sobota, 11 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 77

Z perspektywy Mileny :

Nie mogłam uwierzyć w to co powiedział lekarz. Będę matką. To jest... niesamowite. Bałam się reakcji Michała, ale pozytywnie mnie zaskoczył. Wciąż się boję jak sobie dam radę, ale z jego wsparciem, wiem, że będzie dobrze. Kiedy obudziłam się następnego dnia, Michał już siedział przy moim łóżku :

- Cześć kochanie !
- Cześć.
- Jak się czujesz ?
- Wyśmienicie. Ale co Ty tu robisz o tej porze ? Nie powinieneś być na treningu ? Michał, ja nie chcę, żebyś zawalał treningi, bo Stefan....
- Stefan o wszystkim wie i sam mnie tu przysłał.
- Jak to ?
- No wie, że i tak bym się nie skupił na treningu, poza tym, na popołudniowym już normalnie będę więc nic się takiego nie dzieje.
- A mówiłeś już chłopakom ?
- Nie, pomyślałem, że będzie lepiej, jak zrobimy to razem. Jak wrócimy, właśnie przed popołudniowym treningiem. Co Ty na to ?
- Zgoda.

Posiedzieliśmy trochę, potem zjadłam to obrzydliwe szpitalne śniadanie, Misiek pomógł mi się spakować, co dużo czasu nie zajęło, bo miałam tylko kilka rzeczy i to te same najpotrzebniejsze i w końcu dostałam wypis, po czym ruszyliśmy razem do ośrodka trzymając się za ręce. Po 10 minutach spacerku byliśmy już na miejscu. Michał powiedział :

- Skarbie, to co ? Ja pójdę zwołać chłopaków do sali ok ?
- Ok, a ja zaniosę tylko torbę do pokoju i zaraz jestem.
- Ok.

Po 20 minutach :

Wszyscy byliśmy już na sali, zawodnicy, sztab. Panował niesamowity gwar, każdy nawzajem się przekrzykiwał, spojrzałam na Michała a on wiedział o co chodzi i krzyknął :

- Cicho głąby, bo chcemy Wam powiedzieć coś bardzo ważnego.

I wtedy nastała błoga dla moich uszu cisza.

- Skarbie, kto im to powie ? Ty czy ja ?
- Czyń honory Misiu.
- Dziękuję.

Zwrócił się do nich i powiedział :

- No więc.. ja.. znaczy my.. chcemy Wam powiedzieć, że spodziewamy się maleństwa.

Przez chwilę żaden z nich się nie odzywał, pierwszy głos odzyskał Winiar :

- Pieprzysz Dziku ! Na serio będziesz ojcem ?
- Jak widać, wyglądam jakbym sobie jaja robił ?
- O kurna, nie no stary. Gratulacje.

Po chwili wszyscy zaczęli do nas po kolei podchodzić i nam gratulować. Tylko Bartek stał z boku i się nie ruszał, nie odezwał się też ani słowem. Trochę mnie to martwiło, ale nie chciałam sobie psuć nim dnia, więc postanowiłam nie zwracać na niego uwagi. Chłopcy zostali na treningu a ja poszłam do pokoju, żeby się położyć. Jednak kiedy szłam, poczułam że ktoś mnie chwyta za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam twarz Kurka, który powiedział :

- Musimy porozmawiać .
- Teraz ? Nie powinieneś być przypadkiem na treningu ?
- Mną się nie przejmuj. To nie mogło poczekać. Muszę Cię o coś zapytać.
- Dobrze. W takim razie słucham.
- Czy Ty jesteś pewna, że to dziecko Michała ?
- Nie bardzo rozumiem.
- No wiesz.. My też ze sobą spaliśmy i o ile mnie pamięć nie myli, nie pomyśleliśmy o tym, żeby się zabezpieczyć.

Cholera jasna, no o tym to ja nie pomyślałam. A jeśli on ma rację ? Nie, nie, to niemożliwe.

- Tak, jestem pewna. To dziecko Michała.
- Kłamiesz.
- Niby skąd to możesz wiedzieć ?
- Widzę to po Twoich oczach.

Zaczął się niebezpiecznie do mnie zbliżać, cofałam się, jednak w pewnej chwili napotkałam na pewien opór zwany ścianą i nie miałam już dokąd uciec :

- Bartek, proszę Cię, zostaw mnie. Nie chcę, żeby nas ktoś zobaczył w takiej sytuacji.
- To przecież nic złego.
- Może dla Ciebie.
- Posłuchaj. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że zrobię wszystko, żebyś mi na nowo zaufała i zrozumiała, że tylko ze mną tak naprawdę będziesz szczęśliwa.
- Czemu to robisz ? Czemu to znów rozgrzebujesz ? Nie możesz mi po prostu dać świętego spokoju ?
- Nie mogę, za bardzo Cię kocham. Uwierz mi, próbowałem o Tobie zapomnieć, ale po prostu nie umiem. Nie można zapomnieć o kimś, kogo się kocha, prawda ?
- Nie, proszę, nie mów tak. Tak cholernie źle się z tym teraz czuję. Ja..

Chciałam powiedzieć coś jeszcze, ale nagle zakręciło mi się w głowie i bym upadła, gdyby nie szybki refleks Bartka i to, że mnie w porę złapał.

- Wszystko w porządku ?
- Tak, tak. To tylko chwilowy zawrót głowy. Pójdę do siebie i się położę.

Chciałam odejść, jednak on mnie chwycił za rękę i powiedział :

- No chyba nie sądzisz, że puszczę Cię gdzieś teraz samą.
- Dam sobie radę, naprawdę.
- Nie ma mowy, odprowadzę Cię do pokoju.
- Ale..
- No już, pójdziesz sama czy mam Cię wziąć siłą ?
- Zgoda.

Ruszyliśmy w kierunku jego pokoju, szłam lekko się Bartka przytrzymując bo wciąż trochę mi się kręciło w głowie. Po chwili byliśmy już pod pokojem. Dałam Bartkowi klucz, żeby otworzył i po chwili już byliśmy w środku.

- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś. Teraz możesz już wracać na trening.
- Na pewno ? Może powinienem zostać z Tobą ?
- Wszystko jest ok, serio. Dam sobie radę. Dziękuję Ci.

Wspięłam się na palce, żeby go pocałować w policzek, jednak Bartek w tej samej chwili odwrócił twarz w moją stronę i natrafiłam na jego usta. Zmieszałam się lekko i szybko oderwałam.

- Emm.. ja.. Dzięki jeszcze raz.

Miałam nadzieję, że sobie pójdzie, jednak on wciąż stał w tym samym miejscu i wpatrywał się we mnie, czułam się przy tym strasznie niezręcznie :

- Bartek...
- Cii...Nic nie mów...

Zaczął się po raz kolejny do mnie zbliżać, znów czułam jego oddech na swojej twarzy, co mnie tak strasznie otumaniało.. W ogóle ta jego bliskość..

- Jaa.. Będzie lepiej jak już pójdziesz, Stefan będzie na Ciebie zły, że opuszczasz trening.
- Na pewno tego chcesz ?
- Tak, idź Bartek !
- W porządku, do zobaczenia.

Pocałował mnie w policzek i wyszedł zostawiając mnie z natłokiem myśli...

Z perspektywy Igły :

Szedłem sobie właśnie do pokoju, kiedy zaczepił mnie Winiar :

- Igła, mam do Ciebie prośbę. Pomożesz mi stary?
- Jasne, o co chodzi ?
- Załatwiłem dla Kasi bilety na mecze, ale nie ma jak tu się dostać. Pojechałbym sam, ale jako kapitan muszę być na jakichś tam konferencjach..
- Co ?? Ja.. znaczy, pojechałbym, no ale...
- No daj spokój, przecież to Twoja chrześnica. Dogadacie się we dwójkę nie ?
- Taa..
- To co ? Zgadzasz się ?
- A mam jakieś inne wyjście ?
- Dzięki Igła. Wiszę Ci przysługę.

Odszedł zadowolony a ja zacząłem się zastanawiać w co ja się najlepszego wpakowałem ? Ja nie mogę być z Kasią sam na sam.. Znów wróci do mnie to wszystko, co przy niej czuję. Ale skoro się już zgodziłem, to nie mogę się teraz wycofać. Wsiadłem w samochód i ruszyłem w drogę. Po kilku godzinach byłem już pod jej domem. Zapukałem a ona otworzyła. Była jeszcze piękniejsza niż do tej pory :

- Emm.. Cześć.
- Cześć.
- Spakowana już jesteś ?
- Tak, wszystko gotowe.
- To co ? Ruszamy ?
- Ruszamy.

Wziąłem od niej jej torbę, wsadziłem do bagażnika, po czym wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę do Spały. Ta cisza była strasznie niezręczna.

- Ee.. To co u Ciebie ? Jak Ci się układa z Michałem ?
- Dobrze. A jak u Ciebie i Iwony ?
- Odbudowujemy zaufanie do siebie, choć wiem, że nigdy nie będzie tak jak było.
- Przepraszam, to moja wina.
- Nie, to nie Twoja wina. To moja wina, sam się w Tobie zakochałem.
- Krzysiek...
- Wiem, przepraszam, mieliśmy do tego nie wracać, tylko ja.. ja tak nie umiem..Nie umiem tak po prostu rozmawiać z Tobą i udawać, że nic nie czuję.

Zjechałem na jakieś pobocze i zgasiłem silnik, po czym lekko się do niej przybliżyłem i powiedziałem :

- Nie mogę i nie chcę dłużej udawać. Nie zapomniałem i nigdy nie zapomnę.
- Ja.. nie...

Chciała powiedzieć coś jeszcze, jednak ja jej na to nie pozwoliłem, tylko ją pocałowałem, Wtedy czułem, że jestem tak naprawdę szczęśliwy.

Z perspektywy Ani :

Zbyszek wyjechał niby kilka godzin temu a mi już było tak strasznie smutno bez niego. Ech.. co ta miłość robi z człowiekiem. Najchętniej w ogóle bym się z nim nie rozstawała. jednak wiedziałam, że ma obowiązki do wypełnienia. Kiedy siedziałam w domu i czytałam książkę, właśnie dostałam smsa, nadawcą był nie kto inny jak Zibi : '' Hej kochanie, jestem już w domu i strasznie tęsknię. Kocham i całuję ZB9 " OO, jaki on uroczy. I jak tu go nie kochać ? Nagle usłyszałam, że woła mnie mama :

- Aniu, kochanie ! Zejdziesz ? Ktoś do Ciebie.
- Już idę.

Zeszłam,m na dół a tam z moją mamą stała jakaś dziewczyna. Pierwszy raz widzę ją na oczy :

- A my się znamy ?
- Nie, jestem dziewczyną Fabiana. Monika. Przyszłam z Tobą porozmawiać.
- Dobrze, w takim razie zapraszam do salonu.

Przeszłyśmy do salonu i usiadłyśmy przy stole. Monika nie miała zbyt przyjaznej miny, więc wiedziałam, że nic dobrego z tej rozmowy nie wyniknie.

- Więc, o czym chcesz ze mną rozmawiać ?
- Nie zbliżaj się do Fabiana, rozumiesz ? On jest moim facetem i to mnie kocha.
- Ale ja nie bardzo rozumiem.
- Doskonale rozumiesz. Wiem, że chcesz mi go odebrać, ale ja Ci na to nie pozwolę.
- Coś Ci się pomyliło. Nie mam najmniejszego zamiaru nikogo nikomu odbierać a zwłaszcza Tobie Fabiana, bo sama jestem szczęśliwie zakochana w Zibim.
- O jasne, już ja znam takie niewinne cnotki. Dobrze Ci radzę, trzymaj się z daleka od Fabiana, bo inaczej pogadamy.

I wyszła trzaskając drzwiami a ja wciąż siedziałam w tym samym miejscu osłupiała przebiegiem zdarzeń. Muszę sobie to wyjaśnić z Fabianem i to szybko...







Bardzo ale to bardzo dziękuję za komentarze, to motywuje do szybszej pracy, dlatego rozdział już dziś.. Jak widzicie Bartek zapowiedział, że tak łatwo nie da spokoju Milenie i będzie jeszcze o nią walczył. Czy osiągnie swój cel, zobaczymy.. Także im więcej komentarzy, tym szybciej będzie nowy rozdział. Pozdrawiam.

3 komentarze:

  1. Bożu dzieje się i to już teraz u każdego

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurczaki. Się zadziało! Kurek znowu szaleje. Ciekawa jestem czyje w końcu to dziecko.. Co Ci tam po głowie chodzi, hmm? A Igła i Kasia.. No cóż. Miód na moje serce! :33

    Chcemy już kolejny rozdział. ! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasia K zgadzam się z tb :) my chcemy tu i teraz kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń