wtorek, 30 września 2014

ROZDZIAŁ 60

Z perspektywy Mileny :

Dobra, czyli pora uporządkować parę rzeczy. A więc.. jest Michał, którego mimo wszystko wciąż kocham, ale bardzo mnie zranił i zawiódł moje zaufanie. Ale jest też Bartek, który od jakiegoś czasu nie jest mi obojętny. Można powiedzieć, że w pewien sposób zauroczył mnie a kiedy jest blisko , mój umysł i serce zaczynają wariować tocząc ze sobą niesłychaną walkę. Umysł mówi '' Uciekaj, póki jeszcze pora '' ale serce rwie się w stronę Bartka. Tylko jak temu zaradzić ? A no w bardzo prosty sposób. Porozmawiam z Kurkiem i dam mu jasno do zrozumienia, że między nami nic nie będzie. Jestem właśnie w drodze do Nysy, gdzie obecnie przebywa Bartek. Dostali teraz kilka dni wolnego od Stefana, więc pojechał zrobić porządek w swoim starym mieszkaniu. Tylko, żebym nie zrobiła nic głupiego. Wchodzę, mówię to co mam powiedzieć i wychodzę. Prosty plan - ale czy do zrealizowania ? Podjechałam pod jego blok i weszłam na górę. Zadzwoniłam dzwonkiem a po chwili otworzył mi Bartek :

- Cześć, cieszę się, że przyjechałaś. Wejdź.
- Dzięki.

Weszłam do środka a tam o dziwo była nieskazitelna czystość. Czyżby Kurek sprzątał dla mnie ? Przeszłam do salonu i usiadłam na kanapie a po chwili dołączył do mnie Bartek :

- To czego się napijesz ?
- Bartek, nie kłopocz się. Ja tylko na chwilę.
- Oj daj spokój. Kupiłem pyszne czerwone wino. Napijemy się po lampce, co ?
- Ale ja prowadzę.
- No to zostaniesz u mnie na noc.

Popatrzyłam na niego zdziwionym wzrokiem a Kurek od razu dodał :

- Wyluzuj trochę. Będę trzymał łapki przy sobie. Obiecuję.
- Zgoda. Ale tylko jedna lampka.
- Super. Pójdę po kieliszki.

Wstał i pognał do kuchni a ja w tym czasie zdjęłam sweter, bo mi się zrobiło dziwnie gorąco w jego obecności. Po chwili wrócił, usiadł obok mnie i podał mi mój kieliszek :

- To..za co pijemy ? - spytałam.
- Może za nasze spotkanie ?
- Niech będzie. Za spotkanie.

Przechyliłam kieliszek i wypiłam na raz całą jego zawartość. Chyba potrzebowałam czegoś na odwagę, jednak Bartek zbliżył się do mnie i dotknął ręką mojego ramienia, które było nagie, bo miałam tylko bluzkę na ramiączka a mnie przeszły takie ciarki po ciele, że zapomniałam w jakim celu tu przyjechałam. Zbliżył się jeszcze bardziej i zaczął muskać moją szyję mówiąc :

- Pięknie dziś wyglądasz wiesz ? Tak strasznie... pociągająco..
- Ja... dziękuję, ale przyjechałam tu w zupełnie innym celu. Musimy porozmawiać Bartek.
- Ale przecież rozmawiamy.

I znów zaczął wędrować swoimi ustami po moim ciele, tak mi było dobrze, jednak nie mogłam mu tego pokazać więc odsunęłam się od niego gwałtownie. Chciałam już coś powiedzieć, ale przerwał mi Bartek :

- Zaczekaj, zanim cokolwiek powiesz - napijemy się jeszcze lampkę, co ? Wtedy się przyjemniej rozmawia.
- Bartek.....
- No weź, jedna Ci nie zaszkodzi.
- Zgoda.

Po kilkunastu minutach z 1 lampki zrobiło się kilkanaście a ja już miałam dobrze w czubie i lekko mówiąc byłam w bardzo zabawowym nastroju. Kurek śmiał się i po chwili powiedział :

- To może teraz zagramy w prawda czy wyzwanie, co ?
- No dobra.. Czemu nie ?
- A więc zaczynasz - prawda czy wyzwanie ?
- A raz kozie śmierć... Niech będzie wyzwanie.
- Ok. no to ... zadanie dla Ciebie to... O. Już wiem. Pocałuj mnie.
- Co ? Niee, Bartek daj coś innego.
- Oj no weź.. Jeden krótki buziak.
- Ale tylko jeden.

Zbliżyłam się do niego i pocałowałam go krótko. Oderwaliśmy się od siebie i popatrzyliśmy sobie w oczy. Po chwili Bartek wpił się zachłannie w moje usta. Natychmiast zaczęłam oddawać jego pocałunki. To chyba alkohol sprawił, że straciłam racjonalne myślenie, bo nie miałam kompletnie siły ani ochoty, by to przerwać. Tak strasznie mi się to podobało. Położyłam się na kanapie a Bartek zawisł nade mną i znów zaczęliśmy się całować, kiedy nagle...........


Z perspektywy Kasi :

Zeszłam na dól, żeby się przywitać z mamą, ale ta niestety nie była w zbyt dobrym nastroju :

- Hej mamuś. Coś się stało ?
- Tak stało się. Musimy porozmawiać. Od kiedy spotykasz się z Winiarskim ? - oho, kłopoty...
- Że co ? O czym Ty mówisz ?
- Nie udawaj, wszystkie moje koleżanki w pracy plotkują o tym, że moja córka spotyka się z dziesięć lat starszym mężczyzną.
- Po pierwsze - z nikim się nie spotykam a po 2 - nawet gdybym się z nim spotykała to nie jest sprawa tych Twoich koleżanek. Mogę się spotykać z kim chcę.
- Kaśka, nie mów do mnie takim tonem.
- Bo co ? Dasz mi szlaban ? Daruj sobie.

I wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Słyszałam jeszcze jak mama mnie woła ale nie miałam ochoty z nią więcej gadać. Dobra, czyli teraz muszę sobie znaleźć jakiś nocleg, bo przez jakiś czas mamy nie chcę widzieć. Taak..do głowy przyszła mi tylko jedna osoba. Wyjęłam telefon i wybrałam jego numer :

- Jesteś w Warszawie ?
- .......
- To świetnie, będę u Ciebie za 20 minut.

Rozłączyłam się i ruszyłam w kierunku mieszkania Winiarskiego. Pora coś zmienić w swoim życiu i mam nadzieję, że to będzie zmiana na lepsze.

Z perspektywy Ani :

Obudziłam się rano z ogromnym kacem. Rozejrzałam się po pokoju... Gdzie ja jestem ? To nie moje łóżko, nie moje ściany...Powoli zaczęły do mnie docierać obrazy z dnia poprzedniego. Zbyszek, laska w ręczniku, Fabian... O mój Boszzz.. Myśmy się... Czy my.... ? Nie, nie..ja nie należę do takich lasek, co zaraz po tym jak je facet zdradzi wskakują przyjacielowi do łóżka. Nie mogłam być przecież taka głupia.. Ale ile ja wypiłam..Boże...spraw, żebym nie spała z Fabianem. Na szczęście miałam na sobie bluzkę, więc wyszłam pełna obaw do kuchni, gdzie usłyszałam wesoły śpiew Drzyzgi. Przerwał gdy mnie zobaczył :

- O wstałaś już. Dzień dobry.
- Cześć - odpowiedziałam dość niemrawo.
- Jak się spało ?
- Dobrze, Fabian ... powiedz..czy my ? No wiesz...
- Pytasz mnie czy spaliśmy ze sobą ?
- No tak.
- Spokojnie, nie wykorzystałbym Cię po pijaku. Przebrałem Cię i odprowadziłem grzecznie do łózka a sam spałem w gościnnym.
- Jezu Fabian, nie wiem jak Ci dziękować. Tyle dla mnie zrobiłeś a ja Cię jeszcze chciałam wykorzystać.
- Oj daj już spokój - i zaczął się śmiać w ten swój charakterystyczny sposób, ze mnie też już zeszło to całe ranne napięcie więc dołączyłam do niego a Fabian po chwili powiedział - Jeżeli między nami miałoby kiedykolwiek do czegoś dojść to tylko kiedy oboje będziemy tego świadomi.

Spojrzałam na niego zdziwiona a on się zaśmiał i powiedział :

- Wyluzuj, żartowałem przecież.
- To przestań sobie ze mnie tak żartować.

Po krótkich przekomarzankach przeszliśmy do jedzenia. Po kilku minutach rozdzwonił się mój telefon. Długo nie mogłam go znaleźć ale w końcu odszukałam go. Spojrzałam na wyświetlacz : ZIBI.. Odebrać czy nie ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz