środa, 29 lipca 2015

ROZDZIAŁ 92

Z perspektywy Mileny :

To wszystko było jak spełnienie moich najskrytszych marzeń. Cały czas miałam wrażenie, że to tylko piękny sen i że zaraz obudzę się w swoim starym łóżku. Minęły 4 dni od oświadczyn a ja wciąż szczerzyłam się jak głupia patrząc na pierścionek lśniący na moim palcu. Dziś chłopcy mieli mieć odnowę biologiczną : saunę i te sprawy. Po chwili Michał zaczął się przeciągać. Wyglądał wtedy tak super słodko, uroczo i niegroźnie. Zupełnie jak nie on :

- Dzień dobry kochanie.
- Dzień dobry. - nachyliłam się nad nim i go pocałowałam a Michał się jeszcze bardziej uśmiechnął
- Takie powitania to ja chcę codziennie. Wiesz skarbie, nigdy w życiu nie byłem tak szczęśliwy jak teraz.
- Ja też. Ale teraz leniu pora wstawać, bo niedługo macie odnowę.
- Kiedy mi się tak nie chce. No poleż tu jeszcze ze mną. Prooooszę.

I zaczął robić tą swoją śmieszną minę. Próbowałam być poważna, jednak po chwili już nie wytrzymałam i wybuchnęłam głośnym śmiechem :

- Ty jesteś wariat, wiesz ?
- Ale za to Twój kochany wariat.

I zaczął mnie łaskotać. A ja się nie mogłam przestać śmiać.

Kilka godzin później :

Byłam strasznie zdenerwowana. Miałam spotkać się z Michałem na obiedzie a od 3 godzin nie mam z nim kontaktu. Pytałam chłopaków co się dzieje, ale oni twierdzili, że nic nie wiedzą. Miałam jednak wrażenie, że ściemniają i mnie oszukują. Na szczęście byli ze mną Igła i Kasia, bo inaczej na 100% zeszłabym na zawał.

- Uspokój się mała, wiesz, że w Twoim stanie stres jest niewskazany. - powiedział Krzysiek.
- To może mi powiesz jak mam się nie denerwować jak nie mam pojęcia co się dzieje z moim narzeczonym ? A jeśli jemu się coś stało i leży gdzieś nieprzytomny ?
- Uspokój się Mila, nie popadaj w paranoję - próbowała mnie przekonać Kasia, jednak ja miałam coraz czarniejsze myśli.

Po chwili zadzwonił mój telefon. W nadziei, że to Michał odebrałam nawet nie patrząc kto to :

- Michał ?
- Nie, to ja Bartek.
- A, wybacz. Wciąż nie mam żadnych informacji od Michała.
- Ale ja mam... Michał...On... - zamilkł a ja już wiedziałam, że to nie będą dobre wiadomości.
- Bartek. Mów, co z Michałem.
- Musisz przyjechać do szpitala.
- Jezus Maria, do szpitala ? Co się stało ?
- Mieliśmy dzisiaj odnowę i kiedy Michał wychodził z basenu nieszczęśliwie się poślizgnął i upadł. Na początku nic go nie bolało więc poszedł do sauny i potem .....
- Potem co ? Bartek, no mów.
- Najlepiej będzie jak tu przyjedziesz, bo Michał nie chce rozmawiać z żadnymi lekarzami, może Ty mu przemówisz do rozsądku.
- Już jadę.

Szybko się rozłączyłam i spojrzałam na Krzyśka i Kasię :

- Musimy jechać do szpitala, szybko.
- Najpierw powiedz co się stało. - stwierdził Igła.
- Teraz nie mogę, opowiem Wam w drodze. Proszę.
- No dobra. Chodźmy.

Szybko wyszliśmy z pokoju i w zawrotnym tempie udaliśmy się do szpitala. Bałam się co tam zastanę, jednak wiedziałam, że muszę być teraz przy Michale. Nawet się nie zorientowałam, kiedy trzeba było już wysiadać. Szybko wyszłam, jednak Igła chwycił mnie za rękę i powiedział :

- Zaczekaj. Słuchaj, wiem, że się bardzo martwisz o Michała, ale on teraz .....
- Krzysiek, mów o co Ci chodzi.
- Wiesz jaki Michał potrafi być a teraz na pewno jest wściekły na wszystko i na wszystkich a ja nie chcę, żeby to się odbiło na Tobie czy na dzieciątku.
- Dzięki Krzysiu. Jak tylko zacznie mu odbijać zawołam Cię, żebyś przywołał go do porządku, dobrze ?
- No na to to się mogę zgodzić. W takim razie idziemy.

Weszliśmy do szpitala, przy recepcji czekał już na nas Bartek :

- Dobrze, że jesteście, bo Michałowi już totalnie odbiło. Wydziera się na wszystkich, pielęgniarki się boją do niego wchodzić a jego tak strasznie boli ta ręka.
- A skąd Ty to wiesz ? Byłeś tam ?
- Taa.. tak się stało, że mnie jakimś cudem wpuścił.
- Tym bardziej uważam, że nie powinnaś z nim teraz rozmawiać - wtrącił się Krzysiek
- Muszę być teraz przy nim, wspierać go. Chodźmy.

Poszliśmy pod salę, w której był Michał. Wzięłam głęboki wdech i zapukałam. Nie usłyszałam nic, więc weszłam. Michał leżał odwrócony bokiem i chyba nie zauważył kto wszedł tylko powiedział :

- Nie chcę żadnego pieprzonego zastrzyku, dajcie mi wszyscy święty spokój.
- Ja też mam dać Ci spokój ?

Spytałam cicho a on się wtedy odwrócił i wyraźnie zdziwił się moim widokiem :

- Co Ty tu robisz ? Skąd się dowiedziałaś ?
- Chcę być przy Tobie. Wspierać Cię.
- Ale ja nie potrzebuję tego, nie potrzebuję niczyjej litości.

I z powrotem odwrócił się bokiem a ja wiedziałam już, że to będzie ciężka rozmowa. Usiadłam obok niego i chciałam chwycić go za rękę, jednak on ją zabrał, co mnie zabolało, jednak nie mogłam dać tego po sobie poznać i kontynuowałam :

- Michał, posłuchaj. Ja wiem, że jest Ci teraz bardzo ciężko, ale przejdziemy przez to wszystko razem. Damy radę, tylko musisz mi pozwolić sobie pomóc.

Chwyciłam go za rękę, jednak tym razem jej nie zabrał a mocniej ją ścisnął. Odwrócił się do mnie i mocno się we mnie wtulił. A wtedy moje serce zaczęło pękać, bo nigdy w życiu nie widziałam Michała tak załamanego.

- Boję się, że nie zdążę na Mistrzostwa. To było moje marzenie, zdobyć złoty medal przed polskimi kibicami. A teraz wszystko się pochrzaniło. Bo mi się zachciało iść do tej zasranej sauny, jakbym nie mógł siedzieć na dupie w tym pieprzonym basenie.
- Misiek, przestań. Nie mogłeś tego przewidzieć. Damy radę, przejdziemy przez to wszystko razem. Kocham Cię. Pamiętaj o tym.
- Ja Ciebie też. Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało.

Nachylił się, żeby mnie pocałować, jednak znów zaczęło go boleć, więc jęknął :

- Ałlł...
- Mogę iść po pielęgniarkę, żeby dała Ci coś przeciwbólowego ? Nie nakrzyczysz na nikogo ?
- Nie, już się uspokoiłem. Dzięki Tobie. Dziękuję.

Uśmiechnęłam się i wyszłam na korytarz a tam byli wciąż Krzysiek, Kasia i Bartek.

Z perspektywy Igły :

Kiedy Milena wyszła z pokoju Michała miała jakąś taką dziwną minę a ja bałem się, że ten idiota na nią nakrzyczał, zwyzywał albo jeszcze Bóg wie co.

- No i jak on się czuje ? - spytała Kasia.
- Kiepsko. W życiu nie widziałam Michała tak załamanego.
- Ale jaki był w stosunku do Ciebie ? - tym razem ja o to zapytałem, no bo musiałem to wiedzieć
- Cóż... Na początku było ciężko, ale w końcu pozwolił sobie pomóc. On się po prostu boi.
- Boi ?
- Boi się, że ta kontuzja wykluczy go z Mistrzostw. A przecież tyle na nie czekał, zresztą jak wszyscy.
- Cholera, no to prawda. Nie pomyślałem, że to o to może Dzikowi chodzić - powiedział Bartek.
- Ale zrozumiał, że chcemy mu wszyscy pomóc i obiecał, że nie będzie już wyzywał pielęgniarek ani lekarzy.
- Cholera, Ty masz naprawdę zbawienny wpływ na naszego Miśka - powiedziałem a Milena się uśmiechnęła i poszła do lekarza a mi zadzwonił telefon. Spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem, że to Seba do mnie dzwoni. Wystraszyłem się, dlatego odebrałem :

- Halo ? Seba, co się stało ?
- Tato, musisz mi pomóc. Mama tylko leży na kanapie i bierze jakieś leki i nic nie robi a my z Dominiką jeszcze dzisiaj nic nie jedliśmy.
- Jak to nic nie jedliście ? A śniadanie ? Mama Wam nic nie zrobiła ?
- Nie, ona tylko leży.
- Synek, słuchaj, idźcie z Domi do pani Jadzi, ja zaraz do niej zadzwonię i ona Was zaraz nakarmi a ja jak tylko będę mógł to do Was przyjadę.
- Dobrze tatusiu.
- Trzymaj się synek, pa.

Rozłączyłem się wciąż nie wierząc w to, co usłyszałem. I ona chce się opiekować dziećmi ? Jak można być tak cholernie nieodpowiedzialnym ? Nawet nie zauważyłem, kiedy Kasia obok mnie się pojawiła :

- Wszystko w porządku ?
- I tak i nie.
- To znaczy ?
- Sebastian do mnie dzwonił, powiedział, że Iwona tylko leży na kanapie i nie wstaje a oni dzisiaj nic nie jedli.
- Cholera, czy ona do reszty oszalała ? To ma być jakiś rodzaj zemsty na nas ?
- Nie mam pojęcia, ale już ja sobie z nią poważnie porozmawiam. Zostaniesz tutaj z Mileną i  Bartkiem ?
- No jasne. Ale co Ty zamierzasz ?
- Pojadę tam i wszystko sobie z nią wyjaśnię.
- A dzieciaki ?
- Kazałem im iść do sąsiadki, zaraz do niej zadzwonię.
- Jedź, tylko ostrożnie. I daj znać jak będziesz.
- Jasne. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.

Pocałowałem ją i pobiegłem do samochodu chcąc mieć jak najszybciej tą rozmowę z głowy.

Z perspektywy Zibiego :

Minęło te kilkanaście dni i w końcu mogłem wrócić do Polski. Przez te dni mało rozmawiałem z Anią, co mnie martwiło, bo bałem się, że Monika albo Fabian pokazali jej te cholerne zdjęcia i ona to jakoś źle zinterpretowała. Z jednej strony chciałem z nią o tym porozmawiać i wytłumaczyć to, ale z 2 jeśli oni jej o niczym nie powiedzieli to sam bym się wkopał a potem nie umiałbym z tego już wyjść. Kiedy byłem już na miejscu pod domem Ani, zadzwoniłem dzwonkiem i czekałem aż ktoś mnie wpuści. Po chwili otworzyła mi Ania.

- Zbyszek ? Co Ty tu robisz ?
- Wróciłem. Nie cieszysz się ?
- Cieszę, pewnie, że się cieszę.

Rzuciła mi się na szyję a ja ją mocno do siebie przytuliłem. Tak strasznie byłem szczęśliwy, że w końcu będziemy mogli być razem. Po chwili weszliśmy do środka a tam ku mojemu zdziwieniu na kanapie siedziała Monika. Była równie zdziwiona moim widokiem, co ja jej :

- Zbyszek, a co Ty tu robisz ?
- Mógłbym Cię spytać o to samo.
- A my tu sobie siedzimy i rozmawiamy.
- Tak nagle ? Jesteście teraz takimi przyjaciółkami ?
- A co ? Masz z tym jakiś problem ?
- Ej, dobra uspokójcie się. - wtrąciła się Ania. - nie rozumiem, czemu się tak zachowujesz Zbyszek. Przeszkadza Ci tu obecność Moniki ?
- Noo, nie, ale jeszcze niedawno nie pałałyście do siebie wielką sympatią.
- Ale sporo się ostatnio zmieniło skarbie. Siadaj i nie denerwuj się już tak. Chcę się Tobą nacieszyć.

I usiadłem, no bo co innego miałem zrobić ? Jednak byłem przekonany, że Monika coś knuje i musiałem z nią na ten temat porozmawiać, ale sam na sam. Tak, żeby Ani nie złościć. Okazja nadarzyła się bardzo szybko, bo Ania musiała wyskoczyć do sklepu, bo zabrakło wody do picia.

- Fajnie, że w końcu wróciłeś Zbyszek.
- Och przestań, mdli mnie od tej Twojej sztucznej uprzejmości.
- Nie rozumiem o czym mówisz.
- Doskonale rozumiesz. Nie wiem co Ty knujesz, ale nie pozwolę Ci skrzywdzić Ani, jasne ?
- Słuchaj mnie teraz bardzo uważnie Bartman. Nie wiem, co sobie uroiłeś w tej Twojej głowie, ale ja Anią naprawdę lubię i nie będę z nią zrywać kontaktu, tylko dlatego, że Ty masz takie pragnienie. I jeśli ktokolwiek tu krzywdzi Anię, to Ty. I uważaj, bo jeden Twój fałszywy krok a Ania dowie się o zdjęciach. Pamiętaj, Fabian i ja będziemy Cię bacznie obserwować.

Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale wtedy otworzyły się drzwi i wróciła Ania, więc skończyliśmy tą rozmowę. Cholera jasna, i co ja mam teraz zrobić ?







Kochani, dziękuję za komentarze, jak widzicie to bardzo motywuje do dalszego pisania, dlatego zachęcam do równie intensywnego komentowania. Pozdrawiam, do następnego :)

niedziela, 26 lipca 2015

ROZDZIAŁ 91

Z perspektywy Kubiego :

Nadszedł w końcu ten wielki dla mnie dzień. To dziś oświadczę się Milenie. Mam nadzieję, że się zgodzi i nie zrobię z siebie błazna przed tyloma ludźmi. Nie no, przestań. O czym Ty w ogóle myślisz ? Jesteś Michał Kubiak i Ty się niczego nie boisz. Po chwili do pokoju wszedł Igła :

- No i jak tam amancie ? Gotowy jesteś ?
- Przestań sobie ze mnie żartować, dobra ? Ja i tak jestem już bardzo przerażony.
- Ty ? No weź, czego się boisz ? Sam mówiłeś, że pogodziłeś się z Bartkiem, no to w czym problem ?
- Nie wiem, jakoś tak mam złe przeczucia.
- Weź, bo Cię zaraz w łeb strzelę. Pierścionek masz ?
- Mam, schowałem zaraz jak tylko Milena poszła na próbę.
- Próbę ?
- No tak, wiesz, występuje z tym swoim zespołem na otwarcie turnieju.
- A no dobra. No to co ? Na poważnie - jesteś gotowy ?
- Gotowy. Teraz albo nigdy.
- No i to rozumiem. To lecimy.

Wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się do reszty chłopaków. O tym, że mam zamiar się oświadczyć wiedzieli wszyscy, oczywiście Igła jak to Igła musiał rozgadać, ale nie miałem mu za złe, wiedziałem, że chce dobrze. Poza tym takie wsparcie mi się przyda. Od razu znalazł się przy nas Bartek :

- No i jak tam samopoczucie ?
- Boję się, że zrobię z siebie idiotę.
- A strzelić Cię w łeb ?
- To samo mu powiedziałem - zaczął się śmiać Igła.
- Nie pomagacie mi tym, wiecie ?
- Trudno. - powiedział Krzysiek.
- Stary, Milena Cię kocha. Dlaczego niby miałaby się nie zgodzić ?
- No nie wiem, może na przykład nie chce się jeszcze tak poważnie wiązać ?

Chciałem coś jeszcze dalej powiedzieć, ale poczułem jak dostaje od kogoś w głowę. Odwróciłem się i zobaczyłem wyszczerzonego Krzyśka :

- Zmądrzałeś już czy mam Cię walnąć jeszcze raz ?
- Nie, dzięki. To mi już wystarczy.
- Mam nadzieję. Chodźcie, idziemy panowie.

Ruszyliśmy do sali, gdzie miała się odbyć odprawa, choć tak naprawdę to ja byłem już jakby w innym świecie.

Z perspektywy Mileny :

Michał się rano zachowywał strasznie dziwnie, był bardzo zdenerwowany, zupełnie jak nie on. Spytałam czy to meczami tak się denerwuje, ale zaprzeczył więc nie dopytywałam dalej. Sama byłam mocno zestresowana, bo pierwszy raz miałam wystąpić przed tak dużą publicznością. Po chwili podeszła do mnie moja koleżanka Kamila.

- Jak tam ?
- Jestem strasznie zestresowana i jeszcze nie mogę dodzwonić się do Michała ani do Krzyśka. Martwię się, bo nie wiem co się dzieje.
- Spokojnie, na pewno mają teraz jakąś odprawę przed meczami czy coś.
- No może masz rację.
- Na pewno ? Nie denerwuj się, bo w Twoim stanie to nie wskazane.
- Dzięki, jesteś kochana.

Minęła godzina, miałam już za sobą występ. Czekałam teraz na chłopaków, chciałam porozmawiać z Michałem i spytać czy wszystko w porządku, ale spotkała mnie dziwna przeszkoda, bo Stefan nie wpuścił mnie do szatni :

- Nie możesz tam teraz wejść - powiedział tą swoją śmieszną łamaną polszczyzną.
- Jak to ? Ale dlaczego ?
- Bo ... chłopcy muszą być full concentrate - typowe dla Stefana, że łączy języki, gdy nie wie jak powiedzieć po polsku.
- No ale ja chcę tylko słowa zamienić z Michałem, bo nie odbierał ode mnie telefonu i martwię się czy wszystko w porządku.
- Wszystko ok, gwarantuję Ci.

I sobie poszedł zostawiając mnie taką osłupiałą. Coś się tu dzieje dziwnego. Pytanie tylko co ? W końcu nastał czas meczu. Minęły 2 sety i wtedy stało się coś, czego się w życiu nie spodziewałam i nie zapomnę chyba do końca życia. Siedziałam na swoim miejscu, kiedy nagle usłyszałam głos Michała mówiący przez mikrofon :

- Witajcie, nie będę się przedstawiał, bo każdy wie kim jestem, ale chciałbym poprosić moją dziewczynę Milenę, żeby podeszła tu do mnie na środek.

Zamurowało mnie i nie mogłam się ruszyć, kiedy poczułam jak Kamila szturcha mnie w bok :

- No idź do niego, bo pomyśli, że uciekłaś.
- Ty wiedziałaś, że on coś knuje, prawda ?
- No idź.

Wstałam i ruszyłam do miejsca, gdzie stał Michał z mikrofonem. Po chwili podszedł do niego Igła i dał mu ogromny bukiet kwiatów i małe pudełeczko. A mi powiedział :

- Skarbie, wiem, że może nie znamy się długo ale przeszliśmy już naprawdę sporo i wiem też, że kocham Cię jak nikogo innego na świecie. Może i nie jestem zbytnio romantyczny ale chcę Ci zadać to ważne pytanie tutaj przy obecności tych wszystkich ludzi...

Wyjął zza siebie to małe czerwone pudełeczko, otworzył je a moim oczom ukazał się prześliczny pierścionek. Michał uklęknął przede mną na kolano i spytał :

- Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem na świecie i zgodzisz się zostać moją żoną ?

Łzy stanęły mi w oczach, kiedy Michał to powiedział i nie mogłam wydusić z siebie słowa, dlatego skinęłam tylko głową, ale tak, żeby Michał jasno odczytał moje intencje, ale wolał się chyba jeszcze upewnić więc spytał :

- Naprawdę ? Zgadzasz się ?
- Tak Michał, wyjdę za Ciebie.

Po chwili w hali rozległy się ogromne brawa. Michał wstał i nałożył mi pierścionek na palec, po czym zbliżył się i powiedział :

- Bardzo Cię kocham.
- Ja Ciebie też.

Pocałowałam go, ale krótko, bo przecież tyle osób było na hali i nas ogladało.

- A teraz idź wygraj mecz.
- Dla Ciebie wszystko skarbie.

Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. To było jako jakiś piękny sen, z którego bałam się, że się za chwilę obudzę.

Z perspektywy Kasi :

Cieszyłam się, kiedy Milena zgodziła się wyjść za Kubiego. Miałam nadzieję, że kiedyś i ja będę mogła być taka szczęśliwa z Krzyśkiem, jednak bałam się, że Iwona nigdy do tego nie dopuści. Czułam się źle z tym, że odbieram dzieciom ojca, ale przecież z miłością nie wygrasz. Chciałabym, że Sebastian i Dominika to zaakceptowali, ale chyba nie powinnam się łudzić. Przecież Iwona im na pewno naopowiadała o mnie nie wiadomo co i oni mnie nigdy nie zaakceptują. Poza tym niby kim ja miałabym dla nich być ? Macochą, siostrą, koleżanką ? To wszystko jest takie popaprane. Nawet nie zauważyłam, kiedy koło mnie znalazł się Krzysiek :

- Wszystko ok ?
- Tak, zamyśliłam się tylko troszkę.
- A o czym to tak panienka myśli ?
- A o życiu mój drogi, o życiu.
- Mam nadzieję, że o życiu ze mną.

Popatrzyłam na niego zdziwiona, bo szczerze mówiąc zaskoczył mnie tą swoją odważną deklaracją.

- Powiedziałem coś nie tak ?
- Nie, nie, tylko... zaskoczyłeś mnie. Mówiłeś na poważnie ?
- Oczywiście. Wątpiłaś w to ?
- Nie, ja tylko... To wszystko jest dla mnie nowe i ja to dopiero powoli na spokojnie ogarniam.
- Spokojnie, ja na Ciebie nie chcę naciskać.Poczekam na Ciebie tyle ile będzie trzeba.
- Dziękuję Ci Krzysiek. Jesteś najlepszy na świecie.

Pocałowałam go w policzek, bo nie chciałam wzbudzać większej sensacji, poza tym to Michał i Milena mieli być teraz w centrum zainteresowania, nie my. Jednak w głowie siedziała mi pewna myśl i musiałam Igłę o to zapytać :

- Krzysiek, a co będzie z dziećmi ?
- Będę walczył o odebranie praw do nich Iwonie. Ona nie zasłużyła na to, żeby być matką.
- Ale mi nie o to chodzi. Myślisz.. że one mnie kiedyś zaakceptują ?
- Czemu o to pytasz ?
- Nie chcę, żebyś stracił dzieciaki przeze mnie.
- Kochanie, nic takiego się nie stanie. Obiecuję. Wszystko będzie dobrze.

Przytulił mnie mocno do siebie a ja się w niego ufnie wtuliłam. Kiedy Krzysiek mówił, że będzie dobrze, to naprawdę w to wierzyłam.

piątek, 24 lipca 2015

ROZDZIAŁ 90

Z perspektywy Mileny :

Wyszłam z pokoju, żeby się przejść, bo nudziło mi się strasznie w pokoju i zobaczyłam coś, co wbiło mnie kompletnie w podłogę. Michał przytulał Kurka. Zaczęłam się zastanawiać czy ja czasem nie jestem w jakimś równoległym świecie ? W końcu jednak podeszłam do nich i znacząco odchrząknęłam. Odsunęli się od siebie zdziwieni :

- Powiecie mi co tu się dzieje ?
- No.. rozmawiamy - powiedział uśmiechnięty Michał.
- Tyle to widzę, ale jakim cudem ? I to tak na spokojnie ? Uszczypnie mnie ktoś ? Bo ja mam wrażenie, że śnię.
- Ej, to co ? Mamy zacząć się teraz lać po mordach ? - zapytał uśmiechnięty tak jak Michał Bartek.
- No nie, ale jeszcze niedawno nie mogliście na siebie patrzeć a teraz przytulacie się jak najlepsi przyjaciele. Powiecie mi jakim niby cudem ?
- No bo ja.. zrozumiałem, że nie mogę się więcej między Was mieszać i obiecałem Miśkowi, że zrobię wszystko, żeby zapomnieć o uczuciu do Ciebie i odzyskać mojego najlepszego kumpla.
- Mówisz poważnie ?
- Tak.

Spojrzałam na nich, obaj uśmiechali się szeroko a ja wciąż nie mogłam wyjść z szoku :

- No to, pozostaje mi się tylko cieszyć chłopaki. Chciałabym, żebyście znów byli najlepszymi kumplami jak za dawnych lat.
- Będziemy, obiecuję, że odzyskam Wasze zaufanie. Ale teraz lecę, bo obiecałem Kubie, że do niego zadzwonię. Spotkamy się później.

Odszedł zadowolony a Michał podszedł do mnie i objął mnie ramieniem :

- Jak tam skarbie ?
- Michał, ja wciąż jestem w szoku. Tak nagle się pogodziliście.
- Ja też się zdziwiłem, Bartek przyszedł do mnie, chciał porozmawiać, powiedział, że wszystkiego żałuję i że chciałby znowu być moim kumplem a ja ....
- A Ty ?
- A ja mu wierzę, może się mylę, ale jakoś czuję, że Bartek jest szczery. I też bym chciał go znów mieć jako najlepszego kumpla.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę.

Mocno się do niego przytuliłam a potem go czule pocałowałam. Dopiero po chwili się od siebie oderwaliśmy :

- Łoo,  a to za co było ?
- Za to, że jesteś dobrym człowiekiem i nie chowasz urazy.
- No to w takim razie poproszę jeszcze jednego buziaka.

Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo Michał wpił się w moje usta. Czułam jak się uśmiecha, sama też to zrobiłam. Ale jak się nie uśmiechać, kiedy jesteś cholernie szczęśliwym ? Dopiero po kilku chwilach oderwaliśmy się od siebie a Misiek spojrzał na mnie i powiedział :

- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.

Objęliśmy się w pasie i ruszyliśmy do pokoju. W drodze coś mi się przypomniało :

- A jak tam udały się zakupy ?
- W porządku. Znalazłem to, co chciałem.
- I nadal twierdzisz, że mi nie powiesz ?
- Wytrzymaj skarbie do dnia meczu, wtedy się dowiesz.
- A dlaczego wtedy ?
- Zobaczysz, to niespodzianka.
- Michał, no powiedz mi.
- Skarbie, słyszałaś, co powiedziałem ? To ma być niespodzianka.
- No dobra.

Przeszliśmy jeszcze kawałek i weszliśmy do pokoju.

Z perspektywy Winiara :

Czego ja się spodziewałem ? Że tak po prostu ze mną porozmawia ? Ale ja się nie poddam tak łatwo, kocham ją i udowodnię jej, że nie jestem takim śmieciem jak jej się teraz wydaje i że każdy zasługuje na 2 szansę. Tylko jak to zrobić, kiedy ona cały czas przebywa z Krzyśkiem ? Muszę jej jakoś na spokojnie to wszystko wytłumaczyć. Kiedy tak sobie to wszystko próbowałem przemyśleć do mojego pokoju wparowała Iwona :

- Co Ty tu do cholery jasnej robisz ? - spytałem wkurzony.
- Musimy porozmawiać.
- Nie mamy o czym rozmawiać, wyjdź stąd zanim ktoś nas zobaczy razem.
- Michał, tak nie może być, my musimy coś zrobić, żeby ich rozdzielić.
- Czy Ty nie rozumiesz, co ja do Ciebie mówię ? Ja mówię w jakimś innym języku ? Nie chcę się mieszać w Twoje podłe intrygi, przez Ciebie straciłem szansę na szczęśliwy związek z Kasią.
- Więc musimy teraz razem coś wymyślić, żeby ich rozdzielić. O , już wiem, powiemy im, że jestem w ciąży. Wtedy na pewno Kasiunia nie będzie chciała być z Krzyśkiem.
- Przestań kobieto. Przestań. Nie mogę Cię już słuchać. Jesteś wredną jędzą i nie dziwię się, czemu Krzysiek chce z Tobą rozwodu.
- Że co proszę ?
- To, co słyszysz. Jesteś podłą wiedźmą i nie mam ochoty Cię więcej słuchać ani widzieć więc grzecznie proszę, abyś opuściła mój pokój.
- Ale ja... - chciała jeszcze coś powiedzieć, ale ja jej nie mogłem już na to pozwolić.
- Nie rozumiesz co do Ciebie mówię ? Wyjdź.

Spojrzała na mnie wściekła i powiedziała :

- Jeszcze tego pożałujesz. Wszyscy tego pożałujecie. Ja tu jeszcze wrócę.

I wyszła trzaskając drzwiami a ja poczułem chwilową ulgę. Teraz czas wyprostować następne sprawy.

Z perspektywy Ani :

Ten pomysł zakupów z Moniką był naprawdę świetny. Dziewczyna ma wspaniały gust a w dodatku jest naprawdę spoko. Żałuję, że ją tak źle oceniłam i dlatego muszę ją teraz przeprosić. Dojechałyśmy pod mój dom i już miałam wysiąść, jednak najpierw postanowiłam z nią porozmawiać :

- Monika, przepraszam, że byłam taka niemiła dla Ciebie. Jesteś naprawdę w porządku.
- Ja też Cię przepraszam. Nareszcie zrozumiałam, że nie chcesz mi odebrać Fabiana. Przepraszam Cię.
- Czyli między nami ok ?
- Jak najbardziej.

Przytuliłyśmy się a potem ja powiedziałam :

- No to ja będę lecieć. Dzięki za miło spędzone popołudnie.
- Czekaj, a może wpadłabyś do nas ? Fabiana i tak pewnie nie będzie, bo znając życie po treningu pójdą gdzieś z chłopakami, to posiedzimy i pooglądamy jakiś fajny film.
- Nie, ja nie chcę Ci przeszkadzać.
- Oj no weź, nie chcę się znów nudzić sama w domu.

Zastanawiałam się chwilę, ale w końcu powiedziałam :

- No dobra, zgoda.
- Super. To lecimy.

I ruszyłyśmy do domu Moniki i Fabiana. Po jakimś czasie byłyśmy już w środku. Weszłyśmy do środka a tam niespodziewanie na kanapie siedział Drzyzga. Był bardzo zdziwiony moim widokiem :

- Ania ? Co Ty tu robisz ?
- A Ty ?
- No.. ja tu mieszkam.. Monika Cię tu przywiozła ? Siłą ? Ania, słuchaj, ja Cię bardzo przepraszam, porozmawiam z nią.
- Oszalałeś ? Jak bym mogła przywieźć ją tu siłą ? O co Ty mnie oskarżasz Fabian ? - spytała zła Monika.
- No bo... ja...
- No bo Ty co ? - dobra, pora wkroczyć do akcji.
- Hej, hej, spokojnie. Przyjechałam tu z własnej woli, bo Monia zaproponowała, żebyśmy obejrzały razem film, kiedy Ciebie nie będzie w domu.
- Film ? Znaczy.. że Wy... ?
- Tak, doszłyśmy do porozumienia i chcemy zacząć się przyjaźnić.
- No to cudownie.

Podszedł do nas i objął nas obie ramieniem i powiedziały :

- To co oglądamy moje kochane laski ?

Zaśmiałyśmy się i razem ruszyliśmy na kanapę.







W następnym rozdziale wyczekiwane zaręczyny, ale pod jednym warunkiem - z racji spadającej liczby wyświetleń
                         MIN 5 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ

poniedziałek, 20 lipca 2015

ROZDZIAŁ 89

Z perspektywy Michała :

Czekałem na Kasię przed ośrodkiem, w końcu się pojawiła. Miała jakąś nietęgą minę :

- Wszystko w porządku ?
- Tak, w porządku, jedźmy już.
- Na pewno ?
- Tak, jedźmy.

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w podróż. Kasia się nie odzywała więc sam postanowiłem coś zagadać :

- To... jak tam u Ciebie i Krzyśka ?
- W porządku. A u Ciebie i Mileny ? Chyba nie za dobrze, skoro się chcesz na szybko oświadczać ?
- Co ?? Nie.. Ja... - zacząłem się jąkać
- Michał - Kasia na mnie spojrzała surowo
- No dobra. Bo nie wiem czy Ty wiesz, ale Kurek też kocha Milenę.
- No tak, coś mi tam kiedyś wspominała, że Bartek ją podrywa.
- No właśnie. A pamiętasz jak przez jakiś czas nie byliśmy razem ? - Kasia skinęła głową więc kontynuowałem - Sukinsyn wykorzystał to, że była na mnie wściekła i ......
- I.... ?
- Zaciągnął ją do łóżka .
- Co ? Weź nie żartuj.
- A wyglądam jakbym żartował ?
- Nie mogę w to uwierzyć. I Ty to tak po prostu przyjąłeś do wiadomości ?

Chwilę milczałem, bo nie bardzo wiedziałem co mam jej powiedzieć i czy w ogóle mam jej opowiadać o tym, ale po chwili ona sama się już domyśliła.

- Sam nie jesteś bez winy, prawda ? Też coś zrobiłeś ?
- No niestety. Ale nie chcę o tym teraz gadać. Chcę się jej oświadczyć i mam nadzieję, że Bartek wtedy odpuści.
- Myślisz ? Bo ja to taka przekonana o tym nie jestem.
- Co ? Czemu ?
- Bo Bartek jest bardzo zdeterminowany i zakochany. A w miłości robi się różne dziwne rzeczy.
- Chcesz powiedzieć, żebym się jeszcze wstrzymał ?
- Chcę powiedzieć, żebyś uważał na niego i na to, co sam robisz, bo jestem pewna, że Kurek z wielką chęcią wykorzysta każdą Twoją wpadkę.
- Chyba masz rację, on się nigdy nie podda, to jest pewne.
- Wiesz, nie powinieneś mieć mu tego za złe. Jest w niej zakochany. To normalne.
- Ta..

Resztę drogi pokonaliśmy w milczeniu. Dużo dała mi ta rozmowa z Kasią. Ale miałem nadzieję, że kiedy zobaczy, że Milena zgodzi się zostać moją żoną, to chociaż spróbuje o niej zapomnieć. Wiem, że pewnie ciężko być zakochanym w kimś, kto tego uczucia nie odwzajemnia . Ale ja jej nie mogę stracić. Kocham ją i wiem, że chcę z nią być do końca życia. W końcu dojechaliśmy do jubilera. W miarę szybko nam poszło, Kasia od razu znalazła pierścionek, który jak stwierdziła, będzie idealny dla mojej księżniczki. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną.

Z perspektywy Bartka :

Przez przypadek usłyszałem, że Michał pojechać kupić Milenie pierścionek zaręczynowy i trochę mnie to ruszyło. Oni się naprawdę kochają, a ja próbuję im to wszystko zepsuć. Kocham ją, to prawda, ale chyba naprawdę muszę spróbować o niej zapomnieć. Powinienem też spróbować odzyskać przyjaźń Michała. Kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi a ja to wszystko spaprałem. Ale może jest jeszcze nadzieja. Czekałem przed ośrodkiem, aż Misiek wróci. Po jakiejś godzinie podjechał z Kasią. Chwilę porozmawiali z Igłą i w końcu Michał ruszył w stronę ośrodka. Ok, teraz albo nigdy. Czas na poważną rozmowę. Wyszedłem zza rogu :

- Cześć Michał, możemy porozmawiać ?
- Z Tobą ? A niby o czym ?
- Proszę, to dla mnie ważne.
- No dobra.

Usiedliśmy na sofach obok siebie, spojrzałem na niego i ciężko mi było zacząć tą rozmowę :

- No powiesz coś, czy będziemy tak siedzieć i milczeć ?
- Słuchaj, ja... Chciałem Cię przeprosić za wszystko co zrobiłem.
- Przepraszam, ale wydaje mi się, że się przesłyszałem. Czy Ty powiedziałeś, że mnie przepraszasz ?
- Tak, ja... Usłyszałem, że pojechałeś kupić pierścionek zaręczynowy dla Mileny coś do mnie dotarło i zrozumiałem, że ona mnie nigdy nie pokocha tak jak Ciebie i chcę, żebyś wiedział, że nie będę się więcej do Was mieszał.

Michał spojrzał na mnie ze zdziwieniem i przez chwilę milczał, ale po chwili powiedział :

- Mówisz poważnie czy to jest jakaś Twoja kolejna gierka ?
- Bardzo poważnie i szczerze. Przepraszam Cię Michał, chciałbym, żebyśmy mogli znów się przyjaźnić. Żałuję, że straciłem tak dobrego kumpla jak ty. Myślisz, że jest szansa, że mi wybaczysz ?
- Kuraś, słuchaj, ja też sobie uświadomiłem coś ważnego. Że nie mogę Cię winić za to, że się w niej zakochałeś. Serce przecież nie sługa i nie wybiera w kim się zakochuje.
- Tak, to prawda. Ale ja przysięgam, że zrobię wszystko, co tylko mogę, żeby o niej zapomnieć. Serio, chcę, żebyś znów był moim najlepszym kumplem.
- No dobra, wierzę Ci stary.
- Na serio ?
- Tak.

Z radości podszedłem do Michała i poklepaliśmy się po przyjacielsku. W końcu odzyskałem kumpla. Teraz już będzie tylko dobrze.

Z perspektywy Igły :

Byłem tak podekscytowany planem oświadczyn Miśka, że zapomniałem już o sprawie między mną, Kasią, Winiarem a Iwoną. Czekałem na nich przed ośrodkiem, aż w końcu przyjechali :

- No i co ? Kupiliście ?
- Tak, jest śliczny - powiedziała Kasia.
- No to pokaż mi go.
- Ale Igła, myślisz, że to dobry pomysł ? Że ona się zgodzi ?
- A czemu masz wątpliwości ? Zrobiłeś coś złego ?
- Nie, ja tylko... Trochę się boję.
- Michał, weź sobie nie rób jaj. Kochacie się, więc czemu miałaby się nie zgodzić ? No chyba, że coś przeskrobałeś a ja o tym nie wiem.
- Nie. No w sumie masz rację.
- No właśnie. No to pokaż mi to cudo.

Wyjął z kieszeni pudełeczko i podał mi. Otworzyłem a tam ujrzałem prześliczny pierścionek z malutkim brylancikiem.

- I co ? Myślisz, że jej się spodoba ?
- Padnie z zachwytu, gwarantuje Ci to.
- Dzięki za pomoc Igła, jesteś najlepszym kumplem.

Przybiliśmy sobie piątkę, po czym Michał poszedł do ośrodka a Kasia podeszła do mnie i się przytuliła.

- Co tam skarbie ?

Jednak nie dane jej było odpowiedzieć, bo usłyszeliśmy za sobą głos, którego nie chciałem już więcej słyszeć :

- Proszę, proszę. Pięknie się zabawiacie.

Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Iwonę :

- Co Ty tu robisz ? Mówiłem Ci już, żebyś się więcej do nas nie zbliżała.
- To wszystko można jeszcze naprawić, przecież wiesz, że się kochamy.
- Już dawno przestałem Cię kochać. Zrozum to wreszcie i daj nam święty spokój. A i niedługo przyjdzie do Ciebie pozew o rozwód.
- O nie kochanie, żadnego pozwu nie podpisze. Nie pozbędziecie się mnie tak łatwo ze swojego życia.

I odeszła. Kasia spojrzała na mnie ze strachem w oczach. Szybko chwyciłem ją w swoje ramiona i powiedziałem :

- Spokojnie skarbie. Wszystko będzie dobrze. Nie dam Cię skrzywdzić nikomu..

Jednak sam zacząłem się bać co jeszcze przyjdzie Iwonie do głowy.

poniedziałek, 6 lipca 2015

ROZDZIAŁ 88

Z perspektywy Michała :

Muszę się opanować. Naprawdę muszę się opanować, bo inaczej ją stracę przez swoją zazdrość. Ale nie mogę jakoś uwierzyć w tą nagłą przemianę Kurka. Będę go miał dyskretnie na oku, tak, żeby Mila się na mnie nie złościła. Leżeliśmy na łóżku przytuleni do siebie. Mógłbym tak spędzić całe swoje życie. Nagle ktoś wpadł do pokoju bez pukania. A tym kimś był kto ? Oczywiście Igła.... Jednak szybko cofnął się widząc nas razem :

- Czyli mam rozumieć, że wszystko sobie już wyjaśniliście i jest między Wami ok ?
- A jak Ci się wydaje Krzysiu ? - spytała Mila.
- Dobra, to ja już Wam nie przeszkadzam dzieciaczki. Cieszcie się sobą.

Chciał wyjść, ale po chwili wrócił i powiedział :

- Chociaż nie. Jesteś mi Dziku potrzebny.
- Teraz ?
- Tak. Teraz. No rusz tą dupę.

Spojrzałem na Mileną a ona się zaśmiała i powiedziała :

- No idź Misiek.

Pocałowałem ją szybko w usta, po czym wstałem i wyszedłem z Ignaczakiem na korytarz :

- O co Ci chodzi ?
- Słuchaj, rozmawiałem ze Stefanem i powiedział, że nie ma nic przeciwko.
- Przeciwko czemu ?

Jednak on nic nie odpowiedział, tylko pociągnął mnie za rękę, tak, że stanęliśmy znacznie dalej :

- Przeciwko Twoim oświadczynom po meczu.
- Co ? Ale jak to ? Igła, o czym Ty mówisz ?
- A to ja Ci nic nie powiedziałem ?
- No nie - już mnie powoli zaczyna irytować.
- Słuchaj, wpadłem na pomysł, bardzo kreatywny swoją drogą, żebyś oświadczył się Milenie w piątek po meczu z Łotwą.
- Jak to ? Tak szybko ?
- A na co Ty chcesz czekać ? Sam mówiłeś, że chcesz kuć żelazo póki gorące.
- No tak, ale ... Boję się.
- Czego ?
- No wszystkiego. A jak mi odmówi ? I to jeszcze na oczach tylu ludzi ?
- Oj Michał, nie bądź dupą wołową. Milena Cię kocha i będzie najszczęśliwszą dziewczyną na świecie jak jej się oświadczysz.
- Myślisz ?
- No pewnie. I słuchaj, Kasia pomoże Ci w wyborze pierścionka.
- Kasia ?
- Tak, przyjechała do mnie.
- Aha, nie no dobra. A kiedy ?
- Może być za 2 godziny ?
- Zgoda..
- Tylko wymyśl coś mądrego co powiesz Milenie, dokąd idziesz.
- Ty, no właśnie. Wiesz, że ja nie umiem kłamać.
- Trudno. Wymyśl coś. Ja Ci załatwię całą oprawę, Tobie zostanie się tylko oświadczyć. Nara.

I odszedł, zostawiając mnie samego. Kurna.. Ja się nigdy niczego nie boję, ale teraz to jestem przerażony. Ale Dzik w żołędziach się nie powinien bać. Poszedłem do pokoju a Milena siedziała przy komputerze. Próbowałem się zakraść, ale mi się nie udało :

- Cześć Misiu.
- Skąd wiedziałaś, że to ja ?
- Bo jestem wiedźmą.
- Jaką kochaną wiedźmą.
- Ty coś ode mnie chcesz.
- Ja ? No wiesz ? A niby czemu tak myślisz ?
- Bo Cię trochę znam..Czego chcesz Misiek ?
- Bo ja za 2 godzinki będę musiał Cię zostawić na troszkę samą.
- Dlaczego ?
- Emm.. No bo ... Kasia poprosiła mnie, żebym z nią poszedł do sklepu i pomógł jej wybrać jakiś fajny prezent dla Igły na urodziny.
- Kasia przyjechała ? Dlaczego ja nic o tym nie wiem ?
- A tak jakoś wyszło....
- Kurcze, ja też mu jeszcze nic nie kupiłam. To może pójdę z Wami ?
- Niee !!
- Dlaczego ? - myśl Misiek, myśl...
- Boo... Igła umie od Ciebie wszystko wyciągnąć a Kasia chce, żeby ten prezent był prawdziwą niespodzianką.
- Dobra. - powiedziała i odwróciła się z powrotem do laptopa.

Nachyliłem się nad nią i powiedziałem :

- Nie gniewaj się skarbie.
- Nie gniewam, chcę to dokończyć Michał.
- Dobra, to ja lecę wziąć szybki prysznic.
- Ok.

Tak jak powiedziałem, tak zrobiłem.. Tam zacząłem myśleć czy aby na pewno się nie zbłaźnię przed tyloma ludźmi ? Nie no, będzie dobrze... Musi być..

Z perspektywy Kasi :

Staliśmy przez chwilę nic się nie odzywając. W sumie nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Nie byłam gotowa na tak szybką konfrontację z nim. 

- Kasia, ja....
- Przepuść mnie Michał.
- Proszę Cię, porozmawiaj ze mną.
- Nie chcę z Tobą rozmawiać, poza tym nie mamy o czym.

Chciałam odejść, ale Winiarski chwycił mnie za rękę, tak, że znów byłam przy nim :

- Proszę Cię, pozwól mi to wyjaśnić. Wiem, że to co zrobiłem było złe, ale ja to wszystko robiłem z miłości.
- Czegoś takiego nie robi się nawet z miłości. A teraz mnie puść Michał, chcę wejść do pokoju.
- Kasia....
- Puść mnie do jasnej cholery Michał.
- Bo co ? Bo Igła na Ciebie czeka ? Szybko się pocieszyłaś.

Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale mu na to nie pozwoliłam, tylko dałam mu w twarz. Złapał się za policzek, przez co mnie puścił a ja automatycznie się cofnęłam mówiąc :

- Nie zbliżaj się więcej do mnie.

I jak najszybciej weszłam do pokoju i zamknęłam go na klucz. Dobrze, może i ja nie zachowywałam się fair w stosunku do Michała, ale on nie miał prawa robić czegoś takiego. To jest niedopuszczalne a przede wszystkim niewybaczalne. Nagle ktoś zapukał do drzwi, bałam się, że to znów Winiar, jednak po chwili usłyszałam głos Igły :

- Kasia słonko, jesteś tam ?

Kiedy go usłyszałam, od razu otworzyłam mu i się w niego wtuliłam. Igła z początku był zaskoczony, ale odwzajemnił uścisk wchodząc do środka. :

- Słoneczko, co się stało ?
- Spotkałam Winiarskiego.
- Coś Ci zrobił ?
- Nie, ja tylko.... Chyba nie będę umiała z nim normalnie rozmawiać.
- Rozumiem skarbie, rozumiem.

Odsunęłam się od niego a Igła powiedział :

- Potrzebuję Twojej pomocy. W zasadzie to nie ja, tylko Kubi.
- On mojej ?
- Tak, musisz mu pomóc wybrać pierścionek zaręczynowy dla Mileny.
- Serio chce się jej oświadczyć ?
- No tak.
- O rany, to cudownie. No jasne, że mu pomogę.
- Dziękuję, jesteś kochana. A teraz chodź tu do mnie. Poleżymy, odpoczniesz po podróży.
- W Twoich ramionach, zawsze.

Położyliśmy się i leżeliśmy przytuleni do siebie. Byłam bardzo szczęśliwa. Ale czy na długo ?

Z perspektywy Zbyszka :

Ta rozmowa z Fabianem ani trochę mnie nie uspokoiła, tylko jeszcze bardziej zezłościła.. On jest taki dumny i pewny siebie. Starłbym mu ten jego durny uśmieszek z twarzy. Jak sobie pomyślę, że Ania jest z nim to aż mnie trafia. Właśnie, Ania, muszę do niej zadzwonić. Wtedy się na pewno uspokoję. Wybrałem do niej numer, jednak mnie odrzuciła. Moja mina wyglądała wtedy mniej więcej tak o_O. Ponowiłem próbę jeszcze kilka razy ale cały czas było to samo. Cholera, czy to możliwe, że ten frajer pokazał jej te zdjęcia ? Przecież on nie mógł tego zrobić.. Co mu to da ? Przecież jest z Moniką ? Po co mu Ania ? Kiedy byłem już pod swoim domem, zauważyłem Klaudię :

- Co Ty tu robisz ?
- Przyszłam Ci potowarzyszyć, dawno się nie widzieliśmy.
- Klaudia, ja nie mam za bardzo ochoty dziś na niczyje towarzystwo. Wybacz.

Chciałem ją wyminąć, ale ona podbiegła i zagrodziła mi drogę.

- Czemu taki jesteś w stosunku do mnie ?
- Taki czyli jaki ?
- Niemiły. myślałam, że między nami jest coś wyjątkowego...
- Wyjątkowego ? O czym Ty mówisz ?
- No przecież wiem, że Ci się podobam..

Zaczęła się do mnie zbliżać a ja automatycznie cofnąłem się w tył :

- Słuchaj, coś Ci się ubzdurało. Ja mam dziewczynę, którą kocham. Najlepiej będzie jak dasz mi spokój, dobra ? Nie dzwoń, nie przychodź tutaj...Zapomnij o mnie.

Minąłem ją i wszedłem do domu, po czym szybko zamknąłem na klucz. Teraz mam ogromne wyrzuty sumienia. Muszę to jednak przetrwać, zostało mi już niedużo dni tutaj i wracam na stałe do Polski i już się nie będę musiał rozstawać z Anią.

ROZDZIAŁ 87

Z perspektywy Mileny :

Długo płakałam, nie mogłam uwierzyć w to, co Michał powiedział. Ja mu nie wypominałam tego, że się przelizał z Agnieszką. A i był bliski czegoś więcej, jednak ja siedziałam cicho. Nie zauważyłam, kiedy ktoś usiadł koło mnie. Niestety był to sprawca moich problemów - czyli Kurek.

- Co Ty tu robisz sama ?
- Siedzę i rozmyślam. Przepraszam Cię Bartek, ale muszę już iść.

Chciałam wstać, ale Bartek przytrzymał mnie za rękę, tak, że z powrotem usiadłam na ławce :

- Co się dzieje ? Wiesz, że nie lubię jak jesteś smutna.. Czy Michał Cię skrzywdził ?
- On ma wciąż do mnie żal o to, co się stało między nami. No i o to, że chcę być Twoją przyjaciółką. Ale ja nie chcę się całkowicie od Ciebie odsuwać. Jesteś mi bardzo bliski.
- Wiesz, że zawsze będziesz dla mnie najważniejsza, prawda ?
- Wiem Bartek, dziękuję.
- Chodź, może się gdzieś przejdziemy.. Jakiś długi spacer, co ? Nie mamy już dziś treningu.
- Nie, nie wiem czy to dobry pomysł. Nie powinnam dawać Michałowi kolejnych powodów do złości.
- Oj daj spokój, on nie jest Twoim szefem, ani panem czy władcą. Nie może Ci wybierać z kim masz się spotykać, prawda ?

Zaczęłam zastanawiać się nad jego słowami. W sumie to miał rację. Michał nie będzie za mnie decydował o wszystkim..

- W sumie to masz rację. Idziemy.

Ruszyliśmy się przejść. Bardzo długo szliśmy, aż w końcu znaleźliśmy się nad jakimś jeziorkiem. Tu było tak pięknie :

- Bartek, skąd znasz to miejsce ?
- Kiedyś je odkryłem jak miałem mały kryzys w grze. Chciałem się wyciszyć, szedłem przed siebie i tak jakoś tu dotarłem.
- Pięknie tu jest. Można się tu naprawdę uspokoić.
- Usiądziemy ?
- Tak.

Usiedliśmy na ławce. Wpatrywałam się w obraz przede mną. To jedno z takich miejsc, w których można się ukryć przed całym światem. W tym momencie chciałam tu zostać jak najdłużej.

- Mogę Ci zadać pytanie ? - spytał Bartek dość nieśmiało.
- Jasne. - uśmiechnęłam się, żeby dodać mu trochę otuchy.
- Co czułaś kiedy się pierwszy raz spotkaliśmy ? Bo ja tak się nad tym zastanawiam i doszedłem do wniosku, że już wtedy mi wpadłaś w oko. Może nawet już wtedy się w Tobie zakochałem.
- Bartek....
- Wiem, mieliśmy o tym nie rozmawiać, ale tak chciałem po prostu.... wiedzieć.. Ale jeśli nie chcesz to nie mów. Rozumiem.

Spuścił głowę i zrobił taką smutną minę, że zrobiło mi się go strasznie żal.... Więc zaczęłam mówić :

- Ale obiecaj, że ta rozmowa zostanie między nami.
- Obiecuję.
- Jaa.. też, kiedy Cię pierwszy raz zobaczyłam, to jakoś serce zaczęło mi mocniej bić. Unikałam bycia z Tobą sam na sam, bo się bałam... Że stanie się coś, co nie ma prawa się stać. A jednak... Zauroczyłeś mnie. Nie mogłam przestać o Tobie myśleć.
- A teraz ? Jak jest teraz ?

Przysunął się do mnie znacznie bliżej i złapał mnie za dłoń. Spojrzałam mu w oczy i powiedziałam :

- Teraz to się czuję zagubiona.
- Dlaczego ?
- Bo kiedy jesteś tak blisko mnie, mój umysł i serce zaczynają wysyłać sprzeczne sygnały.
- Dlaczego ?
- Umysł karze mi stąd iść i być jak najdalej od Ciebie....
- A serce ?
- Serce chyba samo nie wie czego chce.. Bo mimo, że kocham Michała, to teraz.... Teraz chcę, żebyś był przy mnie. Jestem idiotką...
- Nie mów tak... Jesteś wspaniałą dziewczyną, dla której kompletnie straciłem głowę.

Przytulił mnie mocno do siebie. Czułam się wtedy... taka spokojna. Oderwałam się od niego, ale wciąż byliśmy bardzo blisko siebie. Za blisko, nasze twarze dzieliły centymetry. Bartek spytał :

- O czym myślisz ?
- Że nie powinniśmy być tak blisko....Ktoś nas może zobaczyć.
- Nikogo tu nie ma, jesteśmy tylko my we dwoje. Nikt tędy nie chodzi.
- Bartek... Nie ułatwiasz mi tego...

Wstałam z ławki i zaczęłam iść w jakąś stronę, jednak Bartek chwycił mnie za rękę i pociągnął, tak, że oparłam się plecami o drzewo..

- Przepraszam. Wiem, że nie powinienem się tak zachowywać. Ale ciężko jest być tak blisko z osobą, którą się kocha a mimo wszystko... Nie można jej tego okazać. Ale będę się starał, naprawdę. Nie chcę Cię stracić. Chcę być Twoim przyjacielem.
- Może jednak nie powinniśmy się przyjaźnić Bartek ? Nie chcę, żebyś cierpiał. Jesteś dla mnie bardzo ważny i chcę, żebyś był szczęśliwy.
- Będę szczęśliwy, wtedy kiedy będziesz obok mnie. Nawet jeśli masz być tylko moją przyjaciółką.
- Dziękuję. To dla mnie wiele znaczy Bartek. Ja też nie chcę Cię stracić.

Przytuliłam go mocno. Czułam się wtedy dobrze, wiedziałam, że będę mogła liczyć na Bartka zawsze i wszędzie. Z jednej strony się bałam, bo wiedziałam, że tak łatwo nie można przestać kogoś kochać a byłam pewna, że Bartek był ze mną szczery mówiąc o swoich uczuciach.

- Wracajmy Bartek, muszę porozmawiać z Michałem. Pewnie mnie teraz wszędzie szuka.
- Odprowadzę Cię do połowy, wytłumaczę drogę i potem sobie pójdę, żeby Michał nas nie zobaczył razem, bo będzie miał do Ciebie pretensje.
- Dzięki, to miłe z Twojej strony.

Ruszyliśmy w drogę powrotną i tak jak się umówiliśmy, Bartek w pewnej chwili odszedł tak, żeby nas nikt nie widział razem. Weszłam do środka i poszłam w stronę naszego pokoju. Zastanawiałam się, jak mam to rozegrać z Michałem. Czy grać obrażoną czy od razu na spokojnie z nim porozmawiać ? Dobra, okaże się w praniu. Otworzyłam drzwi i weszłam a wtedy momentalnie przy mnie znalazł się Misiek :

- Boże skarbie, tak się cieszę, że jesteś. Martwiłem się o Ciebie. Gdzie byłaś ?
- Przejść się, musiałam to wszystko przemyśleć.
- Przepraszam Cię, tak bardzo Cię przepraszam. Naprawdę nie chciałem tego powiedzieć. Kocham Cię i boję się, że jak będziesz spędzała z Kurkiem tyle czasu to stwierdzisz, że to jego kochasz. Poza tym, on jest cwaniakiem - zrobi wszystko co tylko może, żeby nas rozdzielić.
- Mylisz się Michał. Naprawdę. Wierzę, że Bartek rozumie to, że to Ciebie kocham. A Ty musisz mi zaufać, bo bez zaufania to wszystko nie będzie miało sensu.
- Ufam Ci, ufam. Naprawdę. Jesteś dla mnie najważniejsza. Przepraszam.
- W porządku. Zapomnijmy o tym.

Podeszłam do niego i mocno się do niego przytuliłam chcąc zapomnieć o tym dzisiejszym dniu.

Z perspektywy Kasi :

Wróciłam do domu, żeby się spakować, ale oczywiście już na wstępie zostałam niemiło przywitana przez mamę :

- Gdzie byłaś ?
- Gdzieś. Nie jestem małym dzieckiem i nie muszę Ci się spowiadać dokąd wychodzę.
- Nie odzywaj się do mnie takim tonem.
- A jak mam się do Ciebie odzywać, co ? Zresztą nieważne, przepuść mnie, bo muszę iść się spakować.
- Spakować ? O, to ciekawe. A niby dokąd się panienka wybiera ?
- Do Wrocławia na mecz. Krzysiek po mnie przyjedzie.
- Kaśka, czy Ty do cholery jasnej nie rozumiesz, że ten związek nie ma najmniejszego sensu ani przyszłości ?
- Pozwól, że sama o tym zadecyduje. Przepuść mnie.

Wyminęłam ją i poszłam na górę się spakować, co zajęło mi stosunkowo mało czasu jak na mnie. Zadzwoniłam do Krzyśka, że jestem już gotowa i wyszłam z domu, nawet się nie żegnając z mamą. Taki czas z dala od siebie dobrze nam zrobi, ona wszystko przemyśli i może w końcu zrozumie, że powinna chcieć mojego szczęścia. Wyszłam z domu i poszłam na przystanek. Poczekałam trochę, aż w końcu przyjechał po mnie mój facet. Matko, jak to cudownie brzmi... Wysiadł z samochodu, podszedł do mnie, powiedział '' Hej skarbie '' i pocałował mnie na przywitanie. Mrr.. Takie powitania to ja mogę mieć zawsze. Odpowiedziałam :

- Hej.

Igła wziął ode mnie torbę, wsadził do bagażnika, potem wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Przez chwilę panowała cisza, ale w końcu wiedziałam, że Igła chce mnie o coś zapytać, tylko chyba nie bardzo wie jak, więc powiedziałam :

- No pytaj...
- Co ? O co ? - udawał zdziwionego, taką śmieszną minę wtedy zrobił, że aż mi się śmiać zachciało.
- No wiem, że chcesz mnie zapytać o mamę. Więc pytaj.
- Ale wtedy wyjdę na wścibskiego.
- Igła....
- Dobra, no to jak Ci poszło z mamą ?
- Kiepsko, ale takie kilka dni osobno dobrze nam zrobi i wierzę, że zrozumie, że powinna chcieć mojego szczęścia a ja jestem szczęśliwa tylko wtedy, kiedy jestem z Tobą.

Igła spojrzał na mnie i powiedział :

- Gdyby nie to, że prowadzę to bym Cię pocałował. Ale kocham Cię, pamiętaj o tym.
- Ja Ciebie też.

Po jakimś czasie byliśmy już pod ośrodkiem. Igła wziął klucz z recepcji i dał mi go, po czym powiedział :

- Skarbie, trafisz do pokoju ? Ja muszę jeszcze poszukać Mili i Dzika, bo się pokłócili i muszę sprawdzić czy już jest między nimi ok.
- Jasne, idź.
- Wpadnę do Ciebie potem.
- Będę czekać.

Pocałował mnie szybko i poszedł w przeciwnym kierunku niż ja. Szłam przed siebie, kiedy nagle na kogoś wpadłam :

- Przepraszam. Nie zauważyłam Pana.
- Nic nie szkodzi.

Kiedy usłyszałam ten głos, podniosłam wzrok do góry i ujrzałam............Winiara.

Z perspektywy Ani :

Te lekcje dzisiaj strasznie mi się dłużyły. Choć może to ja je chciałam przeciągnąć w nieskończoność, bo nie miałam ochoty na te zakupy z Moniką, ale tak głupio mi byłoby jej teraz odmówić. Ona niby się stara zmienić, ale nie wiem czemu ja jej jakoś nie ufam. Mam wrażenie, że ma w tym wszystkim jakiś swój ukryty cel. Wyszłam przed szkołę a ona już tam stała. Kiedy mnie zobaczyła, od razu do mnie podeszła :

- Hej, to co ? Jedziemy ?
- Tak.

Wsiadłam do jej samochodu i ruszyłyśmy do galerii. Między nami była strasznie sztywna atmosfera, co Monika od razu zauważyła :

- Słuchaj, ja wiem, że jesteś do mnie sceptycznie nastawiona, ale ja naprawdę chcę się z Tobą zaprzyjaźnić. Uwierz mi.
- Staram się Monika, naprawdę. Ale ja potrzebuję czasu, żeby się do kogoś przekonać.
- Chcę dla Ciebie dobrze, więc coś Ci powiem. Nie powinnaś tak bardzo ufać Zbyszkowi. On nie jest taki idealny jak Ci się wydaje.
- Co ? Ale o czym Ty mówisz ?
- Po prostu uważaj. I pamiętaj, że Cię ostrzegałam.

Ruszyła dalej, żeby obejrzeć jakieś bluzki. Jeśli myślała, że może sobie tak pójść i zmienić temat, to się grubo myli. Ja tak łatwo nie odpuszczam :

- Monika, czekaj, o czym Ty mówisz, co ?
- O niczym konkretnym. Po prostu chciałam Cię ostrzec. Znam Zbyszka dłużej niż Ty i ludzie tacy jak on się nie zmieniają.
- Ale ja mu ufam. Tak jak Ci mówiłam, na tym polega związek.
- Owszem, ale niektórzy nie zasługują na tak duże zaufanie.
- Czy Ty wiesz coś, o czym ja nie wiem ?
- Nie, skąd. - strasznie szybko odpowiedziała, to jest bardzo podejrzane..
- Monika....
- Mówię serio. Chodź, musisz mi pomóc wybrać coś, co się spodoba Fabiemu. A i Ty sobie coś znajdziesz na pewno.
- Nie, wiesz, dla mnie tu jest trochę za drogo.
- Oj przestań. Chodź, bierz co chcesz. Ja płacę. Wzięłam kartę kredytową Fabiana.

Zaśmiałam się. Może źle ją oceniałam... Wydaje się być na serio miła.

- No to się chłopak zdziwi.
- No i to rozumiem. Idziemy.

Weszłyśmy do kolejnego sklepu.