sobota, 4 czerwca 2016

ROZDZIAŁ 105

Z perspektywy Mileny :

Przed moimi drzwiami stał Michał z małą walizką w dłoni. Byłam tak zdziwiona jego widokiem, że nie mogłam wydobyć z siebie słowa, ale w końcu musiałam :

- Michał ? Co Ty tu robisz ?
- Przyjechałem.
- No widzę. Ale jak to ?
- A wpuścisz mnie ? Chcę porozmawiać.

Przepuściłam go, żeby wszedł do środka. Po chwili przystanął, co pewnie znaczyło, że zdziwił go widok Kurka, jednak jak się okazało nie było to przyczyną :

- Cześć Bartek, dzięki za wszystko.
- Nie ma sprawy. Cieszę się, że jednak poszedłeś po rozum do głowy.

W tej chwili nic z tego nie rozumiałam, więc musiałam się wtrącić do ich rozmowy :

- Jak to ? To Ty wiedziałeś, że Michał przyjedzie ?
- Tak, miałem Cię zatrzymać w domu, żebyś nigdzie się nie ruszała. Moja robota wykonana, wracam do siebie a Wy mam nadzieję dojdziecie do porozumienia. Trzymajcie się.

Uśmiechnął się ciepło i wyszedł a ja wciąż nie mogłam otrząsnąć się ze zdziwienia. Jak mogłam nic nie zauważyć ? Po chwili zostaliśmy sami z Michałem. Zapadła między nami dość niezręczna cisza, którą postanowiłam przerwać :

- Napijesz się czegoś ? Pewnie jesteś zmęczony po podróży....
- Nie jestem zmęczony, przyjechałem tu wyjaśnić wszystkie nieporozumienia. Nie chcę, żeby między nami było tak....
- Michał...
- Zaczekaj, pozwól, że najpierw ja coś powiem.
- No dobrze, więc usiądźmy. Bo coś czuję, że to będzie dłuższa rozmowa.

Usiedliśmy na kanapie blisko siebie. Michał złapał mnie za rękę, jednak szybko zabrałam ją :

- Skarbie, ja wiem, że jesteś na mnie zła i bardzo Cię przepraszam, ale przysięgam Ci, że z Moniką mnie nic nie łączy, naprawdę. Zgodziłem się na to, tylko dlatego, że choć tego nie chcę, to może się okazać, że ten maluszek będzie moim dzieckiem a wiesz dobrze, że nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś mu się stało z mojej winy.
- Jaką ja mam mieć pewność Michał, że to prawda ? Nic Cię już przy mnie nie trzyma, prawda ?
- Jak to ? O czym Ty mówisz kochanie...
- Naszego dziecka już nie ma, za to Monika pewnie urodzi Ci dziecko i spokojnie może założyć razem piękną rodzinę. Nie chcę stać na drodze do Twojego szczęścia Michał, naprawdę....
- Przestań, przestań tak mówić. Zabraniam Ci w ogóle nawet tak myśleć. To, że to dziecko może być moje nic między nami nie zmienia. Skarbie...

Zbliżył się do mnie i złapał mnie ponownie za dłoń, tym razem się jednak nie wyrwałam, potrzebowałam tego :

- Skarbie, ja wiem, że Cię zawiodłem, że wtedy, kiedy Ty mnie najbardziej potrzebowałaś, to mnie przy Tobie nie było. Ale ja... Ja nie potrafiłem sobie poradzić z tym bólem. Czułem w sercu, że to wszystko moja wina i bałem się spojrzeć Ci w oczy.
- Jak to ? Michał, przecież....
- To moja wina, gdybym bardziej się Tobą opiekował, dbał o Ciebie, gdybym poświęcał Ci więcej czasu to nic by się nie stało i niedługo szykowalibyśmy się na narodziny naszej córeczki. Nie mogę sobie wybaczyć tego, że przeze mnie nigdy jej z nami nie będzie.

Podniosłam wzrok na Michała i zobaczyłam w jego oczach łzy. Po raz pierwszy odkąd się poznaliśmy widziałam w jego oczach łzy i nie mogłam znieść tego widoku, dlatego od razu mocno się do niego przytuliłam i również zaczęłam płakać :

- To dlatego się ode mnie odsunąłeś ?
- Bałem się. Wiem, że to nie w moim stylu, bo zawsze powtarzam, że ja się niczego nie boję, ale tak - bałem się. Bałem się, że mnie znienawidzisz i odejdziesz a tego bym nie zniósł. Kocham Cię najbardziej na świecie i moje życie bez Ciebie nie miałoby najmniejszego sensu.
- Ja też Cię kocham Michał.

Odsunęliśmy się od siebie, a Michał zaczął zbliżać się powoli do mnie, wiedziałam do czego dąży, co się za chwilę stanie, ale nie chciałam dłużej czekać więc sama go pocałowałam. Tak cholernie za nim tęskniłam. Nasze pocałunki z każdą chwilą stawały się coraz bardziej namiętne, czuć było w nich tą tęsknotę za sobą. W końcu jednak musieliśmy się od siebie oderwać z powodu braku powietrza :

- Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak za Tobą tęskniłem.
- Ja też, nie mogłam już znieść tych naszych kłótni. Ale Michał, ta sprawa Moniki....
- Kochanie, proszę. Zaufaj mi, przysięgam, że nic a nic mnie z nią nie łączy. Staram się nawet zbytnio z nią nie rozmawiać, po prostu udostępniłem jej pokój i tyle. Kiedy mogę, to wychodzę z chłopakami gdzieś na miasto, a do domu wracam tylko na noce.
- No właśnie, na noce...

Michał zaśmiał się i podniósł mój podbródek do góry, po czym po raz kolejny mnie pocałował a kiedy się od siebie oderwaliśmy powiedział :

- Słuchaj, mała zazdrośnico, to Ty jesteś moim słoneczkiem, tak ? I to Ciebie kocham, tak ?
- No tak...
- No... To pamiętaj o tym..
- No dobrze Miśku, już się tak nie denerwuj. Tak się cieszę, że przyjechałeś.
- Ja też się cieszę bardzo.

Przytuliłam się mocno do niego i w końcu od długiego czasu poczułam się naprawdę szczęśliwa. Po chwili jednak odsunęłam się od Michała i spytałam :

- Misiek, wiem, że nie powinnam psuć tej romantycznej chwili, ale powiedz na ile przyjechałeś ?
- Na tydzień.

Spojrzałam na niego zdziwiona i w euforii rzuciłam mu się na szyję tym samym przewracając go na łóżko. Michał zaczął się śmiać i powiedział :

- To chyba znaczy, że się cieszysz, co ?
- Głupio się pytasz, no jasne. Ale jakim cudem wysępiłeś tyle wolnego ?
- Przykro mi skarbie, ale to pozostanie moją słodką tajemnicą.
- No proszę Cię, powiedz mi.
- A czemu Cię to tak bardzo interesuje, co ?
- Bo czuję, że coś naściemniałeś.
- Skarbie, wszystko jest ok. W klubie wiedzą gdzie jestem, nikt nie myśli, że zdezerterowałem więc nie ma żadnego problemu.
- No dobrze. Skoro tak mówisz, to Ci wierzę.

Zbliżył się do mnie i chciał mnie pocałować, ale ja się odsunęłam. Michał spojrzał na mnie zdziwiony i spytał :

- O co chodzi ?
- Mam jeszcze jedno pytanie.
- No słucham.
- Czemu ani Ty ani Bartek nie zdziwiliście się swoją obecnością ?
- Bo go tutaj wysłałem.
- Co ?
- No.. chciałem mieć pewność, że będziesz w domu, więc poprosiłem Bartka, żeby zajrzał do Ciebie. Głupio by było, jakbym musiał warować pod drzwiami.
- A.. czyli to wszystko wyjaśnia. No dobrze, moja ciekawość została zaspokojona.
- Zaraz coś jeszcze zostanie zaspokojone...

Zaśmiał się w ten swój uroczy, misiowaty sposób a ja wraz z nim, kiedy zrozumiałam o co temu wariatowi chodzi :

- Głupi jesteś, wiesz ?
- Wiem, ale za to cały Twój. Pamiętaj...

Pocałował mnie, a to, co się działo potem - może się każdy domyślić...