i usiadłem na krzesełku obok i chwyciłem ją za rękę. Wtedy dopiero na mnie spojrzała :

- Kochanie, nawet nie wiesz jak się o Was martwiłem. Jak się czujesz ?
- Lepiej.
- To cudownie. Nie zniósłbym, gdyby Wam się coś stało.

Jednak ona nic nie odpowiedziała, tylko znów odwróciła twarz w stronę okna więc to ja zacząłem rozmowę :

- Kochanie, ja...
- Co ona tu robiła ?
- Przyszła tylko ze mną porozmawiać, naprawdę.
- Więc czemu mi o tym nie powiedziałeś ? Czemu zrobiłeś z tego taki sekret ?
- Bo wiedziałem, że właśnie tak zareagujesz. Wiedziałem, że się będziesz złościć a wiesz, że w Twoim stanie nie wolno. Skarbie, proszę Cię. Zaufaj mi.

Zmusiłem ją, żeby na mnie spojrzała. Miała taki nieodgadniony wyraz twarzy i cholernie się bałem co tam jej siedzi w tej głowie. Jednak po chwili się odezwała :

- Ufam Ci Michał. Przepraszam Cię.
- Daj spokój. Nie przepraszaj. To naturalne, że się wkurzyłaś. Ja też się wkurzałem o Bartka i będę się wkurzał o każdego, kto będzie się wokół Ciebie kręcił, bo jesteś moja i tylko moja. Pamiętaj o tym.

Nachyliłem się nad nią i ją pocałowałem. Ona oczywiście pocałunek odwzajemniła a ja chciałem go jeszcze bardziej pogłębić, jednak Milena odsunęła się ode mnie i powiedziała :

- Misiu, nie zapędziłeś się za bardzo ? Nie jesteśmy u siebie.
- Kocham Cię skarbie.
- Ja też Cię kocham.
- Chodź, pomogę Ci wstać i wyjdziemy, bo tam Kurek już pewnie od zmysłów odchodzi.
- O matko, kompletnie zapomniałam o Bartku. Gdyby go tam nie było to....
- Oboje mu zaraz podziękujemy.

Pomogłem Milenie wstać i wolnym krokiem wyszliśmy na korytarz, gdzie od razu doskoczył do nas Kurek. Oczywiście musiał dużo pogadać, jak to on ale potem w końcu znaleźliśmy się sami u siebie.

Z perspektywy Kasi :

Wyszłam z pokoju jak najszybciej, żeby ukryć łzy w moich oczach. Nie mogłam pozwolić, żeby Krzysiek je zobaczył. Kiedy znalazłam się już na zewnątrz usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Jak on mógł coś takiego powiedzieć ? Czy dałam mu do tego jakieś powody ? Nie, ja naprawdę go kocham,a on posądza mnie o coś takiego. Może pośpieszyłam się z tym wszystkim ? Teraz pewnie karma do mnie wraca, za to, że rozbiłam czyjąś rodzinę. Nagle poczułam, że ktoś obok mnie siada. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Michała, który spytał :

- Mogę się dosiąść ?
- Pewnie.

Po chwili już był obok mnie i powiedział :

- Kasia, bardzo Cię przepraszam, że narobiłem Ci kłopotów z Krzyśkiem. Jeśli tylko chcesz to ja z nim pogadam i wszystko mu wyjaśnię.
- Nie, daj spokój. On tylko swoim zachowaniem pokazał jak bardzo mi nie ufa a ja nie mam zamiaru mu się z niczego tłumaczyć. W końcu nie robiliśmy nic złego.
- Więc dlaczego płaczesz ?
- To chyba... z bezsilności. I z żalu. Nie miałam pojęcia, że Krzysiek tak nerwowo zareaguje.
- Wiesz, chyba lepiej będzie jak nie będę się do Ciebie zbliżał. Nie chcę zrobić Ci jeszcze większych problemów i żebyś znów przeze mnie cierpiała.
- Winiar, nie zrobiłeś teraz nic złego i to nie przez Ciebie cierpię. A ja jestem osobą niezależną i nie pozwolę, żeby ktoś mi mówił z kim się mogę przyjaźnić a z kim nie mogę. Nawet Krzysiek.
- Podziwiam Cię. Jeszcze przed chwilą miałaś doła a teraz....
- To dzięki Tobie. Podniosłeś mnie na duchu.
- W końcu od tego są przyjaciele, no nie ?

Uśmiechnęłam się do niego i pod wpływem impulsu przytuliłam się do niego a to mnie jeszcze bardziej uspokoiło. Wiedziałam, że mam w Michale prawdziwe wsparcie i niezależnie od tego, co Krzysiek sobie będzie myślał, nie zrezygnuję z tej przyjaźni.

Z perspektywy Zbyszka :

Obudziłem się jeszcze przed Anią. Spojrzałem na nią, była taka śliczna i bezbronna, kiedy spała. Nie mogę jej stracić, choćby nie wiem co. Wiem, że nic złego nie zrobiłem ale nie wiem co jest na tych cholernych zdjęciach a Fabian z Moniką mogli je jakoś przerobić. Byłem w kropce. Wstałem przed nią, bo musiałem to wszystko przemyśleć. Poszedłem do kuchni a tam niespodziewanie była już mama Ani. Kurcze....

- Dzień dobry Pani.
- Witaj Zbyszku. Proszę, tu są kanapki dla Ciebie i Ani.
- Dziękuję, ale nie musiała sb Pani robić kłopotu. Przecież bym sam sobie zrobił.
- A daj spokój, jaki to niby kłopot ? Jedźcie, na zdrowie. A Ania jeszcze śpi czy też już wstała ?
- Nie, Ania jeszcze śpi. Ja wstałem, bo muszę coś przemyśleć.
- W takim razie nie będę Ci przeszkadzać.

I chciała wyjść, ale ją zatrzymałem i powiedziałem :

- Nie no, niech Pani nie żartuje. To Pani dom.
- Ale Ty jesteś naszym gościem.
- Proszę, niech Pan usiądzie ze mną. Będzie mi bardzo miło, jeśli dotrzyma mi Pani towarzystwa.
- Naprawdę ?
- Tak.
- No dobrze.

Usiadła naprzeciwko mnie i zaczęliśmy jeść, jednak po chwili się odezwała :

- Zbyszek, proszę wybacz mi moją ciekawość i wścibskość, ale czy wszystko w porządku ?
- Tak, pewnie. Czemu ?
- Jesteś jakiś zamyślony i przygnębiony. Widzę, że coś się stało.
- Nie, znaczy... ja mam pewien problem, ale... nie chcę o nim mówić Ani.
- Dlaczego ?
- Nie chcę jej niepotrzebnie denerwować. To moja sprawa i sam ją muszę załatwić.
- Pamiętaj, że cokolwiek by to nie było Ania Ci zawsze pomoże i Cię wesprze, bo Cię bardzo kocha.
- Wiem o tym. Ja też ją bardzo kocham. I dziękuję Pani. Bardzo dużo dla mnie znaczą Pani słowa, naprawdę.

Chciałem coś jeszcze powiedzieć, jednak w tym momencie do kuchni weszła Ania, taka niewyspana wyglądała okropnie uroczo :

- A co Wy tak wcześnie wstaliście, co ? To jakaś zmowa ?
- Tak, namawiamy się jak wcisnąć w Ciebie coś poza tymi Twoimi płatkami.
- Dokładnie, Zbyszek ma rację.
- Mamo, daj już spokój, rozmawiałyśmy już na ten temat i czy możemy już do niego nie wracać ?
- No dobrze skarbie, jak chcesz.
- Dziękuję.

Usiadła obok mnie i wspólnie zjedliśmy śniadanie w bardzo miłej atmosferze.









Dzięki, dzięki, dzięki za komentarze, dają ogromnego kopa do dalszego pisania a więc o to i jestem :D

wtorek, 15 września 2015

ROZDZIAŁ 96

Z perspektywy Mileny :

Nadszedł dzień urodzin Igły. Kupiłam mu taki śliczny album i powklejałam tam kilka naszych zdjęć, tak, żeby miał fajną pamiątkę. Miałam nadzieję, że mu się spodoba. Michał był od rana jakiś taki zdenerwowany a ja nie wiedziałam czym to jest spowodowane :

- Michał, na pewno wszystko ok ? Jesteś bardzo zdenerwowany .
- Ja ? Nie, no coś Ty. Wydaje Ci się.
- Jak to nie ? Cały się trzęsiesz.
- Nie, to tylko...stres przedmeczowy. Naprawdę wszystko jest w porządku.
- No dobrze. Skoro nie chcesz to nie mów. Ja idę po tort dla Krzyśka do cukierni, idziesz ze mną ?
- Nie mogę, muszę coś załatwić.
- Ale obiecałeś, że mi pomożesz.
- Wiem skarbie, przepraszam, ale to naprawdę ważne. Uwierz mi.
- Jak chcesz. Sama też sobie poradzę.

Zabrałam torebkę i wyszłam. Wkurzyłam się trochę, przyznaje. Obiecał, że pójdzie ze mną i mi pomoże, bo wbrew pozorom ten tort wcale lekki nie będzie pewnie, ale nie. On musi teraz załatwić jakieś sprawy. No trudno. Poradzę sobie sama. Jednak nie zdążyłam ujść za daleko, bo nagle usłyszałam, że mnie ktoś woła. Odwróciłam się i zobaczyłam Bartka biegnącego w moją stronę więc przystanęłam, żeby mógł mnie dogonić i już po chwili był obok mnie więc spytałam :

- Co Ty tu robisz Bartek ?
- Michał mnie poprosił, żebym z Tobą poszedł do tej cukierni, bo on musi coś załatwić więc jestem.
- Bartek, to miłe, naprawdę, ale nie musisz tego robić. Dam sobie radę a Ty pewnie miałeś jakieś plany a Michał Ci je pokrzyżował.
- Daj spokój, jakie plany. Z wielką chęcią się z Tobą przejdę a przy okazji sobie pogadamy. No już, idziemy.
- No dobra. Dziękuję.
- Żaden problem.

Szliśmy sobie i faktycznie, miło spędziłam ten czas rozmawiając z Bartkiem i zapomniałam już jak zła jestem na Michała. W drodze powrotnej Bartek wziął tort a ja szłam obok niego i oddychałam świeżym powietrzem. Nagle Bartek zaczął mówić :

- Mila, słuchaj.. Ja wiem, że już Ci to mówiłem, ale ... dziękuję Tobie i Michałowi, że daliście mi jeszcze jedną szansę. To dla mnie bardzo ważne.
- Bartek, przecież wiesz, że jesteś dla mnie ważny i nie chcę stracić Ciebie ani Twojej przyjaźni.
- Dziękuję Ci, Twoje słowa wiele dla mnie znaczą. Naprawdę.

Dalej Bartek nie poruszał już tego tematu. Doszliśmy z powrotem do ośrodka. Jednak kiedy weszłam, bardzo się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam jak Michał prowadził Monikę do restauracji :

- Więc to jest ta ważna sprawa do załatwienia. Wiedziałeś o tym, że on ma się spotkać z Moniką ?
- Nie, przysięgam. Ale słuchaj, nie denerwuj się. To na pewno nie jest tak jak myślisz.
- Skąd wiesz o czym ja myślę ?
- Bo znam ten wyraz twarzy. Michał Cię za bardzo kocha, żeby robić jakieś głupoty, uwierz mi.
- Wierzę, ja tylko... troszkę się zdenerwowałam.To wszystko.
- Jasne, bo Ci uwierzę.
- Bartek, naprawdę wszystko gra.

Odeszłam kawałek celem podsłuchania rozmowy Michała z Moniką, jednak w połowie drogi zaczęło mi się robić słabo, pamiętam tylko krzyk Bartka a potem już tylko ciemność.....

Z perspektywy Kubiego :

Nie chciałem okłamywać Mileny okłamywać, ale musiałem wyjaśnić tą sprawę z Moniką i to jak najszybciej. Dlatego umówiłem się z nią w restauracji. Nie chciałem, żeby ktoś nas widział, ale ona nie chciała się umówić gdzie indziej. I już po tym wiedziałem, że to nie będzie łatwe. Czekałem na nią niecierpliwie, aż w końcu raczyła się zjawić :

- Cześć Michał. Cieszę się, że zadzwoniłeś.
- Niestety nie miałem wyboru. Siadaj.

Usiadła naprzeciwko mnie i patrzyła na mnie tym swoim wzrokiem, od którego aż mi się rzygać chciało, ale postanowiłem być silny i kontynuowałem swoją wypowiedź :

- Słyszałem, że jesteś w ciąży, to prawda ?
- Jak widać.
- Dlaczego powiedziałaś w wywiadzie, że to moje dziecko ?
- Bo tak mi się wydaje.
- Tak Ci się wydaje ? Czyli nie jesteś tego pewna ?
- Michał, słuchaj... Wiem do czego zmierzasz, ale....

Niestety nie dokończyła mówić, bo nagle w korytarzu zrobił się jakiś chaos, ludzie zaczęli się zbiegać. Miałem jakieś złe przeczucia więc też wstałem, żeby sprawdzić co się dzieje i to co zobaczyłem przeraziło mnie.Milena leżała na ziemi nieprzytomna a nad nią klęczał Bartek próbując ją cucić. Natychmiast tam podbiegłem i przyklęknąłem obok niego :

- Bartek, co się stało ?
- Nie wiem, szła i nagle straciła przytomność.
- Tak nagle ?
- No tak. Najpierw się trochę zdenerwowała jak zobaczyła Cię z Moniką. Czemu nie powiedziałeś, że idziesz się z nią spotkać ? Co Ty Michał ukrywasz ?
- Nic, to nie jest teraz ważne.

Spojrzałem na Milenę, ale ona wciąż się nie budziła. Dopiero po chwili przybiegł doktor Sokal, który kazał mi i Bartkowi przenieść ją do jego gabinetu, co natychmiast uczyniliśmy. Kiedy znaleźliśmy się już w środku, doktor kazał nam wyjść na zewnątrz. Nie bardzo mi się to uśmiechało, ale w końcu skapitulowałem. Czekaliśmy z Bartkiem na korytarzu i wtedy zaczął mnie wypytywać :

- Dobra, teraz mamy czas więc nie wywiniesz się od odpowiedzi. O co chodzi ? Czemu spotykasz się po kryjomu z Moniką ?
- Naprawdę myślisz, że gdybym spotykał się z nią po kryjomu to umówiłbym się z nią w restauracji w hotelu ? Masz mnie za takiego idiotę ?
- Nie, dlatego mi wytłumacz o co tu chodzi.
- O nic. To nie jest nic ważnego.
- Jednak Milenę zdenerwowało i dlatego zemdlała.
- Przestań Bartek, nie dołuj mnie jeszcze bardziej.
- Ja tylko mówię co się stało. Michał, jestem Twoim kumplem, ale jeśli Ty Milenę zdradzasz...
- Co ? Nie, w żadnym razie. To jest skomplikowane, ale w tej chwili nie zrobiłem nic złego. Naprawdę.
- Dobra, widzę, że ją kochasz więc Ci wierzę. Ale będę Cię miał na oku Michał, pamiętaj.

Nagle drzwi się otworzyły i wyszedł doktor Sokal z dziwnym wyrazem twarzy.....

Z perspektywy Igły :

Nie powiem, zdziwiło mnie bardzo to co zobaczyłem, gdy wszedłem do pokoju. Tak po prostu stali i się przytulali. Przez chwilę stałem i przyglądałem się temu spokojnie, jednak kiedy oni dalej nie zwrócili na mnie uwagi, zacisnąłem dłoń w pięść i postanowiłem dać znać o swojej obecności znacząco odchrząkując. Wtedy dopiero odskoczyli od siebie jak oparzeni. Kasia spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem i powiedziała :

- Igła, już wróciłeś.
- Tak, ale może powinienem pójść, bo jak widzę Wam przeszkadzam.
- No coś Ty, nie wygłupiaj się.
- To ja już będę leciał. Dzięki Kasia, że mnie wysłuchałaś. Pa. - powiedział Winiar i pocałował ją w policzek, po czym wyszedł a moja złość wtedy sięgnęła zenitu, dlatego zwróciłem się do Kasi z pretensjami :

- Co on tu robił ? - zacząłem najpierw bardzo spokojnie.
- Przyszedł ze mną porozmawiać i wyjaśnić wszystko.
- I... ?
- I co ? No, wybaczyłam mu. Widzę, że zrozumiał, że źle zrobił.
- Wybaczyłaś mu ? Tak po prostu ? Czemu Ty jesteś taka głupia ?
- Słucham ? Jaka jestem ? Głupia ?
- Tak, nie widzisz, że to jest jego kolejna intryga ? Udaje takiego skrzywdzonego, żeby Tobie zmiękło serce i żebyś znowu z nim była. On chce nas znów rozdzielić.
- Słuchaj, rozumiem, że jesteś zazdrosny ale weź trochę wyluzuj, dobra ? Winiar naprawdę wszystko zrozumiał i się zmienił i chce być moim przyjacielem.
- Przyjacielem tak ? A może się jeszcze w trójkącik zabawimy, co ? Tak będzie fajnie ?

Trochę się chyba zagalopowałem ze słowami, bo nagle poczułem silne uderzenie w policzek i kiedy odwróciłem twarz, zobaczyłem łzy w oczach Kasi. Natychmiast zrozumiałem, co zrobiłem :

- Kasia, ja nie...
- Nie zbliżaj się do mnie.

Wykrzyczała i wybiegła z pokoju a ja usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłonie. Co ja narobiłem ?.....

niedziela, 13 września 2015

ROZDZIAŁ 95

Z perspektywy Michała :

Miałem nadzieję, że to tylko jest jakiś straszny sen i że za chwilę się z niego obudzę. Teraz, kiedy wszystko zaczęło się znów układać i nie musiałem się martwić o to, że Bartek zabierze mi Milenę, na horyzoncie oczywiście musiał pojawić się inny problem i to znacznie większy. Ja nie mogę być ojcem dziecka Moniki, nie mogę być. Jeszcze teraz, kiedy Milena jest w ciąży. Tylko co ja zrobię, jeśli naprawdę to będzie moje dziecko ? Raz, jeden jedyny raz, odkąd poznałem Milę spałem z Moniką, ale to tylko dlatego, że chciałem jak idiota wmówić sobie, że wciąż kocham Monikę a Mileną się tylko zauroczyłem. Niestety, a może i stety, jedyne do czego wtedy doszedłem, to to, że jestem w ogromnym błędzie i nic już nie czuję do mojej byłej. Dobra, Kubi, kurna. Dość użalania, muszę to jak natychmiast wyjaśnić. Tylko co powiedzieć Milenie ? Nie chcę jej okłamywać. Po chwili poczułem jak siada obok mnie na łóżku i się do mnie przytula, więc objąłem ją ramieniem i przyciągnąłem jeszcze mocniej do siebie, jakby chcąc się upewnić, że ona tu jest i że zaraz nie zniknie.

- Misiu, co się dzieje ?
- Nic.. Czemu pytasz ?
- Bo od rozmowy z Igłą jesteś jakiś smutny i milczący. Coś się stało ? Znowu się o coś pokłóciliście ?
- Nie, my tylko... my tylko... tak sobie rozmawialiśmy.
- Jasne. Co jak co, ale w taką ściemę to nie uwierzę. Mów o co chodzi.
- Słońce, nie denerwuj się, proszę. Tobie nie wolno się denerwować.
- Więc nie ukrywaj nic przede mną Michał. Proszę, powiedz mi co się dzieje. Może będę mogła Ci jakoś pomóc.

Zastanawiałem się przez chwilę i już miałem na końcu języka, żeby wyznać jej wszystko, ale nie mogłem tego zrobić. Ona.. ona by mnie zostawiła, a ja za żadne skarby świata nie mogę do tego dopuścić.

- Igła się po prostu zdenerwował, bo zauważył tu Monikę.
- Monikę ? Twoją dziewczynę ?
- Była dziewczynę skarbie.
- No tak, fakt. Ale czemu go to aż tak bardzo zdenerwowało ?
- Ojj, no bo wiesz jaki Krzysiek jest. On Cię kocha jak własną córkę i bał się, że się zdenerwujesz jak ją tu zobaczysz, ze sobie pomyślisz nie wiadomo co, dlatego wolał najpierw powiedzieć to mnie.
- A Ty rozumiem miałeś mnie przygotować na jej obecność tutaj jak najmniej boleśnie, tak ?
- Dokładnie.

Przez chwilę zamilkła i patrzyła na mnie dziwnym wzrokiem. Bałem się, że wie, że nie mówię jej całej prawdy, ale po chwili zbliżyła się do mnie i mnie pocałowała a ja chcąc odwrócić uwagę i moją i jej od dręczących myśli od razu pocałunek odwzajemniłem jednocześnie go pogłębiając. Po chwili jednak oderwaliśmy się od siebie, bo zabrakło nam powietrza. Milena uśmiechnęła się i powiedziała :

- Jesteście kochani chłopcy, że się tak o mnie troszczycie, ale ja naprawdę nie mam nic do Moniki i czasem tak sobie myślę, że mogłybyśmy się nawet zaprzyjaźnić.
- Zaprzyjaźnić ? Słońce, powiedz, że żartujesz.
- Nie, dlaczego ?
- Bo to Monika, ona na pewno coś knuje, żeby nas rozdzielić.
- Przesadzasz Michał. Minęło już tyle czasu, jestem przekonana, że ona się już z tym pogodziła.
- Proszę Cię, po prostu się do niej nie zbliżaj. Dla Twojego dobra, Twojego i naszego syna.
- Przepraszam bardzo, słucham ? Jak to syna ?
- No tak, jestem pewien, że będę miał synka.
- O nie kochany. To będzie dziewczynka.
- Tak ? Taka jesteś pewna ?

Zbliżyłem się do niej i ją pocałowałem, a ona się zaśmiała jednak pocałunek odwzajemniła jednocześnie mówiąc :

- Wiesz, że jesteś głupi Michał ?
- Tak, zgłupiałem. Zgłupiałem z miłości do Ciebie.
- Wariat.

Zaśmiałem się i jeszcze raz ją pocałowałem. To wszystko musi się wyjaśnić, nie mogę jej okłamywać.

Z perspektywy Kasi :

Nie mogłam przestać myśleć o Milenie i Michale. To nie fair, że jak już wydaje się, że wszystko jest w porządku, to nagle pojawia się '' coś '' i wszystko psuje. Mam ogromną nadzieję, że to dziecko jednak nie jest Michała, bo nawet jeśli on Mileny nie zdradził, to i tak niczego nie zmieni. Jak Milena się o tym dowie, to prędzej sama usunie się w cień i odejdzie niż pozwoli, żeby dziecko wychowywało się bez ojca. Ta dziewczyna ma za dobre serce, ale cóż.. Taka już jest. Po chwili usłyszałam jak ktoś puka do drzwi. Wiedziałam, że to nie Igła, bo on by przecież nie pukał więc wstałam i poszłam otworzyć a tam za drzwiami stał Winiar. Spojrzał na mnie a jego wzrok był taki... dziwny, taki pusty. Przez chwilę żadne z nas się nie odzywało, ale w końcu Michał spytał :

- Cześć, dasz mi chwilę ?? Od tamtej pory nie rozmawialiśmy a ja.. mimo wszystko, że wiem, że to już nic nie zmieni, chciałbym Ci wszystko wyjaśnić. 5 minut dosłownie.
- Wejdź.

Wpuściłam go do środka, choć sama nie wiedziałam dlaczego. Wiedziałam, że Igła może zaraz wrócić i nie będzie zadowolony, gdy zobaczy tu Winiara, ale chciałam to mieć już za sobą. Wiedziałam, że mnie to nie ominie. Dlatego usiedliśmy na łóżku. Winiarski cały czas miał głowę spuszczoną na dół, czułam, że i jemu ta sytuacja bardzo ciąży, dlatego postanowiłam przerwać tą niezręczną ciszę :

- Michał, posłuchaj....
- Nie, nie. To Ty mnie wysłuchaj. W końcu po to tu przyszedłem.
- Ok.
- Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Cię z Igłą w Zakopanem, od razu poczułem coś do Ciebie. Uznasz to pewnie za niedorzeczne, bo przecież dopiero co się rozwiodłem i takie tam, ale to prawda. Zakochałem się w Tobie i nie mogłem przestać o Tobie myśleć. Ale od razu wiedziałem, że Ty i Krzysiek nie jesteście dla siebie żadną rodziną. To dało się wyczuć po tym jak się w stosunku siebie zachowywaliście i jaki był zazdrosny. Poza tym Iwona tylko potwierdziła moje przypuszczenia. Ona też od początku podejrzewała, że coś Was łączy. I dlatego zaproponowała mi układ. Miałem jej pomóc Was rozdzielić. Możesz mi wierzyć albo nie, ale na początku naprawdę nie miałem zamiaru w to wchodzić. Ale z każdym dniem zakochiwałem się w Tobie coraz bardziej, ale nie miałem szansy Cię do siebie przekonać, bo Igła cały czas się koło Ciebie kręcił, i wtedy zgodziłem się pomóc Iwonie. I do dziś tego bardzo żałuję.

Wtedy spojrzał na mnie i złapał mnie za dłoń. Czemu jej nie wyrwałam ? Nie wiem, po prostu pozwoliłam mu dalej mówić :

- Wiem, że to już i tak nic nie zmieni, ale chcę żebyś wiedziała, że kochałem Cię i nadal bardzo Cię kocham. I choć wiem, że Ty tego nie odwzajemniasz, to chcę, żebyś była szczęśliwa. Nawet jeśli masz być szczęśliwa z Krzyśkiem. Ja teraz marzę tylko o tym, żebyś potrafiła mi kiedyś wybaczyć.
- Michał, ja... Przepraszam Cię.
- Ty ? Za co ?
- Nigdy nie chciałam, żebyś cierpiał. Wiesz, że jesteś dla mnie bardzo ważny.
- Czyli mi wybaczysz ? I możemy być przyjaciółmi ?
- No jasne, że tak.

Oboje wstaliśmy a Michał mnie mocno do siebie przytulił. Przez chwilę czułam się tak dobrze jak wtedy kiedy byliśmy razem, jednak szybko odgoniłam od siebie te myśli a wtedy usłyszeliśmy czyjeś chrząknięcie. Odwróciliśmy się oboje i zobaczyliśmy wściekły wzrok Igły. No to pięknie.....

Z perspektywy Ani :

Fabian i Zbyszek długo nie wracali z tej kuchni a ja zaczynałam się już trochę martwić czy sobie tam czasem czegoś złego nawzajem nie zrobili i chciałam iść sprawdzić ale Monika mnie powstrzymała :

- A Ty dokąd koleżanko ?
- Sprawdzić co tam się dzieje, nie ma ich już dłuższą chwilę.
- Daj spokój Ania, nie przesadzaj. To duzi chłopcy, poradzą sobie.
- Ale...
- Siadaj kochana i oglądaj.
- No dobra.

Skapitulowałam i usiadłam a oni w końcu wrócili. Zbyszek miał bardzo nietęgą minę. Taką smutną, zamyśloną :

- Zbyszek, wszystko w porządku ? - spytałam
- Tak, pewnie. Oglądamy dalej.

Niby wróciliśmy do oglądania, jednak ja cały czas zerkałam na Zibiego. Martwił się czymś i to było dla mnie ewidentne, dlatego jak tylko Monika z Fabianem wyjdą, postanowiłam, że dowiem się o co chodzi. W końcu po około 2 godzinach film się skończył a Monia z Fabianem wyszli. Widziałam ten chłód między nimi jak się żegnali. I to nie tylko między Zibim a Fabianem ale i Monika była jakoś tak nieprzyjemnie nastawiona do Zbyszka a ja kompletnie nie wiedziałam dlaczego. I musiałam się tego dowiedzieć . Dlatego kiedy położyliśmy się wieczorem do łóżka, postanowiłam z nim na ten temat porozmawiać :

- Zibi, mogę Cię o coś zapytać ?
- Jasne skarbie, co się dzieje ?
- To raczej ja chciałam się zapytać co się dzieje ?
- Nie rozumiem.
- Odkąd wróciłeś z Fabianem z kuchni, kiedy poszliście po napoje, jesteś jakiś przygnębiony i nieobecny. Jeśli on Ci coś powiedział, to ja sobie z nim porozmawiam.
- Nie, kochanie, ja tylko... trochę się martwię. To wszystko.
- Ale czym ?
- Ogólnie, wszystkim. Sporo mi teraz spadło na głowę, ale nie chcę Cię tym zamartwiać niepotrzebnie. Sam muszę sobie z tym dać radę.
- Zbyszek, ale wiesz, że jak tylko mogę to ze wszystkim Ci pomogę i będę Cię we wszystkim wspierać.
- Tak, wiem. I za to Cię właśnie kocham.
- Ja Ciebie też.

Przytuliłam się do mojego ukochanego i bardzo szybko zasnęłam.





BRAK KOMENTARZY=BRAK MOTYWACJI=BRAK WENY=ROZDZIAŁY CORAZ RZADZIEJ DLATEGO KOMENTUJCIE !!!!!!!!!!!!! UWIERZCIE MI, TO POMAGA