czwartek, 11 czerwca 2015

ROZDZIAŁ 85

Z perspektywy Mileny :

Krzysiek był jakiś strasznie tajemniczy. Miałam wrażenie, że coś knuje, jednak za Chiny świata nie chciał mi powiedzieć co. A Igła jak to Igła, od niego się nic nie wyciągnie, jak już zamknie swoją buzię na kluczyk. Zrobiliśmy najpotrzebniejsze zakupy, oczywiście Krzysiu jak prawdziwy dżentelmen wziął wszystkie torby tak, żebym ja nic nie niosła. W drodze powrotnej postanowiłam go trochę wypytać o jego życie prywatne, tak dawno nie pytałam co u niego....

- Krzysiu ?? - zaczęłam najsłodszym głosem jakim potrafiłam..
- No co tam chcesz ode mnie mała ? Na kolejne zakupy z Tobą nie idę..
- Oj weź, nie chodzi mi o żadne zakupy.
- No więc...
- Co tam słychać u Ciebie ?
- U mnie ?
- No tak, zawsze rozmawiamy tylko o moich i Michała problemach. A ja nie wiem co się dzieje u Ciebie.
- A u mnie się dużo pozmieniało. Rozwodzę się z Iwoną.
- Co ? Ale jak to ? Dlaczego ?
- Knuła z Winiarskim przeciwko mnie i Kasi. Żebyśmy nie byli razem. Ale prawda wyszła na jaw i w końcu nie wyszło na ich.
- Czy Ty mi chcesz przez to powiedzieć to co ja myślę ?
- No, jeśli myślisz o tym, że Kasia i ja jesteśmy razem to tak.
- Aa, Igła gratuluję.

Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.

- Łoo matko, bo mnie udusisz.
- Cieszę się bardzo.
- Ja też.

W końcu dotarliśmy pod drzwi pokoju. Igła wniósł mi wszystkie torby i się zmył a ja zaczęłam rozpakowywać. Po chwili wszedł Michał :

- Cześć skarbie.
- Hej, jak tam po treningu ?
- Jestem padnięty. A Ty gdzie byłaś ?
- Na zakupach z Krzyśkiem.
- Ojj, biedny Igła. Znam ten ból. Jeszcze zakupy z Tobą....

Spojrzałam na niego z mordem w oczach i powiedziałam :

- Chcesz coś jeszcze Misiu powiedzieć ?
- Nie, skąd. - od razu spotulniał, no czyli już wiadomo jak rozmawiać z facetami.
- I słusznie..

Michał usiadł koło mnie na łóżku i zaczął przeglądać rzeczy, które kupiłam :

- Misiek, po co mi tu bałagan robisz, co ? I tak Cię to nie interesuje przecież.
- A właśnie, że interesuje i to bardzo.

Wyjął sukienkę z torby i powiedział :

- Piękna sukienka. Masz doskonały zmysł mody słońce.
- Już mi się tak nie podlizuj, dobra ?
- Ależ ja mówię tylko prawdę.

Zbliżył się do mnie i chciał mnie pocałować, ale postanowiłam się z nim podroczyć.

- No słonko... Gniewasz się na mnie ?
- Ależ skąd Misiu. A teraz wybacz, idę do łazienki przymierzyć moje zakupy.

Nagle mu się zaświeciły oczy i powiedział :

- A mogę z Tobą ?
- Nie tym razem Dziku.

Wzięłam torbę w rękę, posłałam mu buziaka w powietrzu i zamknęłam się w łazience. Zakładałam po kolei każdą sukienkę jaką kupiłam. Cóż... Muszę przyznać, że leżą znakomicie. Igła to jednak dobry kompan do zakupów. Następnym razem też go biorę ze sobą. Po chwili usłyszałam pukanie :

- Skarbie, no proszę Cię. Mogę Cię chociaż zobaczyć w którejś z tych sukienek ?
- A czemu Ci na tym tak zależy, co ?
- A bez powodu.
- Szkoda, że Ci nie wierzę.
- No dobrze, jak nie chcesz to nie. Idę w takim razie na chwilę do chłopaków.
- Ok.

Słyszałam jak wychodzi więc mogłam spokojnie wyjść. Co za facet, im tylko jedno w głowie....

Z perspektywy Kasi :

Krzysiek wyszedł a ja zostałam sama z mamą.

- Kasia, tak nie może być. Twój związek z nim całkowicie nie ma przyszłości.
- A co Ty możesz o tym wiedzieć, co ? Nic nie wiesz ani o mnie ani o moim życiu. Jesteś wiecznie zapracowana i nie obchodzi Cię to co robiłam, ani z kim. Nawet nie wiesz, że już z kimś byłam.
- Jak to byłaś ? Z kim ?
- Z Michałem.
- Rozstaliście się ? To dlatego byłaś taka smutna jak wróciłaś ?
- Nie chcę o tym rozmawiać. Po prostu musisz zaakceptować to, że Krzysiek i ja będziemy razem. Czy Ci się to podoba, czy nie.

Wyszłam z pokoju, zeszłam na dół i wyszłam z domu, dla efektu trzaskając drzwiami. Nikt mi nie będzie mówił co mam robić a zwłaszcza mama. W końcu mam szansę być z Krzyśkiem szczęśliwa i nie zaprzepaszczę tego. Postanowiłam do niego zadzwonić. Odebrał bardzo szybko :

- Cześć kochanie.- oo, jaki on słodki.
- Cześć, co tam u Ciebie ? Zmęczony po treningu ?
- Bardzo, nawet nie wiesz jak. A jak Ci poszło z mamą ? Bardzo się pokłóciłyście ?
- Wiesz...
- Czyli bardzo. Przepraszam Cię kotku. Nie chciałem Ci przysporzyć kłopotów.
- Daj spokój, w końcu jestem szczęśliwa i nie pozwolę, żeby mama mi to zepsuła.
- Ja też jestem szczęśliwy. Wiesz, Stefan uznał, że w turnieju będzie grał Zati, ja mam że tak powiem wolne, więc pojechałabyś ze mną do adwokata ? Chcę uzgodnić wszystko, żeby jak najszybciej dostać rozwód.
- Naprawdę ? Chcesz, żebym z Tobą pojechała ?
- No jasne, nie mamy przecież przed sobą tajemnic. Tylko pomyślałem, że na 1 mecz moglibyśmy jeszcze zostać we Wrocławiu, obejrzelibyśmy 1 mecz i potem pojechali.
- Ja nie wiem czy to dobry pomysł. Nie jestem chyba jeszcze gotowa, żeby zobaczyć Michała.
- No wiem, że to dla Ciebie trudne, ale wiecznie nie możesz przed nim uciekać. Poza tym, jeśli Cię naprawdę kochał, tak jak mówił, to zasłużył na prawdę.
- Masz rację. Masz rację, ok, przyjadę do Wrocławia.
- Wpadnę po Ciebie, bo i tak nie będę grał, więc nie muszę być na konferencji prasowej ani nic..
- Ok, to ja wracam do domu się spakować i będę czekać na Ciebie.
- Ok, pa. Kocham Cię. - wciąż się nie mogę do tego przyzwyczaić, ale to takie słodkie słyszeć to z jego ust.
- Ja Ciebie też. Pa.

Rozłączyłam się i ruszyłam w drogę do domu gotowa na konfrontację z moją mamą.

Z perspektywy Ani :

Obudziłam się rano w bardzo dziwnym nastroju. Wciąż towarzyszyło mi to dziwne przeczucie, że stanie się coś złego. Zjadłam śniadanie, kiedy zaczął dzwonić mi telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. ZIBI. Teraz nagle ma dla mnie czas, a kiedy ja chciałam rozmawiać to był strasznie zajęty. No ale dobra, odbiorę. W końcu go kocham :

- Halo ? - spytałam dość chłodno.
- Cześć kochanie, co tam u Ciebie ?
- W porządku. A u Ciebie ?
- Dobrze.. A czy Ty... Jesteś na mnie zła ?
- A powinnam być ?
- Skarbie, ja Ci wszystko wyjaśnię. Te zdjęcia są nieprawdziwe...
- Zaczekaj, o jakich zdjęciach Ty mówisz ?
- To... Ty nie dostałaś żadnych zdjęć ?
- Zbyszek, o czym Ty cholera jasna mówisz ?
- Nie, bo ja... Znaczy nie ważne. Wiesz, myślałem, że... Nie ważne, nie denerwuj się, bo tylko to Ci niepotrzebnie zaszkodzi. Już raz byłaś w szpitalu przez przemęczenie. Nie możesz wylądować tam ponownie.
- Ty mi nie próbuj zamydlić oczu Zbyszek. O co chodzi ?
- O nic skarbie. Naprawdę. Kończę, bo lecę na trening. Już niedługo się zobaczymy. Bardzo za Tobą tęsknię. Kocham Cię. Pa.

Rozłączył się zanim zdążyłam coś jeszcze powiedzieć. Cholera, o co mu chodziło ? Ja już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Zbyszek jest od jakiegoś czasu cholernie dziwny. A ja nie wiem dlaczego. Ale muszę się tego dowiedzieć. Tylko kto mi powie prawdę ? Zastanawiając się ruszyłam w stronę szkoły. Byłam bardzo zamyślona i nie zauważyłam na kogo wpadłam :

- Cześć - Monika, jeszcze jej tu brakowało.
- Cześć, przepraszam, ale się śpieszę. Jak widzisz, nie ma ze mną Fabiana więc nie musisz mieć do mnie pretensji.
- Przyszłam Cię tylko przeprosić.
- Przeprosić ? - no tu mnie zdziwiła...
- Tak, miałaś rację. Muszę bardziej ufać Fabianowi a on mi przysięgał, że mnie kocha więc nie mam powodu, żeby mu nie ufać.
- Cieszę się, że to rozumiesz. Wybacz, ale się śpieszę.

Chciałam ją minąć, ale ona złapała mnie za rękę i przytrzymała :

- Naprawdę chcę mieć z Tobą dobre relacje. Chciałabym Cię lepiej poznać. Skoro Fabian Cię lubi, to myślę, że i my możemy się zaprzyjaźnić. O której kończysz ? Wpadnę po Ciebie i pójdziemy razem na zakupy.

Nie wiedziałam czy mam się na to zgodzić, nie ufałam jej, no ale może powinnam spróbować ją chociaż lepiej poznać. Może dla Fabiana..

- O 2.
- Ok, będę. Na razie.

I odeszła zadowolona. No dobra... To było dziwne. Ale nie mam dłużej czasu nad tym dłużej myśleć, Zaraz się spóźnię do szkoły...........

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz