poniedziałek, 6 lipca 2015

ROZDZIAŁ 87

Z perspektywy Mileny :

Długo płakałam, nie mogłam uwierzyć w to, co Michał powiedział. Ja mu nie wypominałam tego, że się przelizał z Agnieszką. A i był bliski czegoś więcej, jednak ja siedziałam cicho. Nie zauważyłam, kiedy ktoś usiadł koło mnie. Niestety był to sprawca moich problemów - czyli Kurek.

- Co Ty tu robisz sama ?
- Siedzę i rozmyślam. Przepraszam Cię Bartek, ale muszę już iść.

Chciałam wstać, ale Bartek przytrzymał mnie za rękę, tak, że z powrotem usiadłam na ławce :

- Co się dzieje ? Wiesz, że nie lubię jak jesteś smutna.. Czy Michał Cię skrzywdził ?
- On ma wciąż do mnie żal o to, co się stało między nami. No i o to, że chcę być Twoją przyjaciółką. Ale ja nie chcę się całkowicie od Ciebie odsuwać. Jesteś mi bardzo bliski.
- Wiesz, że zawsze będziesz dla mnie najważniejsza, prawda ?
- Wiem Bartek, dziękuję.
- Chodź, może się gdzieś przejdziemy.. Jakiś długi spacer, co ? Nie mamy już dziś treningu.
- Nie, nie wiem czy to dobry pomysł. Nie powinnam dawać Michałowi kolejnych powodów do złości.
- Oj daj spokój, on nie jest Twoim szefem, ani panem czy władcą. Nie może Ci wybierać z kim masz się spotykać, prawda ?

Zaczęłam zastanawiać się nad jego słowami. W sumie to miał rację. Michał nie będzie za mnie decydował o wszystkim..

- W sumie to masz rację. Idziemy.

Ruszyliśmy się przejść. Bardzo długo szliśmy, aż w końcu znaleźliśmy się nad jakimś jeziorkiem. Tu było tak pięknie :

- Bartek, skąd znasz to miejsce ?
- Kiedyś je odkryłem jak miałem mały kryzys w grze. Chciałem się wyciszyć, szedłem przed siebie i tak jakoś tu dotarłem.
- Pięknie tu jest. Można się tu naprawdę uspokoić.
- Usiądziemy ?
- Tak.

Usiedliśmy na ławce. Wpatrywałam się w obraz przede mną. To jedno z takich miejsc, w których można się ukryć przed całym światem. W tym momencie chciałam tu zostać jak najdłużej.

- Mogę Ci zadać pytanie ? - spytał Bartek dość nieśmiało.
- Jasne. - uśmiechnęłam się, żeby dodać mu trochę otuchy.
- Co czułaś kiedy się pierwszy raz spotkaliśmy ? Bo ja tak się nad tym zastanawiam i doszedłem do wniosku, że już wtedy mi wpadłaś w oko. Może nawet już wtedy się w Tobie zakochałem.
- Bartek....
- Wiem, mieliśmy o tym nie rozmawiać, ale tak chciałem po prostu.... wiedzieć.. Ale jeśli nie chcesz to nie mów. Rozumiem.

Spuścił głowę i zrobił taką smutną minę, że zrobiło mi się go strasznie żal.... Więc zaczęłam mówić :

- Ale obiecaj, że ta rozmowa zostanie między nami.
- Obiecuję.
- Jaa.. też, kiedy Cię pierwszy raz zobaczyłam, to jakoś serce zaczęło mi mocniej bić. Unikałam bycia z Tobą sam na sam, bo się bałam... Że stanie się coś, co nie ma prawa się stać. A jednak... Zauroczyłeś mnie. Nie mogłam przestać o Tobie myśleć.
- A teraz ? Jak jest teraz ?

Przysunął się do mnie znacznie bliżej i złapał mnie za dłoń. Spojrzałam mu w oczy i powiedziałam :

- Teraz to się czuję zagubiona.
- Dlaczego ?
- Bo kiedy jesteś tak blisko mnie, mój umysł i serce zaczynają wysyłać sprzeczne sygnały.
- Dlaczego ?
- Umysł karze mi stąd iść i być jak najdalej od Ciebie....
- A serce ?
- Serce chyba samo nie wie czego chce.. Bo mimo, że kocham Michała, to teraz.... Teraz chcę, żebyś był przy mnie. Jestem idiotką...
- Nie mów tak... Jesteś wspaniałą dziewczyną, dla której kompletnie straciłem głowę.

Przytulił mnie mocno do siebie. Czułam się wtedy... taka spokojna. Oderwałam się od niego, ale wciąż byliśmy bardzo blisko siebie. Za blisko, nasze twarze dzieliły centymetry. Bartek spytał :

- O czym myślisz ?
- Że nie powinniśmy być tak blisko....Ktoś nas może zobaczyć.
- Nikogo tu nie ma, jesteśmy tylko my we dwoje. Nikt tędy nie chodzi.
- Bartek... Nie ułatwiasz mi tego...

Wstałam z ławki i zaczęłam iść w jakąś stronę, jednak Bartek chwycił mnie za rękę i pociągnął, tak, że oparłam się plecami o drzewo..

- Przepraszam. Wiem, że nie powinienem się tak zachowywać. Ale ciężko jest być tak blisko z osobą, którą się kocha a mimo wszystko... Nie można jej tego okazać. Ale będę się starał, naprawdę. Nie chcę Cię stracić. Chcę być Twoim przyjacielem.
- Może jednak nie powinniśmy się przyjaźnić Bartek ? Nie chcę, żebyś cierpiał. Jesteś dla mnie bardzo ważny i chcę, żebyś był szczęśliwy.
- Będę szczęśliwy, wtedy kiedy będziesz obok mnie. Nawet jeśli masz być tylko moją przyjaciółką.
- Dziękuję. To dla mnie wiele znaczy Bartek. Ja też nie chcę Cię stracić.

Przytuliłam go mocno. Czułam się wtedy dobrze, wiedziałam, że będę mogła liczyć na Bartka zawsze i wszędzie. Z jednej strony się bałam, bo wiedziałam, że tak łatwo nie można przestać kogoś kochać a byłam pewna, że Bartek był ze mną szczery mówiąc o swoich uczuciach.

- Wracajmy Bartek, muszę porozmawiać z Michałem. Pewnie mnie teraz wszędzie szuka.
- Odprowadzę Cię do połowy, wytłumaczę drogę i potem sobie pójdę, żeby Michał nas nie zobaczył razem, bo będzie miał do Ciebie pretensje.
- Dzięki, to miłe z Twojej strony.

Ruszyliśmy w drogę powrotną i tak jak się umówiliśmy, Bartek w pewnej chwili odszedł tak, żeby nas nikt nie widział razem. Weszłam do środka i poszłam w stronę naszego pokoju. Zastanawiałam się, jak mam to rozegrać z Michałem. Czy grać obrażoną czy od razu na spokojnie z nim porozmawiać ? Dobra, okaże się w praniu. Otworzyłam drzwi i weszłam a wtedy momentalnie przy mnie znalazł się Misiek :

- Boże skarbie, tak się cieszę, że jesteś. Martwiłem się o Ciebie. Gdzie byłaś ?
- Przejść się, musiałam to wszystko przemyśleć.
- Przepraszam Cię, tak bardzo Cię przepraszam. Naprawdę nie chciałem tego powiedzieć. Kocham Cię i boję się, że jak będziesz spędzała z Kurkiem tyle czasu to stwierdzisz, że to jego kochasz. Poza tym, on jest cwaniakiem - zrobi wszystko co tylko może, żeby nas rozdzielić.
- Mylisz się Michał. Naprawdę. Wierzę, że Bartek rozumie to, że to Ciebie kocham. A Ty musisz mi zaufać, bo bez zaufania to wszystko nie będzie miało sensu.
- Ufam Ci, ufam. Naprawdę. Jesteś dla mnie najważniejsza. Przepraszam.
- W porządku. Zapomnijmy o tym.

Podeszłam do niego i mocno się do niego przytuliłam chcąc zapomnieć o tym dzisiejszym dniu.

Z perspektywy Kasi :

Wróciłam do domu, żeby się spakować, ale oczywiście już na wstępie zostałam niemiło przywitana przez mamę :

- Gdzie byłaś ?
- Gdzieś. Nie jestem małym dzieckiem i nie muszę Ci się spowiadać dokąd wychodzę.
- Nie odzywaj się do mnie takim tonem.
- A jak mam się do Ciebie odzywać, co ? Zresztą nieważne, przepuść mnie, bo muszę iść się spakować.
- Spakować ? O, to ciekawe. A niby dokąd się panienka wybiera ?
- Do Wrocławia na mecz. Krzysiek po mnie przyjedzie.
- Kaśka, czy Ty do cholery jasnej nie rozumiesz, że ten związek nie ma najmniejszego sensu ani przyszłości ?
- Pozwól, że sama o tym zadecyduje. Przepuść mnie.

Wyminęłam ją i poszłam na górę się spakować, co zajęło mi stosunkowo mało czasu jak na mnie. Zadzwoniłam do Krzyśka, że jestem już gotowa i wyszłam z domu, nawet się nie żegnając z mamą. Taki czas z dala od siebie dobrze nam zrobi, ona wszystko przemyśli i może w końcu zrozumie, że powinna chcieć mojego szczęścia. Wyszłam z domu i poszłam na przystanek. Poczekałam trochę, aż w końcu przyjechał po mnie mój facet. Matko, jak to cudownie brzmi... Wysiadł z samochodu, podszedł do mnie, powiedział '' Hej skarbie '' i pocałował mnie na przywitanie. Mrr.. Takie powitania to ja mogę mieć zawsze. Odpowiedziałam :

- Hej.

Igła wziął ode mnie torbę, wsadził do bagażnika, potem wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Przez chwilę panowała cisza, ale w końcu wiedziałam, że Igła chce mnie o coś zapytać, tylko chyba nie bardzo wie jak, więc powiedziałam :

- No pytaj...
- Co ? O co ? - udawał zdziwionego, taką śmieszną minę wtedy zrobił, że aż mi się śmiać zachciało.
- No wiem, że chcesz mnie zapytać o mamę. Więc pytaj.
- Ale wtedy wyjdę na wścibskiego.
- Igła....
- Dobra, no to jak Ci poszło z mamą ?
- Kiepsko, ale takie kilka dni osobno dobrze nam zrobi i wierzę, że zrozumie, że powinna chcieć mojego szczęścia a ja jestem szczęśliwa tylko wtedy, kiedy jestem z Tobą.

Igła spojrzał na mnie i powiedział :

- Gdyby nie to, że prowadzę to bym Cię pocałował. Ale kocham Cię, pamiętaj o tym.
- Ja Ciebie też.

Po jakimś czasie byliśmy już pod ośrodkiem. Igła wziął klucz z recepcji i dał mi go, po czym powiedział :

- Skarbie, trafisz do pokoju ? Ja muszę jeszcze poszukać Mili i Dzika, bo się pokłócili i muszę sprawdzić czy już jest między nimi ok.
- Jasne, idź.
- Wpadnę do Ciebie potem.
- Będę czekać.

Pocałował mnie szybko i poszedł w przeciwnym kierunku niż ja. Szłam przed siebie, kiedy nagle na kogoś wpadłam :

- Przepraszam. Nie zauważyłam Pana.
- Nic nie szkodzi.

Kiedy usłyszałam ten głos, podniosłam wzrok do góry i ujrzałam............Winiara.

Z perspektywy Ani :

Te lekcje dzisiaj strasznie mi się dłużyły. Choć może to ja je chciałam przeciągnąć w nieskończoność, bo nie miałam ochoty na te zakupy z Moniką, ale tak głupio mi byłoby jej teraz odmówić. Ona niby się stara zmienić, ale nie wiem czemu ja jej jakoś nie ufam. Mam wrażenie, że ma w tym wszystkim jakiś swój ukryty cel. Wyszłam przed szkołę a ona już tam stała. Kiedy mnie zobaczyła, od razu do mnie podeszła :

- Hej, to co ? Jedziemy ?
- Tak.

Wsiadłam do jej samochodu i ruszyłyśmy do galerii. Między nami była strasznie sztywna atmosfera, co Monika od razu zauważyła :

- Słuchaj, ja wiem, że jesteś do mnie sceptycznie nastawiona, ale ja naprawdę chcę się z Tobą zaprzyjaźnić. Uwierz mi.
- Staram się Monika, naprawdę. Ale ja potrzebuję czasu, żeby się do kogoś przekonać.
- Chcę dla Ciebie dobrze, więc coś Ci powiem. Nie powinnaś tak bardzo ufać Zbyszkowi. On nie jest taki idealny jak Ci się wydaje.
- Co ? Ale o czym Ty mówisz ?
- Po prostu uważaj. I pamiętaj, że Cię ostrzegałam.

Ruszyła dalej, żeby obejrzeć jakieś bluzki. Jeśli myślała, że może sobie tak pójść i zmienić temat, to się grubo myli. Ja tak łatwo nie odpuszczam :

- Monika, czekaj, o czym Ty mówisz, co ?
- O niczym konkretnym. Po prostu chciałam Cię ostrzec. Znam Zbyszka dłużej niż Ty i ludzie tacy jak on się nie zmieniają.
- Ale ja mu ufam. Tak jak Ci mówiłam, na tym polega związek.
- Owszem, ale niektórzy nie zasługują na tak duże zaufanie.
- Czy Ty wiesz coś, o czym ja nie wiem ?
- Nie, skąd. - strasznie szybko odpowiedziała, to jest bardzo podejrzane..
- Monika....
- Mówię serio. Chodź, musisz mi pomóc wybrać coś, co się spodoba Fabiemu. A i Ty sobie coś znajdziesz na pewno.
- Nie, wiesz, dla mnie tu jest trochę za drogo.
- Oj przestań. Chodź, bierz co chcesz. Ja płacę. Wzięłam kartę kredytową Fabiana.

Zaśmiałam się. Może źle ją oceniałam... Wydaje się być na serio miła.

- No to się chłopak zdziwi.
- No i to rozumiem. Idziemy.

Weszłyśmy do kolejnego sklepu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz