środa, 29 lipca 2015

ROZDZIAŁ 92

Z perspektywy Mileny :

To wszystko było jak spełnienie moich najskrytszych marzeń. Cały czas miałam wrażenie, że to tylko piękny sen i że zaraz obudzę się w swoim starym łóżku. Minęły 4 dni od oświadczyn a ja wciąż szczerzyłam się jak głupia patrząc na pierścionek lśniący na moim palcu. Dziś chłopcy mieli mieć odnowę biologiczną : saunę i te sprawy. Po chwili Michał zaczął się przeciągać. Wyglądał wtedy tak super słodko, uroczo i niegroźnie. Zupełnie jak nie on :

- Dzień dobry kochanie.
- Dzień dobry. - nachyliłam się nad nim i go pocałowałam a Michał się jeszcze bardziej uśmiechnął
- Takie powitania to ja chcę codziennie. Wiesz skarbie, nigdy w życiu nie byłem tak szczęśliwy jak teraz.
- Ja też. Ale teraz leniu pora wstawać, bo niedługo macie odnowę.
- Kiedy mi się tak nie chce. No poleż tu jeszcze ze mną. Prooooszę.

I zaczął robić tą swoją śmieszną minę. Próbowałam być poważna, jednak po chwili już nie wytrzymałam i wybuchnęłam głośnym śmiechem :

- Ty jesteś wariat, wiesz ?
- Ale za to Twój kochany wariat.

I zaczął mnie łaskotać. A ja się nie mogłam przestać śmiać.

Kilka godzin później :

Byłam strasznie zdenerwowana. Miałam spotkać się z Michałem na obiedzie a od 3 godzin nie mam z nim kontaktu. Pytałam chłopaków co się dzieje, ale oni twierdzili, że nic nie wiedzą. Miałam jednak wrażenie, że ściemniają i mnie oszukują. Na szczęście byli ze mną Igła i Kasia, bo inaczej na 100% zeszłabym na zawał.

- Uspokój się mała, wiesz, że w Twoim stanie stres jest niewskazany. - powiedział Krzysiek.
- To może mi powiesz jak mam się nie denerwować jak nie mam pojęcia co się dzieje z moim narzeczonym ? A jeśli jemu się coś stało i leży gdzieś nieprzytomny ?
- Uspokój się Mila, nie popadaj w paranoję - próbowała mnie przekonać Kasia, jednak ja miałam coraz czarniejsze myśli.

Po chwili zadzwonił mój telefon. W nadziei, że to Michał odebrałam nawet nie patrząc kto to :

- Michał ?
- Nie, to ja Bartek.
- A, wybacz. Wciąż nie mam żadnych informacji od Michała.
- Ale ja mam... Michał...On... - zamilkł a ja już wiedziałam, że to nie będą dobre wiadomości.
- Bartek. Mów, co z Michałem.
- Musisz przyjechać do szpitala.
- Jezus Maria, do szpitala ? Co się stało ?
- Mieliśmy dzisiaj odnowę i kiedy Michał wychodził z basenu nieszczęśliwie się poślizgnął i upadł. Na początku nic go nie bolało więc poszedł do sauny i potem .....
- Potem co ? Bartek, no mów.
- Najlepiej będzie jak tu przyjedziesz, bo Michał nie chce rozmawiać z żadnymi lekarzami, może Ty mu przemówisz do rozsądku.
- Już jadę.

Szybko się rozłączyłam i spojrzałam na Krzyśka i Kasię :

- Musimy jechać do szpitala, szybko.
- Najpierw powiedz co się stało. - stwierdził Igła.
- Teraz nie mogę, opowiem Wam w drodze. Proszę.
- No dobra. Chodźmy.

Szybko wyszliśmy z pokoju i w zawrotnym tempie udaliśmy się do szpitala. Bałam się co tam zastanę, jednak wiedziałam, że muszę być teraz przy Michale. Nawet się nie zorientowałam, kiedy trzeba było już wysiadać. Szybko wyszłam, jednak Igła chwycił mnie za rękę i powiedział :

- Zaczekaj. Słuchaj, wiem, że się bardzo martwisz o Michała, ale on teraz .....
- Krzysiek, mów o co Ci chodzi.
- Wiesz jaki Michał potrafi być a teraz na pewno jest wściekły na wszystko i na wszystkich a ja nie chcę, żeby to się odbiło na Tobie czy na dzieciątku.
- Dzięki Krzysiu. Jak tylko zacznie mu odbijać zawołam Cię, żebyś przywołał go do porządku, dobrze ?
- No na to to się mogę zgodzić. W takim razie idziemy.

Weszliśmy do szpitala, przy recepcji czekał już na nas Bartek :

- Dobrze, że jesteście, bo Michałowi już totalnie odbiło. Wydziera się na wszystkich, pielęgniarki się boją do niego wchodzić a jego tak strasznie boli ta ręka.
- A skąd Ty to wiesz ? Byłeś tam ?
- Taa.. tak się stało, że mnie jakimś cudem wpuścił.
- Tym bardziej uważam, że nie powinnaś z nim teraz rozmawiać - wtrącił się Krzysiek
- Muszę być teraz przy nim, wspierać go. Chodźmy.

Poszliśmy pod salę, w której był Michał. Wzięłam głęboki wdech i zapukałam. Nie usłyszałam nic, więc weszłam. Michał leżał odwrócony bokiem i chyba nie zauważył kto wszedł tylko powiedział :

- Nie chcę żadnego pieprzonego zastrzyku, dajcie mi wszyscy święty spokój.
- Ja też mam dać Ci spokój ?

Spytałam cicho a on się wtedy odwrócił i wyraźnie zdziwił się moim widokiem :

- Co Ty tu robisz ? Skąd się dowiedziałaś ?
- Chcę być przy Tobie. Wspierać Cię.
- Ale ja nie potrzebuję tego, nie potrzebuję niczyjej litości.

I z powrotem odwrócił się bokiem a ja wiedziałam już, że to będzie ciężka rozmowa. Usiadłam obok niego i chciałam chwycić go za rękę, jednak on ją zabrał, co mnie zabolało, jednak nie mogłam dać tego po sobie poznać i kontynuowałam :

- Michał, posłuchaj. Ja wiem, że jest Ci teraz bardzo ciężko, ale przejdziemy przez to wszystko razem. Damy radę, tylko musisz mi pozwolić sobie pomóc.

Chwyciłam go za rękę, jednak tym razem jej nie zabrał a mocniej ją ścisnął. Odwrócił się do mnie i mocno się we mnie wtulił. A wtedy moje serce zaczęło pękać, bo nigdy w życiu nie widziałam Michała tak załamanego.

- Boję się, że nie zdążę na Mistrzostwa. To było moje marzenie, zdobyć złoty medal przed polskimi kibicami. A teraz wszystko się pochrzaniło. Bo mi się zachciało iść do tej zasranej sauny, jakbym nie mógł siedzieć na dupie w tym pieprzonym basenie.
- Misiek, przestań. Nie mogłeś tego przewidzieć. Damy radę, przejdziemy przez to wszystko razem. Kocham Cię. Pamiętaj o tym.
- Ja Ciebie też. Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało.

Nachylił się, żeby mnie pocałować, jednak znów zaczęło go boleć, więc jęknął :

- Ałlł...
- Mogę iść po pielęgniarkę, żeby dała Ci coś przeciwbólowego ? Nie nakrzyczysz na nikogo ?
- Nie, już się uspokoiłem. Dzięki Tobie. Dziękuję.

Uśmiechnęłam się i wyszłam na korytarz a tam byli wciąż Krzysiek, Kasia i Bartek.

Z perspektywy Igły :

Kiedy Milena wyszła z pokoju Michała miała jakąś taką dziwną minę a ja bałem się, że ten idiota na nią nakrzyczał, zwyzywał albo jeszcze Bóg wie co.

- No i jak on się czuje ? - spytała Kasia.
- Kiepsko. W życiu nie widziałam Michała tak załamanego.
- Ale jaki był w stosunku do Ciebie ? - tym razem ja o to zapytałem, no bo musiałem to wiedzieć
- Cóż... Na początku było ciężko, ale w końcu pozwolił sobie pomóc. On się po prostu boi.
- Boi ?
- Boi się, że ta kontuzja wykluczy go z Mistrzostw. A przecież tyle na nie czekał, zresztą jak wszyscy.
- Cholera, no to prawda. Nie pomyślałem, że to o to może Dzikowi chodzić - powiedział Bartek.
- Ale zrozumiał, że chcemy mu wszyscy pomóc i obiecał, że nie będzie już wyzywał pielęgniarek ani lekarzy.
- Cholera, Ty masz naprawdę zbawienny wpływ na naszego Miśka - powiedziałem a Milena się uśmiechnęła i poszła do lekarza a mi zadzwonił telefon. Spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem, że to Seba do mnie dzwoni. Wystraszyłem się, dlatego odebrałem :

- Halo ? Seba, co się stało ?
- Tato, musisz mi pomóc. Mama tylko leży na kanapie i bierze jakieś leki i nic nie robi a my z Dominiką jeszcze dzisiaj nic nie jedliśmy.
- Jak to nic nie jedliście ? A śniadanie ? Mama Wam nic nie zrobiła ?
- Nie, ona tylko leży.
- Synek, słuchaj, idźcie z Domi do pani Jadzi, ja zaraz do niej zadzwonię i ona Was zaraz nakarmi a ja jak tylko będę mógł to do Was przyjadę.
- Dobrze tatusiu.
- Trzymaj się synek, pa.

Rozłączyłem się wciąż nie wierząc w to, co usłyszałem. I ona chce się opiekować dziećmi ? Jak można być tak cholernie nieodpowiedzialnym ? Nawet nie zauważyłem, kiedy Kasia obok mnie się pojawiła :

- Wszystko w porządku ?
- I tak i nie.
- To znaczy ?
- Sebastian do mnie dzwonił, powiedział, że Iwona tylko leży na kanapie i nie wstaje a oni dzisiaj nic nie jedli.
- Cholera, czy ona do reszty oszalała ? To ma być jakiś rodzaj zemsty na nas ?
- Nie mam pojęcia, ale już ja sobie z nią poważnie porozmawiam. Zostaniesz tutaj z Mileną i  Bartkiem ?
- No jasne. Ale co Ty zamierzasz ?
- Pojadę tam i wszystko sobie z nią wyjaśnię.
- A dzieciaki ?
- Kazałem im iść do sąsiadki, zaraz do niej zadzwonię.
- Jedź, tylko ostrożnie. I daj znać jak będziesz.
- Jasne. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.

Pocałowałem ją i pobiegłem do samochodu chcąc mieć jak najszybciej tą rozmowę z głowy.

Z perspektywy Zibiego :

Minęło te kilkanaście dni i w końcu mogłem wrócić do Polski. Przez te dni mało rozmawiałem z Anią, co mnie martwiło, bo bałem się, że Monika albo Fabian pokazali jej te cholerne zdjęcia i ona to jakoś źle zinterpretowała. Z jednej strony chciałem z nią o tym porozmawiać i wytłumaczyć to, ale z 2 jeśli oni jej o niczym nie powiedzieli to sam bym się wkopał a potem nie umiałbym z tego już wyjść. Kiedy byłem już na miejscu pod domem Ani, zadzwoniłem dzwonkiem i czekałem aż ktoś mnie wpuści. Po chwili otworzyła mi Ania.

- Zbyszek ? Co Ty tu robisz ?
- Wróciłem. Nie cieszysz się ?
- Cieszę, pewnie, że się cieszę.

Rzuciła mi się na szyję a ja ją mocno do siebie przytuliłem. Tak strasznie byłem szczęśliwy, że w końcu będziemy mogli być razem. Po chwili weszliśmy do środka a tam ku mojemu zdziwieniu na kanapie siedziała Monika. Była równie zdziwiona moim widokiem, co ja jej :

- Zbyszek, a co Ty tu robisz ?
- Mógłbym Cię spytać o to samo.
- A my tu sobie siedzimy i rozmawiamy.
- Tak nagle ? Jesteście teraz takimi przyjaciółkami ?
- A co ? Masz z tym jakiś problem ?
- Ej, dobra uspokójcie się. - wtrąciła się Ania. - nie rozumiem, czemu się tak zachowujesz Zbyszek. Przeszkadza Ci tu obecność Moniki ?
- Noo, nie, ale jeszcze niedawno nie pałałyście do siebie wielką sympatią.
- Ale sporo się ostatnio zmieniło skarbie. Siadaj i nie denerwuj się już tak. Chcę się Tobą nacieszyć.

I usiadłem, no bo co innego miałem zrobić ? Jednak byłem przekonany, że Monika coś knuje i musiałem z nią na ten temat porozmawiać, ale sam na sam. Tak, żeby Ani nie złościć. Okazja nadarzyła się bardzo szybko, bo Ania musiała wyskoczyć do sklepu, bo zabrakło wody do picia.

- Fajnie, że w końcu wróciłeś Zbyszek.
- Och przestań, mdli mnie od tej Twojej sztucznej uprzejmości.
- Nie rozumiem o czym mówisz.
- Doskonale rozumiesz. Nie wiem co Ty knujesz, ale nie pozwolę Ci skrzywdzić Ani, jasne ?
- Słuchaj mnie teraz bardzo uważnie Bartman. Nie wiem, co sobie uroiłeś w tej Twojej głowie, ale ja Anią naprawdę lubię i nie będę z nią zrywać kontaktu, tylko dlatego, że Ty masz takie pragnienie. I jeśli ktokolwiek tu krzywdzi Anię, to Ty. I uważaj, bo jeden Twój fałszywy krok a Ania dowie się o zdjęciach. Pamiętaj, Fabian i ja będziemy Cię bacznie obserwować.

Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale wtedy otworzyły się drzwi i wróciła Ania, więc skończyliśmy tą rozmowę. Cholera jasna, i co ja mam teraz zrobić ?







Kochani, dziękuję za komentarze, jak widzicie to bardzo motywuje do dalszego pisania, dlatego zachęcam do równie intensywnego komentowania. Pozdrawiam, do następnego :)

1 komentarz: